Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wybór

Adriana pozmywała naczynia, po czym starannie je wytarła. Umyła też zlew, przetarła ścierką marmurowy blat.
- Jeszcze wyniosę śmieci i zamiotę podłogę - oświadczyła uśmiechając się do Danieli.
Kobieta usiadła przy stole. Chciała porozmawiać z dziewczyną na temat jej stosunku do Kamili. Miała wrażenie, że nowa partnerka jej ojca nie jest taka zła, jak wydaje się Adzie.
Dziewczynka wróciła do domu. Wzięła do ręki miotłę.
- Aduś, odłóż to. Chcę z tobą porozmawiać - odezwała się.
Małolata dmuchnęła na włosy, po czym usiadła obok cioci.
- Aduś, wiem, że masz żal do Kamili o to, że twój tata zostawił ciebie i mamę... Kamila też o tym wie. Aduś, nie powinnaś jej wypominać tego przy każdej okazji.
- Ciociu, błagam cię! - wybuchnęła dziewczynka. - To materialistka! Złapała ojca na dziecko i tyle!
- Tego nie wiesz. Masz dwa wyjścia... Albo będziesz się zachowywać tak, jak do tej pory i w waszym domu wciąż będą kłótnie, gniew i płacz. Albo pozwolisz przeszłości pójść w zapomnienie i zaczniecie wszystko od początku. Które rozwiązanie wydaje ci się lepsze?
- Ciociu, to nie jest takie proste jak ci się wydaje. Ojciec też miał wybór. Miał do wyboru mnie i mamę albo ją... Wybrał ją... Niech więc da mi spokój. Nagle przypomniało sobie, że ma córkę. Gdzie był, kiedy mama płakała do poduszki? Całe noce nieraz przepłakała... On w tym czasie zamiast być przy niej, nie! - zmarszczyła brwi. - Nie chcę nawet myśleć o tym, co oni w tym czasie razem robili...
- Aduś... Właśnie o tym mówię... Zamknij ten rozdział. Nie myśl o tym. Było, minęło. Życie toczy się dalej.
- Życie mojej mamy przestało się toczyć... - szepnęła dziewczynka. Z oczu popłynęły jej łzy. - Mogę ci jeszcze jakoś pomóc? - spytała po chwili.
- Skarbie, chodź do mnie... Daj mi się przytulić. Jesteś kochaną, pomocną dziewczynką... Pozwól sobie pomóc - szepnęła Daniela biorąc małolatę w ramiona.
- Byłabyś idealna, jakbyś jeszcze znała wzór na pole trapezu - zaśmiał się Szymon.
- Wujku!
- No, co? - zaśmiał się. - Już późno. Trzeba iść dzisiaj wcześniej spać, bo jutro rano wyjazd... Niestety... - westchnął.
- Co włożysz, na pogrzeb? - spytała Daniela spoglądając na dziewczynkę.
- Mam sukienkę...
- Przynieś ją. Wyprasuję ci...
- Dobrze - szepnęła dziewczynka.
- A ja idę pogadać sobie z Marcelem... - rzekł Szymon. - Wiesz, do czego mi się przyznał? O dwunastej w nocy wyszedł z domu! Wyobrażasz to sobie?
- Żartujesz... - westchnęła.
- Nie było go w domu dziesięć godzin... Lekka przesada. Idę do niego.
- No, idź... - odparła kobieta.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro