Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wstawiennictwo

To był wyjątkowy dzień zarówno dla Danieli jak i dla Nikodema. Chłopiec nie posiadał się z radości. Podobało mu się wszystko - ogromna kula ziemska, zapierająca dech w piersiach satelita i poruszające się nad jego głową ciała niebieskie.
Chłopiec zrobił mnóstwo zdjęć. Nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł pokazać te zdjęcia tacie.
Po wyjściu z planetarium Daniela kupiła sobie i Nikodemowi po dużym lodzie. Zabrała chłopca na spacer po starym rynku.
- Mamuś, kiedy dorosnę zostanę astronomem - oświadczył jedenastolatek. - Marcel kiedyś mi powiedział, że skonstruuje dla mnie statek kosmiczny czy tam rakietę, żebym mógł polecieć w kosmos...
- Marcel żartował.
- Wiem przecież - rzekł z uśmiechem na twarzy. - Mamuś, w sumie to dobrze, że jesteśmy sami... Już od paru dni chciałem z tobą porozmawiać - dodał po chwili.
Słowa chłopca zaintrygowały kobietę. Daniela przyjrzała się jedenastolatkowi z uwagą. Była ciekawa, o czym malec chce z nią rozmawiać.
- Mamuś, podoba ci się w Zajezierzu? - spytał.
- Tak - odpowiedziała.
- A bardziej podoba ci się w Zajezierzu czy w Toruniu?
- Nikuś, chyba wiem do czego zmierzasz... - szepnęła. - Wiesz, że jak tata coś postanowi to niełatwo go namówić do zmiany decyzji...
- Mama, tata mnie denerwuje - rzekł chłopiec. - Rozwalił tratwę, żeby ukarać Marcela... Mamuś, tratwa była w połowie moja. Tata nie miał prawa jej niszczyć...
Daniela wzruszyła ramionami. To, co mówił Nikodem wydawało jej się logiczne. Nie wiedziała, jakich argumentów użyć, by bronić męża.
- Ale to nie wszystko... - kontynuował Nikodem. - Tata powiedział, że za niecałe dwa tygodnie przeprowadzimy się z powrotem do Torunia... Jak chce, niech sam się przeprowadza... Ja zostaję w Zajezierzu...
- Nikuś...
- Mamuś, to jest niesprawiedliwe... Nie może tak być, że przez głupotę Marcela wszyscy przeprowadzimy się za karę do Torunia... Marcel nabroił? Niech sam się przeprowadza...
- Nikuś, naprawdę rozumiem, że jesteś rozżalony... Ale tata ma rację... W Toruniu łatwiej będzie tobie i Marcelowi skupić się na nauce... Poza tym będziecie mieć bliżej do szkoły, a tata do pracy...
- Mama, głupoty gadasz... Wiem, że nie chcesz, żebyśmy się przeprowadzali... Musimy coś wymyślić...
Daniela zamyśliła się. Przez chwilę oboje milczeli, patrzyli na siebie bez słowa.
- Mamuś, jeśli go poprosisz, żebyśmy się nie wyprowadzali z Zajezierza, on się na to zgodzi... Zrobisz to?
- Nikuś, to nic nie da... Tata już podjął decyzję... Nawet napisał w kalendarzu datę przeprowadzki...
- Sranie w banie!
- Nikodem!
- No co? Jak wrócimy do domu, wyrzucę ten kalendarz do kosza na śmieci... Mój dom jest w Zajezierzu... A twój?
- Mój też - szepnęła Daniela.
Nikodem uśmiechnął się do mamy.
- No, to tata nie ma tu nic do gadania...
- A ja myślę, że ma... I to bardzo wiele... - westchnęła spoglądając na zatroskaną minę Nikodema. - Czas wracać do domu - dodała po chwili.
Malec kiwnął głową. Daniela uśmiechnęła się do niego.
- Chodź do mnie - szepnęła biorąc chłopca w ramiona.
Nikodem chętnie się do niej przytulił.
- Nikuś, synku, - odezwała się - porozmawiam z tatą... Spróbuję go przekonać do zmiany decyzji - oświadczyła.
- Dobrze - szepnął Nikodem. - Tylko musisz wybrać odpowiedni moment... I musisz go podejść. Powiedz mu, że będzie spał na kanapie w salonie jeśli nie zmieni zdania...
- Nikuś, tak nie można - odparła.
- To nie wiem... Wymyśl coś... Jak Marcel jest niegrzeczny to niech tata mu wleje na dupę a nie wymyśla głupie kary z przeprowadzką...
Daniela westchnęła głęboko. Pogłaskała chłopca po jasnych włosach. Chociaż bardzo mu współczuła i targał nią niepokój, w głębi serca była szczęśliwa - cieszyła się, że jej syn, Nikodem, zaufał jej do tego stopnia, że zdecydował się prosić ją o wstawiennictwo u Szymona. Daniela poczuła, że ma do spełnienia ważną misję. Wiedziała, że musi przekonać Szymona do zmiany decyzji. Nie chciała zawieść Nikodema.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro