Wstawiennictwo 2
Daniela zaparkowała samochód przed domem. Nikodem odpiął pasy. Uśmiechnął się do mamy.
- W sumie to wpadłem na pewien pomysł - odezwał się. - Możesz udawać, że bardzo boli cię brzuch... I tata będzie musiał powiedzieć, że się nie wyprowadzamy...
Daniela spojrzała na chłopca z zastanowieniem. Zdała sobie sprawę z tego, że chłopiec przez całą drogę powrotną rozmyślał nad tym, w jaki sposób można by przekonać Szymona do zamiany decyzji.
- Niko, tak nie można - szepnęła. - Chodź do domu. Zrobimy herbatkę...
- Mamuś, albo najwyżej powiedz tacie, że ty się nigdzie nie wyprowadzasz i tyle... Będzie musiał zostać...
Daniela westchnęła. Uśmiechnęła się do chłopca.
- Oj, Niko... Skąd ci się biorą takie pomysły, co? - powiedziała otwierając drzwi od auta.
Oboje weszli do domu. Chłopiec pobiegł do łazienki. Po chwili wpuścił do mieszkania Misia i Monsterka.
- A tata o której przyjedzie jutro do domu? - spytał chłopiec siadając na kanapie.
- Nie wiem... Zadzwonimy do taty wieczorem i się go o to zapytamy - powiedziała.
- No, okej... Mamuś, a może byśmy poszli nad jezioro się pokąpać? Wzięlibyśmy Misia i Monsterka! Co?!
Daniela uśmiechnęła się. Wstawiła wodę na herbatę.
- Nikuś, ja nie umiem pływać - odezwała się.
- To ja cię nauczę - odparł chłopiec.
- Nie... To nie najlepszy pomysł... Taty nie ma w domu... A jeśli znowu mi się utopisz? Co ja sama zrobię?
- Nie utopię się! Mamo, wyluzuj trochę... Pójdziemy się kąpać? Proszę, zgódź się!
- Niko, nie wiem...
- No, mamo!
Chłopiec pobiegł w stronę schodów. Po chwili odwrócił się.
- Idę po kąpielówki! - zawołał, po czym kontynuował bieg na poddasze.
Daniela spojrzała przez okno. Zamyśliła się. Jezioro lśniło w blasku słońca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro