Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trzeci sierpień

Lekarz tylko spojrzał na ramiona Marcela. Od razu stwierdził, że mały ma wybity lewy bark. Dla pewności zrobiono młodemu prześwietlenie... To tylko potwierdziło wstępną diagnozę lekarza.
Stałem za drzwiami, gdy Marcelowi nastawiano rękę. Darł się, jakby co najmniej obdzierano go ze skóry. Z trudem udało mi się uspokoić zrozpaczoną Danielę. Ani ona ani ja nie przypuszczaliśmy, że nastawianie ręki będzie dla Marcela aż tak bolesnym przeżyciem.
Chłopiec długo nie mógł się uspokoić. Ta ręka musiała go naprawdę bardzo boleć. Przestał płakać dopiero w połowie drogi do domu. Siedział w aucie obok mnie, na przednim fotelu pasażera. Patrzył na drogę. Nie odzywał się.
Po powrocie do domu, zajrzałem do jego pokoju. Zaniosłem mu ciepłą herbatę osłodzoną łyżeczką miodu. Siedział przy biurku. Uśmiechnął się do mnie.
- Co tam, smyku? Jak ręka? Wciąż boli? - spytałem.
- No - westchnął. - Boli mnie...
- Przeniesiemy Adę do spania na kanapę - powiedziałem. Nie chciałem, żeby młody obijał się w łóżku o Nikodema.
Marcel uśmiechnął się do mnie. Wstał z obrotowego fotela. Usiadł obok mnie na łóżku, no to go przytuliłem. Pojąłem, że po ostatnich wydarzeniach mały potrzebuje zapewnienia, że wciąż jest przez nas kochany.
- Chodź do taty - powiedziałem do niego. - Kocham cię, smyku...
Mocno się do mnie przykleił.
- Nie chcę, żeby Marek był moim tatą - rzekł.
Momentalnie poczułem ciarki na plecach.
- Chcę, żebyś ty był moim tatą...
- Jestem - odpowiedziałem mu. - Jestem twoim tatą i nic nigdy tego nie zmieni.
Głos mi drżał. Wzruszyłem się bardzo.
- A co, jeśli będę dostawał pały z matmy? - spytał. - Nadal będziesz moim tatą?
- No, jasne - szepnąłem mu do ucha. - Nigdy nie zostawię ciebie ani mamy... Już zawsze będziemy razem...
- A co byś zrobił, gdybym na twoim aucie napisał niechcąco DEBIL?
Uśmiechnąłem się. Jego pytania nieraz są tak zaskakujące, że niewiadomo w pierwszej chwili, co odpowiedzieć.
- Oj, zdenerwowałbym się bardzo, ale ty zrobiłbyś wtedy słodkie oczka i powiedziałbyś, że naprawdę nigdy więcej czegoś takiego nie zrobisz i, że mnie za to przepraszasz...
- Pewnie bym tak właśnie powiedział - uśmiechnął się. - I co wtedy byś ze mną zrobił?
- Nie wiem... Wymyśliłbym dla ciebie jakąś fajną torturę - zażartowałem.
- Tato! Ja nie lubię być ofiarą tylko jak już to oprawcą! - odpowiedział natychmiast. - Ale nie będę się już w to bawił - dopowiedział po chwili.
Spojrzałem na niego z namysłem. Pojąłem, że w końcu coś do niego dotarło. Wiedziałem, że jego przemiana nie nastąpi z dnia na dzień. Mimo to cieszyłem się... Mój mały synek nareszcie zrozumiał, że nie może postępować tak, jak do tej pory. Pojął, że musi coś zmienić w swoim postępowaniu.
To był wyjątkowy dzień. Z jednej strony bolesny, pełen łez. Ale z drugiej strony to właśnie dzisiaj, trzeciego sierpnia, mój syn Marcel uczynił pierwszy krok ku temu, by pójść do głowy po rozum... Co za ulga!
Zszedłem na dół po schodach. Wziąłem do ręki flamaster. Zaznaczyłem ten dzień w kalendarzu. Trzeci sierpień...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro