Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Scyzoryk 2

Oliwer wprowadził nas do garażu. Było to dość podejrzane, bo samochód jego taty stał na podwórku, a przecież pan Janek sto razy powtarzał, że mamy nie wchodzić do jego garażu, bo nam nogi z dupy powyrywa...
Jejku, rozejrzeliśmy się z Nikodemem. A Oli podszedł do kowadła - to taki wielki, ciężki żelazny przedmiot. Wyciągnął mój scyzoryk z kieszeni. Dupek, cały czas miał go przy sobie! Gdybym o tym wiedział!
Oli wziął do ręki mój skarb, położył go na tym kowadle i walnął w niego dużym młotkiem.
Myślałem, że pęknie mi serce! Zrobił to, tak szybko, że nie zdążyłem nawet krzyknąć!
- Ty zniszczyłeś lalkę mojej siostrze, a ja rozwaliłem tobie scyzoryk! - oświadczył tryumfalnie.
- Ty czubie! - wydarłem się.
Podbiegłem do niego. Walnąłem go w szczękę. Raz i drugi raz. Przewrócił się, a ja odwróciłem się w stronę mojego scyzoryka... Był zgięty, zniszczony. Wsunąłem go do kieszeni.
Niko to debil. Stał jak słup. Mógł mnie ostrzec, że Oliwer planuje na mnie zamach. Oli mocno pociągnął mnie za włosy, a potem rzucił mną tak, że upadłem prosto na jakieś żelastwo. Rozpłakałem się, bo z nogi poleciała mi krew. Szybko wstałem i go popchnąłem. Zaczęliśmy się bić. A ten debil, Niko, zamiast zaciągnąć mnie do domu, pobiegł po pana Janka.
Leżałem na ziemi. Oli tłukł mnie na zmianę po obydwu policzkach. Poddałem się, bo i tak nie miałem z nim szans... Miałbym, gdyby Niko stanął w mojej obronie! Co za debil z tego Nikodema!
O tym, że Niko pobiegł po pana Janka dowiedziałem się dopiero, kiedy tata Oliwera wbiegł do garażu.
Był mega wkurzony. Złapał Oliwera za szmaty, wziął jakiś kabel i trzepnął nim Oliwerowi parę razy w dupę. Oli zaczął się drzeć, że go to boli. Mnie też wszystko bolało. Mimo to uśmiechnąłem się.
- Odbiło wam?! Odbiło?! - wrzasnął pan Janek patrząc na Oliwera.
Oli ryczał coraz głośniej. Pan Janek podał mi rękę, pomógł mi wstać. Chciałem sobie otrzepał kolana.
- Oli to debil - odezwałem się.
Niepotrzebnie. Pan Janek wciąż trzymał w prawej ręce złożony na pół czarny, cieńki kabel. Przeciągnął mi nim po tyłku chyba z trzy razy. Bolało! Bardzo, bardzo mnie to bolało. Wybuchnąłem płaczem. A pan Janek zaprowadził mnie i Oliwera do samochodu.
Oli usiadł z przodu. Ja i Niko z tyłu.
Wierciłem się i płakałem. Nawet paskiem na gołą nie boli tak mocno jak kablem przez spodnie. Jak sobie pomyślę, że wtedy ja i Niko biliśmy Oliwera kablem po gołej dupie, to aż mam ciarki. Nie dziwię się, że się poszczał. Ja też popuściłem, kiedy pan Janek trzepnął mnie poraz trzeci.
Jechaliśmy autem w stronę domu. Zaczynałem powoli żałować, że nie powiedziałem tacie o wszystkim, kiedy się mnie pytał, dlaczego płakałem... Mogłem mu powiedzieć, że Oli zabrał mi scyzoryk... Ale wtedy Oli powiedziałby, że ja i Niko zbiliśmy go kablem... Moje życie jest do dupy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro