Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"S"

Szymon usiadł na łóżku obok Marcela. Chłopiec przytulił się do poduszki. Odwrócił się tyłem do ojca.
- Ja śpię - rzekł obrażony.
- Widzę. Marcel, spójrz na mnie. Chcę z tobą porozmawiać...
- Ale ja nie chcę. Wyjdź.
- Jak ty się do mnie odzywasz, co?
- Byle jak - rzekł chłopiec zwalając nogami kołdrę na podłogę.
Szymon popatrzył na cienkie, bawełniane spodenki chłopca. Miał chęć przyłożyć mu porządnego klapsa, ale się powstrzymał.
- Marcel, dostałeś lanie, bo na nie zasłużyłeś... Nie ma się o co gniewać.
Chłopiec nic nie odpowiedział.
- Hej... No pogódź się ze mną... Smyku?
- Nie - rzekł chłopiec hardo.
- Nie? - odparł Szymon. - Marcel, no, nie bądź taki... - dodał łaskocząc chłopca po brzuchu.
Malec zaczął się śmiać.
- Już się na mnie nie gniewasz?
- Gniewam się! - odparł malec głośno się śmiejąc.
Szymon posadził chłopca na swoich kolanach.
- Coś ci powiem, mały szkrabie... Mam dla ciebie prezent... Ale dostaniesz go, kiedy przestaniesz się na mnie gniewać...
- Co to za prezent? - spytał chłopiec.
- Mam to coś w kieszeni. Mogę ci to dać nawet teraz... Ale musisz mi obiecać, że będziesz ładnie odnosił się do mnie, do mamy i do Nikodema...
- Na jaką literę jest to coś?
- Na literę "s" - odparł mężczyzna.
- A ucieszę się chociaż?
Szymon uśmiechnął się. Kiwnął twierdząco głową.
- Tato, ja wiem, że źle zrobiłem... Nigdy więcej nie będę topił Nikodema w jeziorze, ani w rzece, ani w morzu, ani w oceanie, ani nawet w basenie... Słowo.
- Okej...
- To dasz mi ten prezent?
Szymon wyciągnął metalowe pudełko z kieszeni spodni. Podał je Marcelowi do ręki.
- Zanim otworzysz, obiecaj, że będziesz mądrze z niego korzystać... I pamiętaj, że to nie jest zabawka...
Marcel otworzył pudełko. Jego oczom ukazał się metalowy, szary scyzoryk z wygrawerowanym napisałem "Marcelowi - tata".
- Nie! - zawołał chłopiec schodząc z kolan ojca. - Nie wierzę! Naprawdę?!
Podskoczył kilka razy, po czym wrócił na kolana Szymona. Przytulił się do jego szyi.
- Tato, dziękuję! Jejku...
- Podoba ci się?
- Zarąbisty jest! Mama wie?
Szymon podrapał się z tyłu głowy.
- No właśnie, Marcel... Jakbyś mógł, nie chwal się mamie, że dostałeś ode mnie scyzoryk... Okej?
- Okej - szepnął chłopiec.
- I pamiętaj, że to nie zabawka.
- Okej... Okej... Jejku, jest piękny...
Szymon pomógł chłopcu wejść do łóżka. Schylił się po leżącą na podłodze kołdrę.
- Nie przykrywaj - rzekł Marcel przebierając nogami.
- Okej. To śpij dobrze... Dobranoc.
- Dobranoc! - zawołał chłopiec sprawdzając palcem, czy nóż jest ostry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro