Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prezent dla mamy

Adriana kupiła sobie bransoletkę wykonaną z trzech różnej grubości rzemyków przeplatanych czarnymi koralikami. Za swój zakup zapłaciła dwanaście złotych. To była najdroższa bronsoletka, jaką kiedykolwiek kupiła.
Dziewczyny weszły do kolejnego sklepu. Zatrzymały się przy młodzieżowej biżuterii.
- Ciociu, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że przyjechaliśmy tutaj - odezwała się dziewczynka ani na moment nie odwracając wzroku od bransoletek powieszonych na maleńkich haczykach. - Kupimy mojej mamie prezent? Tak sobie myślę, że ucieszyłaby się, gdybym podarowała jej bransoletkę z jej imieniem. Ucieszy się, prawda?
Daniela objęła dziewczynkę ramieniem.
- Jasne, że tak - powiedziała.
- Jeśli nie z imieniem, to z serduszkiem... Może lepiej z serduszkiem. Ciociu, co myślisz?
- Aduś, zerknij tutaj... Te są piękne... Mamie spodobałaby się ta błękitna ze srebrnym serduszkiem.
- Oo, piękna jest! - zachwyciła się dziewczynka. - Ciociu, kupię ją dla mamy. Do tego dołączę liścik i rysunek mojego autorstwa i mama będzie przeszczęśliwa!
Dziewczynka chwyciła bransoletkę, po czym zaniosła ją do kasy. Zapłaciła za nią trzydzieści złotych. Nie było jej żal tych pieniędzy. Cieszyła się, że może chociaż w ten sposób wywołać uśmiech na twarzy mamy.
- Ciociu, nie widziałam mamy już pięć - oświadczyła dziewczynka po chwili. - Tak się cieszę, że wujek zgodził się mnie do niej zawieść. Jejku, nie mogę się tego doczekać. Może Marcel albo Nikodem będą chcieli jechać z nami. Byłoby super! Ciociu, źle się czujesz? - spytała dziewczynka zdawszy sobie sprawę z tego, że ciocia stała się dziwnie milcząca.
- Wiesz, skarbie, trochę mi słabo...
Nastolatka prędko chwyciła ciocię za rękę. Pomogła jej podejść do ławki.
- Ciociu, oddychaj głęboko... Zaraz pobiegnę do Tesco po wodę...
- Aduś, nie... - szepnęła kobieta. - Zaraz mi przejdzie. Posiedź tu ze mną.
Czternastolatka usiadła obok Danieli. Wzięła do ręki torebkę cioci.
- Może ta klima tak na ciocię działa - szepnęła dziewczynka. - O, idą chłopaki.
- Słońce, nie mów wujkowi, że źle się poczułam, dobrze?
- Jak nie? Powiem mu. Wujek musi wiedzieć o takich rzeczach - odparła rezolutna dziewczynka.
- Aduś, wujek będzie się martwił, a ja już czuję się lepiej...
- Tak, właśnie widzę... - szepnęła dziewczynka z niepokojem patrząc na blade policzki Danieli.
Po chwili Szymon podszedł do małżonki. Chłopcy stali w dali. Popychali się.
- Jak zakupy? - spytał Szymon.
- Wujek obładowany torbami, a my z ciocią kupiłyśmy jedynie dwie bransoletki... Jedną dla mnie i drugą dla mamy - zdała relacje.
- Luśka, zmęczona? Kiepsko wyglądasz? Tam jest taki fotel do masażu. Wrzucasz pięć złotych i...
- Szymon, wyjdźmy na zewnątrz... Dziwnie mi w klimatyzowanych pomieszczeniach.
- Oczywiście. Chłopaki! - zawołał.
Marcel i Nikodem prędko podbiegli do rodziców.
- Chłopcy, weźcie swoje zakupy...
- Okej! - odparł Marcel biorąc do ręki trzy torby pełne zakupionych ubrań.
- Daj mi chodziaż jedną torbę, co? - odezwał się Nikodem.
- Nie dam ci... Ja sam!
Szymon chwycił małżonkę pod ramię. Całą rodziną wyszli z galerii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro