Prezent dla mamy
Adriana kupiła sobie bransoletkę wykonaną z trzech różnej grubości rzemyków przeplatanych czarnymi koralikami. Za swój zakup zapłaciła dwanaście złotych. To była najdroższa bronsoletka, jaką kiedykolwiek kupiła.
Dziewczyny weszły do kolejnego sklepu. Zatrzymały się przy młodzieżowej biżuterii.
- Ciociu, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że przyjechaliśmy tutaj - odezwała się dziewczynka ani na moment nie odwracając wzroku od bransoletek powieszonych na maleńkich haczykach. - Kupimy mojej mamie prezent? Tak sobie myślę, że ucieszyłaby się, gdybym podarowała jej bransoletkę z jej imieniem. Ucieszy się, prawda?
Daniela objęła dziewczynkę ramieniem.
- Jasne, że tak - powiedziała.
- Jeśli nie z imieniem, to z serduszkiem... Może lepiej z serduszkiem. Ciociu, co myślisz?
- Aduś, zerknij tutaj... Te są piękne... Mamie spodobałaby się ta błękitna ze srebrnym serduszkiem.
- Oo, piękna jest! - zachwyciła się dziewczynka. - Ciociu, kupię ją dla mamy. Do tego dołączę liścik i rysunek mojego autorstwa i mama będzie przeszczęśliwa!
Dziewczynka chwyciła bransoletkę, po czym zaniosła ją do kasy. Zapłaciła za nią trzydzieści złotych. Nie było jej żal tych pieniędzy. Cieszyła się, że może chociaż w ten sposób wywołać uśmiech na twarzy mamy.
- Ciociu, nie widziałam mamy już pięć - oświadczyła dziewczynka po chwili. - Tak się cieszę, że wujek zgodził się mnie do niej zawieść. Jejku, nie mogę się tego doczekać. Może Marcel albo Nikodem będą chcieli jechać z nami. Byłoby super! Ciociu, źle się czujesz? - spytała dziewczynka zdawszy sobie sprawę z tego, że ciocia stała się dziwnie milcząca.
- Wiesz, skarbie, trochę mi słabo...
Nastolatka prędko chwyciła ciocię za rękę. Pomogła jej podejść do ławki.
- Ciociu, oddychaj głęboko... Zaraz pobiegnę do Tesco po wodę...
- Aduś, nie... - szepnęła kobieta. - Zaraz mi przejdzie. Posiedź tu ze mną.
Czternastolatka usiadła obok Danieli. Wzięła do ręki torebkę cioci.
- Może ta klima tak na ciocię działa - szepnęła dziewczynka. - O, idą chłopaki.
- Słońce, nie mów wujkowi, że źle się poczułam, dobrze?
- Jak nie? Powiem mu. Wujek musi wiedzieć o takich rzeczach - odparła rezolutna dziewczynka.
- Aduś, wujek będzie się martwił, a ja już czuję się lepiej...
- Tak, właśnie widzę... - szepnęła dziewczynka z niepokojem patrząc na blade policzki Danieli.
Po chwili Szymon podszedł do małżonki. Chłopcy stali w dali. Popychali się.
- Jak zakupy? - spytał Szymon.
- Wujek obładowany torbami, a my z ciocią kupiłyśmy jedynie dwie bransoletki... Jedną dla mnie i drugą dla mamy - zdała relacje.
- Luśka, zmęczona? Kiepsko wyglądasz? Tam jest taki fotel do masażu. Wrzucasz pięć złotych i...
- Szymon, wyjdźmy na zewnątrz... Dziwnie mi w klimatyzowanych pomieszczeniach.
- Oczywiście. Chłopaki! - zawołał.
Marcel i Nikodem prędko podbiegli do rodziców.
- Chłopcy, weźcie swoje zakupy...
- Okej! - odparł Marcel biorąc do ręki trzy torby pełne zakupionych ubrań.
- Daj mi chodziaż jedną torbę, co? - odezwał się Nikodem.
- Nie dam ci... Ja sam!
Szymon chwycił małżonkę pod ramię. Całą rodziną wyszli z galerii.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro