Operacja ODWET 2
Szymon wszedł do pokoju chłopaków. Nikodem leżał w piżamie na dywanie. Oglądał swoje nowe przybory do szkoły, podpisywał zeszyty. Ojciec pogłaskał go po głowie.
- A gdzie Marcel? - spytał po chwili.
- Marcel mówił, że idzie rozprawić się z Oliwerem raz na zawsze i, że jak się będziesz o niego pytał, to mam coś wymyślić...
- Aha - odparł Szymon drapiąc się po głowie. - To nieźle...
- No... Pewnie znowu będzie masakra...
- Pewnie, tak.
Szymon wziął głęboki oddech, po czym wyszedł z pokoju syna. Zbiegł na dół po schodach.
- Nie ma Marcela - rzekł zbliżając się do Lusi.
Daniela pobladła.
- Jak to nie ma? - spytała.
- Nie martw się. Wiem, gdzie go szukać... - rzekł biorąc kluczyki od auta. - Pewnie jest u Oliwera...
- Pogodzili się? - spytała Daniela podnosząc wzrok na męża.
- Tak! - zaśmiał się. - Pogodzili się. Lecę... Chcę zdążyć zanim się pozabijają!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro