Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odwet

Szymon i Janek oparli się plecami o drzwi od garażu. Rozmawiali. Marcel siedział w aucie. Obserwował podwórko. Nagle spostrzegł wysokiego, ciemnowłosego chłopca. Im dłużej mu się przyglądał, tym bardziej uświadamiał sobie, że gdzieś już go widział.
- To ty! - zawołał uderzając się pięścią w czoło.
Uświadomił sobie, że obserwowany przez niego młodzieniec to starszy brat Aleksa. Marcel postanowił dowiedzieć się, czego ów chłopiec szuka na podwórku Oliwera.
Dziesięciolatek wysiadł z samochodu. Podbiegł do Bartosza.
- Siema - rzekł.
- Cześć - odpowiedział chłopiec.
- Przyjechałem tu z tatą... A ty, co tu robisz? - spytał.
- Pomagam wujkowi przy drzewie...
- Aa... Pan Janek to twój wujek?
- No...
- To współczuję...
- Marcel! Co ja ci mówiłem o wychodzeniu z samochodu?! Biegiem do auta!
Chłopiec spojrzał w stronę ojca. Wzruszył ramionami, po czym poszedł w stronę BMW. Wziął w rękę leżący przy samochodzie kamień. Planował przerysować nim jeepa należącego do Janka.
- Marcel! Janek, podjedziesz swoim?
- Jasne! Skończę tę robotę i przyjedziemy z Bartkiem.
- Dobra! To będę na was czekał.
Marcel wszedł do auta. Głośno trzasnął drzwiami. Zapiął pasy.
- Dlaczego jesteś taki nieusłuchany, co? - rzekł Szymon wchodząc do samochodu. - Powiedziałem ci, że nasz siedzieć w aucie...
- Duszno było. Nie miałem czym oddychać...
- Tak, na pewno.
Mężczyzna przekręcił kluczyk w stacyjce. Wyjechał z podwórka sąsiada.
- Kiedy ten odwet? - spytał.
- W życiu ci nie powiem...
Szymon zmarszczył brwi.
- Nie będzie żadnego odwetu - rzekł.
- Będzie.
- Nie będzie.
- Będzie.
Szymon zacisnął zęby. Przez resztę drogi do domu obaj milczeli. Chłopiec skierował wzrok w stronę bocznej szyby.
- Marcelek, nie denerwuj się, chłopcze. Za moment będziemy w domu. Zawołasz do mnie Adę i Nikodema. Porozmawiamy sobie na temat odwetów i tym podobnych rzeczy.
Chłopiec nic nie odpowiedział. Zrobił obrażoną minę. Szymon wziął głęboki oddech. Nie odezwał się już do Marcela ani słowem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro