Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odwet 5

Szymon wszedł do domu. Pogłaskał siedzącego przy stole Nikodema.
- Tato, muszę ci coś pokazać - rzekł chłopiec podnosząc się z krzesła. - Będziesz ze mnie dumny...
- Tak? - ucieszył się mężczyzna.
Chłopiec chwycił ojca za rękę. Nim wprowadził ojca do swojego pokoju, polecił mu zamknąć oczy. Mężczyzna to uczynił. Był niezwykle ciekaw, co chłopiec chce mu pokazać.
- Już możesz otworzyć... Tadam! - zawołał wskazując rękoma na złożony model statku. - I co? Podoba się? - spytał.
- Niko! - rzekł Szymon podchodząc bliżej biurka. - No, bardzo się podoba. Dobra robota! - pochwalił go.
- Dzięki! Postawię go na parapecie! Będzie go widać z dworu...
Chłopiec ostrożnie podniósł statek. Przeniósł go na szeroki, drewniany parapet.
- Kiedy skończyłeś go składać? - spytał Szymon przyglądając się z bliska maleńkim elementom konstrukcji.
- No, wczoraj siedziałem do późna... Tatuś, mógłbyś mi kupić jeszcze jeden model do złożenia...
- Pewnie, kupimy - rzekł Szymon biorąc chłopca w ramiona.
- Zobacz, jaka maleńka kotwica...
- Co? Maleńkie to były te płytki - rzekł Nikodem pokazując palcem na miniaturowe elementy złożonego modelu. - Kiedy pojedziemy do miasta? - spytał chłopiec po chwili.
- Możemy pojechać nawet dzisiaj... Zajrzę do Ady i Marcela...
- A, tato! - zawołał chłopiec. - Marcel znowu wygonił Adę. Widziałem jak płakała... Zabrała walizkę i gdzieś sobie poszła.
- Co? Gdzie on jest? U siebie?
- No...
Szymon wziął głęboki oddech. Bez pukania wszedł do pokoju Marcela. Chłopiec rysował. Na widok ojca, zamknął zeszyt.
- Nie będę robił odwetu, jeśli o to chodzi - rzekł malec.
- Nie, nie o to. Gdzie jest Ada?
- Kto ją tam wie? To dziewczyna. Za dziewczynami nie nadążysz!
- Wygoniłeś ją z pokoju? - spytał.
- Zaraz wygoniłem... Chciała pójść, to poszła. Nikt jej tu nie będzie trzymał na siłę...
- Czyli twierdzisz, że jej nie wygoniłeś, tak?
Chłopiec zawahał się.
- Odpowiedz.
- No co, no? Wygoniłem... - przyznał. - Bo mnie denerwowała.
Szymon chwycił Marcela za przedramię. Przyłożył mu dwa klapsy w tyłek.
- Ała! Ała! - zawołał chłopiec.
- Teraz poszukasz Adę i ją przeprosisz za to, co zrobiłeś. Raz, dwa!
Marcelowi łzy pociekły po policzkach. Szybko je przetarł. Bez słowa zbiegł na dół po schodach. Wyszedł na dwór.
- Ada! - zawołał idąc w stronę domku na drzewie. - Ada!
Dziewczynka przebudziła się. Otworzyła oczy. Podniosła się z walizki.
- Tu jestem. Czego chcesz ode mnie? - spytała.
- Tata kazał mi ciebie przeprosić - oznajmił. - Chodź do domu, bo będę miał przechlapane...
- Spadaj. Powiedz wujkowi, że jestem na ciebie mega obrażona i nie wrócę do domu... Będę spała... nie wiem, gdzie... byle gdzie...
- Ada, błagam cię, no... Dostałem już od taty dwa razy na dupę, a jak cię nie przyprowadzę, tata pewnie mi poprawi. Ada, błagam cię, no!
- Trzeba było myśleć wcześniej! Nigdzie z tobą nie pójdę. A tak poza tym, rozwaliłeś mi telefon!
- Sorka...
Dziewczynka zbliżyła się do kuzyna. Odwróciła go tyłem do siebie i popchnęła.
- Zjeżdżaj stąd! Chcę być sama!
Chłopiec zdenerwował się. Nie wiedział, co zrobić. Uczynił kilka kroków, po czym usiadł na trawie.
Oboje patrzyli sobie w oczy. Nie odzywali się do siebie.
Kilka minut później ujrzeli zmierzającego w ich stronę Szymona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro