Odwet 3
Zaraz po tym, jak Szymon i Janek wyszli z domu, Marcel pobiegł do swojego pokoju. Głośno trzasnął drzwiami. Otworzył szeroko okno.
- Ada! - zawołał.
Dziewczynka popędziła do górę.
- Co? - spytała wchodząc do pokoju.
- No co, no? Plan jest taki! Dzisiaj w nocy, płyniemy tratwą na drugą stronę jeziora. Idziemy do pałacu. zabieramy stamtąd klatkę. Przywozimy ją na tratwie...
- Marcel, nie! - wydarła się. - Nie słyszałeś, co powiedział wujek?
- W dupie mam to, co powiedział. Oliwer dostanie za swoje!
- Sory, Marcel, ale ja nie będę brała w tym udziału.
- To wypad z mojego pokoju! Od dzisiaj nie masz tu wstępu!
- Jesteś dupkiem! - wydarła się.
Chwyciła w rękę swoją walizkę.
- Jeszcze telefon, kretynko! - wrzasnął rzucając w Adę jej smartfonem. Telefon rozsypał się. Adriana szybko podniosła go z podłogi.
- Rozwaliłeś mi telefon - powiedziała spoglądając na pękniętą szybkę. - Dzięki, Marcel!
- Nie ma za co! - odpowiedział wybuchając kuzynkę za drzwi.
Dziewczynka wyszła z domu. Położyła torbę na tarasie. Usiadła na niej. Zaczęła cicho płakać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro