Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocny Marek

Był środek nocy. Adriana nie mogła spać. Poomacku podeszła do kuchennego blatu. Napiła się wody z kranu.
- I tak nie zasnę - szepnęła zbliżając się w stronę drzwi. Wyszła na zewnątrz. Usiadła na schodach.
Niebo było bezchmurne, pełne gwiazd. Dziewczynka pochyliła nisko głowę. Chciało jej się płakać.
- Cześć Ada - usłyszała tajemniczy, chłopięcy głos. Natychmiast podniosła się ze schodów. - Czekaj... To ja, Bartek...
Dziewczynka struchlała. Chciała wejść do domu, ale chłopak przytrzymał ją za nadgarstek.
- Puść mnie - szepnęła. - Skąd się tu wziąłeś, co?
- Chciałem z tobą pogadać sam na sam... Planowałem rzucić w twoje okno kamieniem... Byłem tu wczoraj, ale nie miałem odwagi tego zrobić...
- Z tego, co widzę, dzisiaj też nie miałeś odwagi tego zrobić - skwitowała go.
- No... - przyznał. - Ale wyszłaś. Miałem szczęście. Ada, bo ja chciałem z tobą pogadać... Usiądziemy?
Dziewczynka skinęła głową. Dopiero teraz Bartek puścił jej nadgarstek. Oboje usiedli na szerokiej balustradzie.
- Chodzi o to, że ja... To znaczy ty... Nie wiem, jak to powiedzieć - szepnął z namysłem.
- Bartek, aż się boję...
- Długo będziesz tu na wakacjach? - spytał drapiąc się po głowie.
- No, do połowy sierpnia, a co?
- A to, że byłoby fajnie, jakbyś pojechała ze mną jutro na wycieczkę rowerową... Niedaleko stąd jest punkt widokowy.
- Bartek, wow! Nawet wie wiesz, jak bym chciała! - przytaknęła. - Jeśli ciocia się zgodzi, to pewnie!
Bartek uśmiechnął się. Nieśmiało dotknął swoją ręką dłoń Ady. Dziewczynka zarumieniła się.
- Muszę wracać - szepnęła zeskakując z balustrady. Potknęła się o stojącą na tarasie doniczkę z wystającą z niej pelargonią.
- Jej... Gapa ze mnie! - zaśmiała się. - Na razie, Bartek...
- Na razie - odparł chłopiec.
Adriana nacisnęła ręką klamkę. Weszła do domu. Zamknęła drzwi na klucz, po czym stanęła w oknie.
- Wciąż tam stoisz? - szepnęła sama do siebie. Zasunęła rolety we wszystkich oknach. - Zmiataj stąd... - dodała łagodnym głosem i z uśmiechem na twarzy.
Usiadła na łóżku. Położyła się. Zamknęła powieki.
- Dobranoc mamusiu - szepnęła tuląc się do swojego ukochanego pluszaka.
Po chwili udało jej się zasnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro