Nocny Marek
Był środek nocy. Adriana nie mogła spać. Poomacku podeszła do kuchennego blatu. Napiła się wody z kranu.
- I tak nie zasnę - szepnęła zbliżając się w stronę drzwi. Wyszła na zewnątrz. Usiadła na schodach.
Niebo było bezchmurne, pełne gwiazd. Dziewczynka pochyliła nisko głowę. Chciało jej się płakać.
- Cześć Ada - usłyszała tajemniczy, chłopięcy głos. Natychmiast podniosła się ze schodów. - Czekaj... To ja, Bartek...
Dziewczynka struchlała. Chciała wejść do domu, ale chłopak przytrzymał ją za nadgarstek.
- Puść mnie - szepnęła. - Skąd się tu wziąłeś, co?
- Chciałem z tobą pogadać sam na sam... Planowałem rzucić w twoje okno kamieniem... Byłem tu wczoraj, ale nie miałem odwagi tego zrobić...
- Z tego, co widzę, dzisiaj też nie miałeś odwagi tego zrobić - skwitowała go.
- No... - przyznał. - Ale wyszłaś. Miałem szczęście. Ada, bo ja chciałem z tobą pogadać... Usiądziemy?
Dziewczynka skinęła głową. Dopiero teraz Bartek puścił jej nadgarstek. Oboje usiedli na szerokiej balustradzie.
- Chodzi o to, że ja... To znaczy ty... Nie wiem, jak to powiedzieć - szepnął z namysłem.
- Bartek, aż się boję...
- Długo będziesz tu na wakacjach? - spytał drapiąc się po głowie.
- No, do połowy sierpnia, a co?
- A to, że byłoby fajnie, jakbyś pojechała ze mną jutro na wycieczkę rowerową... Niedaleko stąd jest punkt widokowy.
- Bartek, wow! Nawet wie wiesz, jak bym chciała! - przytaknęła. - Jeśli ciocia się zgodzi, to pewnie!
Bartek uśmiechnął się. Nieśmiało dotknął swoją ręką dłoń Ady. Dziewczynka zarumieniła się.
- Muszę wracać - szepnęła zeskakując z balustrady. Potknęła się o stojącą na tarasie doniczkę z wystającą z niej pelargonią.
- Jej... Gapa ze mnie! - zaśmiała się. - Na razie, Bartek...
- Na razie - odparł chłopiec.
Adriana nacisnęła ręką klamkę. Weszła do domu. Zamknęła drzwi na klucz, po czym stanęła w oknie.
- Wciąż tam stoisz? - szepnęła sama do siebie. Zasunęła rolety we wszystkich oknach. - Zmiataj stąd... - dodała łagodnym głosem i z uśmiechem na twarzy.
Usiadła na łóżku. Położyła się. Zamknęła powieki.
- Dobranoc mamusiu - szepnęła tuląc się do swojego ukochanego pluszaka.
Po chwili udało jej się zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro