Niesprawiedliwość
Daniela spakowała do torby dwa ręczniki - jeden duży, drugi mały, pastę i szczoteczkę do zębów, skarpetki, piżamę, mydło, gąbkę, grzebień, sztućce, kubek i talerzyk. Pomyślała też o iPhonie i ładowarce Nikodem.
Adriana i Marcel kończyli jeść zupę. Daniela siedziała przy stole z pochyloną nisko głową.
- Mamo, nie smuć się... Niko jest jak kot. Ma siedem żyć - zaśmiał się Marcel.
Kobieta westchnęła.
- Przez ostatnie dwa miesiące ty i twój brat byliście w szpitalu tyle razy, że wszyscy lekarze już na pewno was znają...
- No, pewnie tak... - przyznał malec.
- Ciociu, my z Marcelem, jak znaleźliśmy Nikodema pod tym stogiem to myśleliśmy, że on się upił... - odezwała się Adriana.
- No, bo miał takie oczy jakby był pijany i się obalał - dopowiedział Marcel.
- Zjedliście? Skoro tak, to Aduś, zanieś torbę do samochodu, i będziemy jechać.
Adriana prędko chwyciła sportową torbę. Wrzuciła ją do bagażnika. Prędko usiadła na przednim siedzeniu auta.
Marcel naburmuszył się.
- Chyba żartujesz! - wydarł się. - Nie siedzisz z przodu! Ja siedzę z przodu!
- Marcel, spadaj! Ty siedziałeś z przodu jak jechaliśmy nad morze i z powrotem zresztą też!
- I dobrze! - odparował. - Wypad!
Daniela zamknęła drzwi od domu na klucz. Podchodząc do auta, skrzyżowała ręce.
- Marcel, czy ty masz jakiś problem? - spytała.
- Jeśli Ada ma siedzieć z przodu, to ja nigdzie nie jadę... - zakomunikował krzyżując ręce.
- Marcel, nie obchodzi mniw to, które z was będzie siedziało z przodu, a które z tyłu! Masz trzy sekundy, żeby wsiąść do samochodu!
Chłopiec spojrzał na matkę z gniewem. Nie zamierzał odpuszczać Adzie, toteż cierpliwie stał przy aucie.
Daniela poczuła, że za moment wybuchnie.
- Ja się stąd nie ruszam! Ciocia, on całą drogę w tę i z powrotem siedział z przodu! - odezwała się Adriana.
Dziewczynka zapięła pasy.
- Marcel, siadaj do tyłu - odezwała się Daniela.
- Nie - usłyszała krótką a zarazem stanowczą odpowiedź syna.
- Nie będę dwa razy powtarzać...
- Możesz powtarzać nawet sto razy! Nie będę siedział z tyłu! Chcę siedzieć z przodu!
Daniela zacisnęła powieki. Wiedziała, że nerwy nic nie pomogą.
- Adriana, usiądziesz z tyłu - odezwała się do dziewczynki.
- Ale dlaczego? - odparła nastolatka. - To niesprawiedliwe! - dorzuciła patrząc na ciocię.
Opięła pasy. Usiadła z tyłu auta.
Marcel tryumfalnie zajął poprzednie miejsce Ady.
- No, teraz możemy jechać - rzekł zadowolony, że udało mu się postawić na swoim.
Daniela przekręciła kluczyk w stacyjce. Po chwili samochód wyjechał z podwórka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro