Jezioro
Daniela miała na sobie krótkie, jeansowe spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem. Miała wysoko spięte włosy. Jej prawy nadgarstek zdobiła jedna z bransoletek podarowana jej przez Adrianę.
Zbliżała się godzina siedemnasta, gdy Daniela i Nikodem poszli nad jezioro. Kobieta usiadła na znajdującym się przy brzegu jeziora kajaku. Wsunęła obydwie stopy do wody. Nikodem popisywał się przed nią. Pływał wszystkimi stylami, jakie znał.
W pewnym momencie Daniela usłyszała dźwięk telefonu. Prędko wsunęła rękę do kieszeni spodni. Przesunęła palcem po kolorowym wyświetlaczu. Uśmiechnęła się na widok zdjęcia ukochanego. Szybko odebrała połączenie.
- Halo - odezwała się.
- Halo, halo - usłyszała głos męża. - Jak tam? Odpoczęłaś już ode mnie?
- Jeszcze nie - odpowiedziała. - A ty ode mnie?
- Przy Adzie i Marcelu nie sposób odpocząć... Właśnie kąpią się w morzu, a ja leżę na plaży i się opalam...
- O, dobrze wiedzieć! - zaśmiała się. - Jutro rano pojadę z Nikodemem na zakupy... Kupimy dla ciebie jakąś maść na poparzenia słoneczne.
- Lusia, twój humor mnie rozbraja - odparł. - Jak Niko? Grzeczny?
- Tak, skarbie... Wzięłam go na wycieczkę do planetarium... - pochwaliła się.
- No, no... To Nikodem pewnie był w siódmym niebie...
- Bardzo mu się podobało... Szymon, ja tak wpadłam na taki pomysł... Może kupilibyśmy Nikodemowi teleskop? Co myślisz? Patrzyłam nawet na allegro. Takie teleskopy nie są aż takie drogie, jak by się mogło wydawać...
- No, nie wiem... Zobaczymy - odparł z namysłem.
- A jak Marcel? - spytała Daniela po chwili. - Pyskuje ci?
- A by spróbował! - zaśmiał się. - Marcel jest grzeczny... Ada zresztą też... Zabrałem ich na rejs statkiem pirackim... Wiesz, fajna sprawa, bo dzieciaki mogły zajrzeć praktycznie w każdy kąt, także pod pokład... Cały rejs trwał czterdzieści minut... Ale co to jest czterdzieści minut dla Ady i Marcela?
- Za krótko?
- No, wykupiłem im jeszcze jeden rejs... A, niech mają radochę...
Daniela uśmiechnęła się.
- A powiedz mi, mój mężu, na którą godzinę się mam was jutro spodziewać?
- Moja żono, - zaczął - sam nie wiem... Na trzynastą? Może zrobiłabyś więcej obiadu i przywiózłbym rodziców, co?
- Pewnie. Świetny pomysł - odpowiedziała przegryzając wargę. - To musiałabym zrobić jeszcze jakieś ciasto...
- Lusia, bez przesady... Kupimy coś po drodze w cukierni. A możesz dać mi do telefonu Nikodema?
- Jasne... Niko! Tata cię chce do telefonu! - zawołała.
Chłopiec prędko podpłynął do mamy. Wytarł mokre ręce w ręcznik.
- No, cześć tata - odezwał się.
- Hej, synek. Co ciekawego porabiasz? - spytał Szymon.
- No, pływam sobie... A mama siedzi na kajaku i mnie pilnuje, żebym się nie utopił. Co mi przywieziesz?
- A co byś chciał?
- Statek w szklanej butli. Kupisz mi?
- No, kupię ci... Synek, będę kończył. Powiedz mamie, że zadzwonię do niej wieczorem. Dobrze?
- Dobrze, dobrze - odpowiedział malec. - To pa, tatuś.
- Pa, synuś..
Jedenastolatek podał mamie jej telefon. Wszedł do kajaka. Poczekał, aż kobieta wsunie smartfon do kieszeni spodni, po czym zaczął celowo kołysać łódką na prawo i lewo.
- Nikodem, przestań! - krzyknęła trzymając się drewnianej ławeczki.
- To nie ja! - zawołał. - To fale na oceanie! Sztorm! Utoniemy!
- Nikodem! Proszę cię, przestań!
Chłopiec wybuchnął śmiechem. Przerażona mina Danieli niezwykle go bawiła. W końcu spanikowanej kobiecie udało się chwycić Nikodema za rękę. Pociągnęła go ku sobie.
- Przestaniesz?! - wydarła się. - Dobrze wiesz, że nie umiem pływać!
- No, wiem... - westchnął. - Mama, jesteś dziwna! - zawołał po chwili. - Jak możesz nie umieć pływać? Wszyscy umieją pływać. Nawet babcia!
- Nie wszyscy. Ja nie umiem, a ty jak jeszcze raz będziesz mi kiwać łodzią, to zadzwonię do ojca, dam ci do ręki telefon i będziesz się przed nim tłumaczył. Jasne?
- No... Jejku, nic się przecież nie stało... - westchnął chłopiec.
Daniela powoli zeszła z kajaka. Szła w stronę brzegu. Woda sięgała jej do kolan. Nikodem wyskoczył z łodzi. Nie tracąc czasu zaczął chlapać Danielę po spodenkach i plecach.
Kobieta stanęła nieruchomo. Poczuła dreszcze na całym ciele. Wzięła głęboki oddech, po czym odwróciła się w stronę chłopca. Nikodem był uśmiechnięty od ucha do ucha. Stał lekko pochylony. Obydwie ręce miał zamoczone w wodzie. Był gotowy do ataku. Daniela to dostrzegła, toteż zrobiła groźną minę.
- Tak ze mną pogrywasz? - odezwała się.
- No... I jeszcze tak! - zawołał chlapiąc Danielę tym razem w twarz.
- O, ty łobuzie! Ja ci zaraz dam! Mamę pryskasz wodą?! O ty! - krzyknęła pluskając chłopca, gdzie tylko się dało.
Nikodem uśmiechnął się. Nie przestawał chlapać wodą Danieli. Również kobieta nie dawała za wygraną. Walka trwała w najlepsze. W pewnym momencie rozbawiony chłopiec niemalże przewrócił się na mamę. Kobiecie udało się go złapać.
- Nikuś! Chyba wystarczy tej zabawy na dzisiaj, co? - odezwała się. - Chodź do domku... Zrobimy kolację i obejrzymy sobie jakiś film na komputerze. Dobry pomysł?
- Okej, ale ja wybieram film! - zawołał chłopiec podchodząc do łodzi po ręcznik. Nieoczekiwanie ujrzał pływającego pod wodą raka. Ostrożnie wyciągnął go z wody.
- Mamuś, mam dla ciebie prezent - odezwał się. - Zamknij oczy...
Kobieta naiwnie posłuchała Nikodema. Ten, podniósł raka w górę. Gdy nakazał jej otworzyć oczy, skorupiak znajdował się zaledwie kilka centymetrów od nosa Danieli.
Spanikowana kobieta podniosła krzyk. Zaczęła wymachiwać rękoma. Była przerażona.
- Nie żartuj, że boisz się takiego małego raczka - rzekł malec przybliżając zwierzę do nosa matki. Ani się obejrzał, a ta, machnąwszy ręką wytrąciła raka z jego ręki.
- No i co dobrego zrobiłaś?! - wydarł się.
- Co dobrego zrobiłam?! Co dobrego zrobiłam?! - krzyknęła na siłę wyprowadzając chłopca z wody. - Dlaczego mnie straszysz, co?! - wydarła się. - Chcesz, żebym padła na zawał?!
- Sory mamo, ale słyszałaś kiedyś, żeby ktoś dostał zawału na widok raka?! - zaśmiał się.
- Nie denerwuj mnie, Nikodem! - odparła. - Wracamy do domu... Ale już!
- No, idę, idę... Tylko, żeby ci nie przyszło do głowy, żeby skarżyć na mnie tacie! - rzekł idąc obok Danieli w stronę tarasu.
- Podpadnij mi dzisiaj jeszcze jeden raz, a sam mu powiesz przez telefon, jak mnie przestraszyłeś.
Malec uśmiechnął się.
- Nie podpadnę - powiedział z przekonaniem. - Jaki jest twój ulubiony film?
- Jesteś za młody, żeby go oglądać - odparła.
- Kryminalne zagadki Miami?
- Nie.
- Nowego Yorku?
- Nie.
- Las Vegas?
- Nie, Niko.
- O, to ja już nie wiem! - rzekł wzruszając ramionami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro