Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

iPhone

- Mówię jej, żeby szła do domu to się głupia uparła i nie chcę iść! - rzekł Marcel spoglądając na Szymona.
Mężczyzna zignorował słowa chłopca. Usiadł obok Ady. Przyjrzał jej się z uwagą. Miała smutne oczy, a po policzkach spływały jej łzy. Nie starała się nawet ich ocierać.
- Aduś, nie wiem, co powiedział ci Marcel... Pewnie coś przykrego... - rzekł Szymon patrząc na czternastolatkę.
- Bo ona się nie zna na żartach... - westchnął chłopiec.
- Marcel, rozmawiam z Adą. Możesz się nie wtrącać?
Chłopiec kiwnął głową. Wziął w rękę niewielki kamyk.
- Ada, Marcel to trudny dzieciak. Co myśli to powie, a czasem coś powie, a dopiero potem pomyśli... Aduś, nie słuchaj go.
- Wujku, on znowu powiedział, że mam się wynieść z jego pokoju. W dodatku zbił mi telefon... Dotyk nie działa, nie włącza się nawet.
- Nie chciałem tego zrobić... - westchnął chłopiec.
- Jak nie chciałeś?! - wrzasnęła. - Powiedział, że od dzisiaj nie mam wstępu do jego pokoju... Wzięłam swoją walizkę a on na to, że jeszcze telefon... Rzucił nim we mnie... Telefon spadł i pękła szybka...
- Sorka - szepnął chłopiec spoglądając na ojca.
- Wujku, co ja mam teraz zrobić? Nie mam dokąd pójść... Nie mam domu, nie mam mamy... Tata widzi tylko Kamilę i Kubusia... W ogóle go nie obchodzę... Nie zdziwiłabym się, gdyby przysłał mnie tu na wakacje tylko po to, żeby się mnie pozbyć z domu... - spuściła nisko głowę. Z oczu popłynęły jej kolejne łzy.
- Ada, jeśli jest, jak mówisz, jego strata... Ty jesteś nasza. Oboje z ciocią chcemy, żebyś resztę wakacji spędziła z nami. Jestem pewien, że Marcel też tego chce... Aduś, musisz nauczyć się tego, że słów Marcela nie należy brać poważnie. To mały furiat i buntownik. Wykrzyczy ci prosto w oczy, że cię nienawidzi, a za chwilę przyjdzie się do ciebie przytulić.
Chłopiec uśmiechnął się.
- Ada, ja nie chciałem ci zrobić przykrości... Wściekłem się, bo nie chciałaś ze mną zrobić tego odwetu na Oliwerze... Teraz zrozumiałem, że niepotrzebnie się na ciebie o to pogniewałem. Najwyżej odwet zrobię sam...
Szymon zmierzył syna wzrokiem. Postanowił później porozmawiać z chłopcem na temat jego planów. Podniósł się z ziemi.
- Idziemy do domu - zadecydował.
- Ja nigdzie nie idę... - odezwała się dziewczynka. - Na pewno nie pójdę tam, gdzie mnie nie chcą...
Szymon uśmiechnął się do małolaty.
- Kto cię nie chce? Jesteś nasza - rzekł.
- Tak... A za kilka chwil Marcel znów wyrzuci moją walizkę przez okno, albo wygoni mnie z pokoju...
- Jeśli to zrobi za karę będzie spał ze mną na kanapie w salonie.
Marcel zrobił zagniewaną minę. Adriana uśmiechnęła się w końcu.
- Wujku, a może ja spałabym w salonie... Nie będę nikomu przeszkadzać...
- Bezsensu! - zawołał Marcel. - Możesz spać u mnie, serio. Ja i tak będę spać z Nikodemem...
- Spadaj...
- Nie to nie...
- Ada, wstań... Daj tą walizkę. Wracamy do domu.
- Wolę zostać tutaj.
- Nie dyskutuj z wujkiem... Chodź, słoneczko. Daj torbę.
Adriana podniosła się. Szymon chwycił błękitną walizkę dziewczynki. Uśmiechnął się do niej.
- Marcel, do domu!
- No... - odparł chłopiec.
- A spróbuj mi zrobić Adzie jakąś przykrość! - przygroził mu.
Chłopiec wzruszył ramionami, po czym wyprzedziwszy ojca i kuzynkę, pobiegł w stronę domu.
- Aduś, wiem, że Marcel bywa bezlitosny i pewnie jeszcze nieraz zrobi ci przykrość. Aduś, nie przejmuj się nim. Jeśli znowu wygoni cię z pokoju, powiedz mu, że ma iść powiedzieć tacie, co zrobił. Okej?
- Wujku...
- Ada, z Marcelem trzeba ostro. Pokazałaś już, że potrafisz być górą. Nie daj mu się...
Dziewczynka uśmiechnęła się. Szymon objął ją ramieniem. Ucałował w jasne włosy. Dotarli na podwórko. Marcel siedział na tarasie. Głaskał Monsterka.
- Synek! Torba Ady! - odezwał się Szymon. - Zanieś ją na górę do pokoju.
- Okej - rzekł chłopiec bez sprzeciwu.
Adriana chwyciła pieska.
- A gdzie Nikodem? - spytała.
- Nie wiem... Pewnie u siebie. Aduś, poszukaj chłopaków i obudź ciocię. Przejedziemy się na zakupy, bo w lodówce mamy tylko przeciąg.
- Super! - ucieszyła się.
- A, i jeszcze jedno... - dodał otwierając tarasowe drzwi. - Chodź...
Wpuścił dziewczynkę przodem. Wziął do ręki bambusowe pudełko znajdujące się na regale pełnym książek. Wyciągnął z niego swój stary iPhone.
- Trzymaj.
- Wow! - ucieszyła się. - Na zawsze? - spytała.
- Tak. Tylko zrób najpierw format. Okej?
- Jasna sprawa! - odparła dziewczynka. Spuściła na chwilę głowę na dół. Zamyśliła się. - Nie wiem, co powiedzieć...
- Aduś, mam nowy telefon. Tego nie potrzebuję.
Dziewczynka odetchnęła pełną piersią. Bez słowa uczyniła krok w stronę Szymona, po czym wtuliła się w jego ramiona.
- No już... - szepnął.
- Dziękuję ci, wujku...
- Proszę - odpowiedział. - Zawołasz wszystkich?
Dziewczynka zawahała się. Uśmiechnęła się do Szymona.
- A moglibyśmy trochę później pojechać? - spytała. - Chciałabym zrobić format i pobawić się trochę tym iPhonem...
Szymon uśmiechnął się.
- Okej. Ale najpierw zrób wujkowi kawę, okej?
- Robi się! - odpowiedziała w podskokach ruszając w stronę kuchennego blatu.
- A ja poszukam ładowarki... O, jest!
Dziewczynka obkręciła się w miejscu. Szybko wsypała kawę do szklanki. Poczekała, aż woda zawrze.
- Proszę! - zawołała stawiając kawę na niskiej, drewnianej ławie.
- Dzięki, skarbie - odparł.
Nastolatka uśmiechnęła się, po czym chwyciwszy ładowarkę, pobiegła do pokoju Marcela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro