Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fotografia

Szymon pomału wszedł do pokoju Ady. Dziewczynka spała. Popatrzył na nią przez moment. Miała włosy potargane na wszystkie strony. Dostrzegł kartkę wystającą spod poduszki. Wziął ją do ręki.
Fotografia przedstawiała trzy osoby - Adę i jej rodziców. Na zdjęciu wyglądali na bardzo szczęśliwych. Szymon zastanowił się przez moment. Usiadł na łóżku obok dziewczynki.
- Ada! - zawołał szturchając ją w bok.
Nastolatka otworzyła oczy. Zdziwiła się widząc Szymona w swoim pokoju.
- Tak wujku? - spytała przeciągając się.
Szymon podał jej się ręki zdjęcie rodziców. Dziewczynka momentalnie posmutniała. Wsunęła fotografię z powrotem pod poduszkę.
- Adriana, nic do ciebie nie dotarło po naszej wczorajszej rozmowie? - spytał.
- Jak nie? Właśnie, że nie będę już się zaczepiać w chłopaków - odpowiedziała siadając na łóżku. - Wujku, a może pojechalibyśmy do mojej mamy do szpitala, co? Tak bardzo za nią tęsknię...
Szymon wziął głęboki oddech.
- Ada, porozmawiamy o tym później, słowo. Ale najpierw chciałbym wyjaśnić z taką pewną sprawę.
- Jaką? - spytała dziewczynka.
Wtem do pokoju wszedł Marcel. Stanąwszy w drzwiach spuścił nisko głowę.
- A ty, co? - rzekł Szymon spoglądając na zawstydzoną postawę chłopca.
- Nico... Ożartowałem cię - rzekł chłopiec ani na moment nie podnosząc głowy.
- Co? W jakiej sprawie?
- Możemy w cztery oczy? - spytał chłopiec.
- Tak. Porozmawiamy sobie z Adą i przyjdę do ciebie - odparł mężczyzna.
- No właśnie, nie... - westchnął. - Z tym winem nie było tak, jak ci powiedziałem... - wyznał zaciskając zęby.
- Co? A jak? Chodź tu, powiedz prawdę.
Marcel nie zamierzał zbliżać się do ojca. Popatrzył na niego ze smutkiem.
- Jeśli się przyznam, to nie zostanę ukarany? - spytał.
- No, nie...
Chłopiec uśmiechnął się.
- I nie dostanę na dupę?
- No, nie... - powtórzył Szymon.
- To spoko - odparł malec podchodząc do taty. - Bo widzisz, jestem dzieckiem, a dzieci robią głupoty - zaczął. - Ożartowałem cię... Ada nie ma nic wspólnego z tym alkoholem... Taki żarcik. Sory, Ada...
- Spoko - odparła dziewczynka z powrotem kładąc się na łóżku.
- Wcale nie powiedziała, że mnie potnie. Wymyśliłem to, bo nie chciałem ci powiedzieć prawdy.
- To teraz mi powiedz, jak było naprawdę... - rzekł Szymon spoglądając na promienną twarz Marcela.
- No jak? No, chciałem być gościnny... Chciałem rozbawić Adę, bo była smutna i płakała... No i pomyślałem, że jakby zobaczyła pijanego Nikodema w akcji, to miałaby z niego polewkę.
Szymon z niedowierzaniem słuchał wyjaśnień syna.
- Poszedłem do was... Ale mądra mama zostawiła buty na środku pokoju i się potknąłem... Butelka mi spadła... Potem po nią wróciłem. Resztę znasz. Lania nie dostanę, bo dałeś słowo. Idę do mamy.
- Hej! Hej! Nie tak szybko! Chodź tu do mnie.
Chłopiec cofnął się. Szymon posadził go u siebie na kolanach.
- Ostatni raz otworzyłeś mój barek. Czy to jest jasne? - spytał.
- Tak - odparł dziesięciolatek. - Mogę już iść?
- A nie zapomniałeś o czymś? Proszę przeprosić kuzynkę.
- Przepraszam cię, Ada.
- Spoko - odpowiedziała dziewczynka tuląc się do pluszowej Mickey Mouse.
- Mogę już iść?
Szymon uśmiechnął się. Zestawił chłopca z kolan, po czym wymierzył mu niezbyt mocnego klapsa w tyłek.
- A to, żebyś pamiętał, żeby nie robić więcej razy takich rzeczy - rzekł patrząc synowi w oczy.
Marcel zmierzył ojca wzrokiem, po czym bez słowa wyszedł z pokoju. Szymon uśmiechnął się do Ady.
- Wujku, ja mu nawet mówiłam, że to głupi pomysł z tym upiciem Nikodema, ale on nie chciał słuchać. Powiedział nawet, że bierze to na siebie... - wyznała. - Wierzysz mi?
- Tak, skarbie - odparł. - A powiesz mi, dlaczego wczoraj płakałaś? - spytał po chwili.
Dziewczynka posmutniała. Wyciągnęła fotografię spod poduszki. Dała ją Szymonowi do ręki.
- To moja mama i tata - powiedziała. - Tęsknię za nimi... Wiesz, co Marcel mi powiedział? Powiedział, że on i Nikodem zaopiekują się mną... I dał mi swojego kota. Serio.
Szymon uśmiechnął się. Nie wiedział, co powiedzieć. Oboje milczeli przez chwilę. W końcu podniósł się z łóżka.
- Chodź, zrobimy śniadanie, a potem zadzwonimy do cioci Zosi i spytamy, czy jest taka możliwość, żeby odwiedzić twoją mamę.
- Serio?! - ucieszyła się.
- Tak...
Ada prędko wstała z łóżka. Podeszła do szafy. Zaczęła szykować sobie ubrania.
Szymon poszedł na dół.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro