Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dziesięć

Szymon podszedł do chłopaków. Usiadł na kołdrze obok niech. Wziął Monsterka na ręce.
- Wiecie, która jest godzina? - spytał.
- No... Jest dwudziesta druga trzydzieści dwie - rzekł Nikodem spoglądając na zegarek, który nosił na ręce.
- A co grzeczne dzieci powinny robić po bajce?
- Zależy czy są wakacje czy rok szkolny, tato - odparł chłopiec. - A po drugie, to ty też nie jesteś taki święty. Myślisz, że nie widzieliśmy z Marcelem co ty i mama wyprawiacie?
Szymon się uśmiechnął.
- Co niby widziałeś? - spytał.
- Przecież wiesz... Nieładnie, tato.
- Synek, ja i mama jesteśmy mężem i żoną... To normalne, że wygłupiamy się w łóżku i takie tam...
- Obrzydliwość - szepnął Marcel pod nosem. Po chwili wzdrygnął się.
- A wy nas podglądywaliście? - spytał Szymon po chwili. - Marcel, jak było? Powiedz.
- Nie gadam z tobą.
Szymon wziął głęboki oddech. Pogłaskał chłopca po głowie. Malec się odsunął.
- Taki jesteś na tatę obrażony? - spytał Szymon z uśmiechem na ustach.
Chłopiec zignorował to pytanie.
- Weź dupę z mojej kołdry, bo chcę iść spać - rzekł po chwili. Szymon się podniósł.
Marcel złożył kołdrę w nierówną kostkę. Wrzucił na nią poduszkę.
- Niko, pilnuj, żeby Monster nie zjadł Ady miśka.
Nikodem z niedowierzaniem przyglądał się bratu. Sam nigdy nie odezwałby się do ojca w taki sposób, w jaki uczynił to Marcel.
- Chodź Misiu... Idziemy do siebie... Nara Niko - dodał lekceważąco spoglądając na Szymona.
Marcel rzucił kołdrę i poduszkę na swoje łóżko. Położył się. Zaczął liczyć na głos. Gdy wypowiedział liczbę "dziesięć", do jego pokoju wszedł Szymon.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro