Żyletka
Było wczesne popołudnie. Nikodem skakał na trampolinie. Daniela robiła ciasto, a Szymon pojechał załatwiać urzędowe sprawy zwiazane z planowaną rozbudową domu.
Ada wzięła Misia na ręce. Od Nikodema dowiedziała się, że ów piesek należy do Marcel, ba! Jest jego ulubieńcem i najlepszym przyjacielem. Powoli weszła do pokoju. Niepewnie uśmiechnęła się do leżącego na łóżku chłopca.
- Hej - odezwała się. - Przyniosłam ci twojego psa. Dzięki, że mnie nie wsypałeś - szepnęła.
- Spadaj. Jesteś psychicznie chora i powinnaś zostać zawinięta w kaftan i wywieziona do wariatkowa - rzekł.
- Może i tak. Podobnie jak ty. Kto normalny niszczy lalkę należącą do małej dziewczynki? Jak to się wyda, a się wyda, to dopiero będziesz miał dym.
- Nie będę miał dymu... Powiem, że to ty zniszczyłaś lalkę... A ty się do tego przyznasz.
- Chyba śnisz.
- Powiem im też, że palilaś w lesie papierosy i zmuszałaś mnie, żebym też palił. Powiem, że na siłę wepchnęłaś mi papierosa do buzi i prawie się udusiłem. Oni mi uwierzą, bo ja ich prawie nigdy nie okłamałem, wiesz? Będziesz miała przesrane.
- To ja wtedy wiesz, co zrobię? - odezwała się. - Puszczę im to nagranie...
- Jakie nagranie? - spytał.
- Nagrałam całą naszą rozmowę... Jesteś udupiony.
- Nie zrobiłaś tego!
- Zrobiłam...
- Tak?
Chłopiec podniósł się z łóżka. Wsunął rękę do kieszeni spodni Ady. Czternastolatka chciała go odepchnąć, ale tym razem to Marcel był sprytniejszy. Zrobił unik.
- Nie jest włączone żadne nagrywanie! - zaśmiał się.
Ada chciała wyrwać mu z rąk smartfon. Chłopiec popchnął ją. Telefon wypadł mu z ręki. Spadł na podłogę, rozsypał się na kilka części.
Ada natychmiast przykucnęła. Chociaż bez problemu znalazła telefon, baterię i etui, nadal czegoś szukała. Była zdenerwowana. Trzęsły jej się ręce.
- Nic nie nagrałaś, prawda? - odezwał się chłopiec.
- Nie nagrałam... - powiedziała drżącym głosem wciąż macając podłogę rękoma.
- Czego szukasz?
- Niczego - odpowiedziała.
Marcel był zaskoczony tym, że dziewczyna zamiast włączyć telefon i sprawdzić, czy działa, wciąż czegoś szuka. Nie zamierzał jej jednak pomagać. Chwyciwszy pieska odwrócił się na drugi bok, tyłem do Ady. Zajęczał przy tym z bólu. Z oczu znowu potoczyły mu się łzy.
Dziewczynka podniosła się z kolan. Była blada na twarzy, szczerze zmartwiona. Wyszła z pokoju Marcela zostawiając na podłodze telefon.
Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, zbolały Marcel wstał z łóżka. Przykucnął.
- Tu się schowałaś - szepnął podnosząc z podłogi żyletkę. - Jacie, nie mogę...
Chłopiec dokładnie przyjrzał się swojemu znalezisku. Nie miał pojęcia do czego Adzie może być potrzebna żyletka. Postanowił to sprawdzić...
Wziął do ręki telefon Ady. Wpisał w wyszukiwarce dwa słowa "nastolatka" i "żyletka". Od razu wyświetlił mu się artykuł zatytułowany "Gdy moje dziecko się tnie". Marcel przetarł oczy ze zdumienia. Prędko odłożył smartfon Ady na biurko. Żyletkę włożył do swojego piórnika, w którym trzymał akcesoria do tortur.
Położył się na łóżku. Przytulił do siebie Misia. Całował go po mięciutkiej sierści. W końcu obaj zasnęli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro