Świadectwo
Zaraz po zakończeniu apelu wychowawcy klas poszli ze swoimi uczniami do sal lekcyjnych. Szymon poraz ostatni w tym roku szkolnym usiadł na swoim nauczycielskim fotelu. Uśmiechnął się do swoich uczniów.
- Zostało mi tylko wręczyć wam świadectwa... To może zacznijmy od tych z czerwonym paskiem... Nikodem!
Chłopiec natychmiast ruszył w stronę ojca. Szymon wstał z fotela.
- Gratuluję - rzekł całkiem poważnie. Uścisnął chłopcu rękę.
- Dziękuję - odparł jedenastolatek odbierając swoje świadectwo. Prędko wrócił na miejsce.
Marcel rzucił okiem na dokument brata.
- Nieźle kujonie - szepnął podwijając sobie rękaw od koszuli.
- Gabrysia! - zawołał wychowawca.
Dziewczynka o ciemnej karnacji z uśmiechem stanęła pod tablicą. Otrzymawszy swoje świadectwo, wróciła do ławki.
- Mama mówiła, że przestawiłeś tacie godzinę w telefonie... - szepnął Nikodem.
- No... Chciałem, żeby w tym ostatnim dniu szkoły chociaż raz dłużej sobie pospał... Ale wyszło, jak zawsze...
- I co robiłeś tyle czasu w szkole?
- Siedziałem z włuczykijem w bibliotece - odparł chłopiec. - Wiesz, ile tam jest fajnych książek o zwierzętach? Zrobiłem kilka nowych rysunków.
- Pokaż - szepnął Nikodem.
- Coś ty! Włuczykijowi tak się spodobały, że powiedziała, że oprawi je w antyramy i powiesi na ścianie w bibliotece...
Nikodem szturchnął brata w łokieć.
- Co?! - obruszył się chłopiec.
- Tata...
- Marcel, czy ja tobie przeszkadzam? - rzekł Szymon bacznie przyglądając się synowi.
- Nie - rzekł chłopiec.
- Świadectwo!
Malec wstał z krzesła. Zmierzając w stronę ojca przeczesał ręką ciemną grzywkę.
- Średnia twoich ocen to cztery i pół. Niewiele brakowało ci do czerwonego paska na świadectwie... - rzekł Szymon uśmiechając się do syna.
- Chyba na dupie! - zaśmiał się Nikodem.
Klasa wybuchnęła śmiechem. Marcel zrobił się czerwony jak burak. Wziął z ręki ojca swoje świadectwo, po czym wrócił do ostatniej ławki.
- Pokaż swoje oceny - odezwał się Nikodem.
- Spadaj dupku - rzekł Marcel wsuwając dokument do swojej niebieskiej teczki.
Szymon rozdał świadectwa reszcie klasy.
- Pozostało mi tylko życzyć wam radosnych wakacji... I co więcej mogę powiedzieć? Do zobaczenia we wrześniu!
Mateusz i Kornel jako pierwsi wybiegli z sali. Szymon oparł się o biurko. Skrzyżował ręce. Znacząco spojrzał na Nikodema.
- No co? - rzekł chłopiec wzruszając ramionami.
- Brak słów... - odparł Szymon.
Kątem oka spojrzał na Agatę. Dziewczynka siedziała w trzeciej ławce pod ścianą. Nie śpieszyło jej się do wyjścia z klasy.
Mężczyzna przypomniał sobie o dotychczas nie otwartym liściku. Prędko wyciągnął go ze skórzanej torby. Dopiero teraz dostrzegł, że na białej kopercie rzeczywiście jest namalowane serduszko. Uśmiechnąwszy się, rozdarł kopertę. Wyciągnął z niej jasnoróżową kartkę papieru.
Spojrzał na Agatę. Po chwili odczytał w myślach treść listu.
Kochany Panie Szymonie,
Jest Pan moim ulubionym nauczycielem. Będę za Panem tęskniła przez te dwa miesiące.
Życzę Panu udanych wakacji.
Agatka
Szymon uśmiechnął się do uczennicy. Ta odwzajemniła jego spojrzenie. Z radością chwyciła swoje świadectwo, po czym cała w skowronkach wyszła z klasy.
- Chłopaki, chodźcie do mnie na moment - rzekł Szymon po chwili.
Nikodem i Marcel prędko podbiegli do ojca.
- Weźcie swoje świadectwa i lećcie pokazać je babci i dziadkowi. Ja za małą godzinkę po was podjadę.
- Okej - rzekł Marcel.
- A pojedziemy potem po iPhony? - odezwał się Nikodem.
- Tak.
Chłopcy wyszli z klasy. Szymon pozamykał wszystkie okna. Odruchowo spojrzał na ostatnią pod oknem ławkę. Ujrzawszy wyryty cyrklem napis MARCEL, uśmiechnął się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro