Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zabawa w tortury


Ze specjalną dedykacją dla wiernej Czytelniczki agni692

Szymon zrobił chłopakom śniadanie. Sam wyszedł na taras. Pijąc kawę, zastanawiał się nad tym, w jaki sposób ukarać Marcela za to, co zrobił w garażu Janka. Lanie wydawało mu się najrozsądniejszą karą, ale jak podnieść rękę na dziecko, które jeszcze wczoraj wtuliło się w jego ramiona?
- Co Pysiu? - rzekł biorąc na kolana kręcącego się przy jego stopach kociaka. - Ciekawe, czy Marcel ci dał mleczko...
- A dał! - zawołał chłopiec wbiegając na taras. Usiadł na schodach. Prędko zawiązał sznurówki od czarno-białych tenisówek. - Tatuś, będziemy mogli z Nikodemem jechać rowerami na lody? - spytał uśmiechając się do ojca.
Szymon zawahał się. Odłożył na stolik kubek z kawą.
- Marcelek, chodź do mnie na moment. Musimy pogadać - rzekł z powagą.
- No okej... Spodziewałem się tego - odparł chłopiec zbliżając się do ojca. Niepewnie usiadł obok niego na ławce. Wziął kota z kolan Szymona. Zaczął go głaskać po mięciutkiej sierści.
- Wczoraj był u nas tata Oliwera - rzekł Szymon patrząc w brązowe oczy chłopca. - Powiedział mi i mamie o tym, co ty i Oliwer zrobiliście Julii i Amelii.
- Tato, nie zrobiliśmy im krzywdy! Tylko się z nimi bawiliśmy! Słowo!
- Pan Janek powiedział, że obydwie dziewczyny były związane... Zgodziły się na to, żeby je związać?
Chłopiec spuścił głowę na dół. Nic nie odpowiedział.
- A nie było czasem tak, że prosiły o to, żeby je uwolnić?
- Tato, sory. Bawiłeś się kiedyś w tortury? Dziwne, żeby ofiara była zadowolona. Każda ofiara błaga o to, żeby ją uwolnić...
- Marcel! Zabraniam ci bawić się w tortury. Zrozumiałeś?
- Tak, ale i tak będę się w to bawił, bo to moja ulubiona zabawa. Nikomu nic się nie stało. Julii z początku zabawa się nawet podobała. A Amelia to kretynka...
- Marcel! Nie masz prawa nikogo związywać wbrew jego woli. Chciałbyś, żeby to ciebie ktoś powiesił do góry nogami?
- No! Jeszcze jak! - odparł chłopiec uśmiechając się do taty.
Szymon wziął głęboki oddech. Pojął, że rozmową z synem nic nie zdziała. Zaczął powoli żałować, że nie posłuchał nakazu małżonki.
- Tak w ogóle, to mógłbym wymyślać fajne tortury i nagrywać filmiki z Nikodemem w roli głównej.
- Co takiego?
- No moglibyśmy potem wstawiać te filmiki na YouTube. Wiesz, że można na tym zarabiać?
- Marcel, jeszcze słowo, a tak cię trzepnę, że przestaniesz głupio gadać! Nie będzie żadnych filmików ani żadnych zabaw w tortury! Jeszcze raz usłyszę, że się w to bawiłeś, a inaczej sobie porozmawiamy!
- Nie musisz krzyczeć... - szepnął Marcel. - A ja i tak będę robił, co będę chciał.
- Tak? Coś ci powiem, synku... Pogadaliśmy sobie. Ja powiedziałem swoje, a ty swoje. A teraz czas na podsumowanie. To będzie jedno krótkie zdanie. Posłuchaj uważnie i sobie to zapamiętaj... Jeśli jeszcze raz się dowiem, że kogoś związałeś, przetrzymywałeś wbrew jego woli czy w inny sposób się nad kimś znęcałeś, dostaniesz ode mnie lanie paskiem na gołe dupsko. Będziesz liczył pasy na głos, a jak się pomyślisz, lanie zacznie się od początku. To taka moja tortura, którą sobie właśnie wymyśliłem z myślą o tobie. Podoba ci się ten pomysł?
- Nie bardzo... - szepnął chłopiec.
- To się pilnuj, bo jak wiesz z reguły dotrzymuję danego słowa.
- No tak... Tato to nie fair! - rzekł chłopiec wybuchając płaczem. - Tłumaczę ci, że to moja ulubiona zabawa...
- Znęcanie się nad słabszymi to nie zabawa tylko przestępstwo. Za coś takiego możesz iść nawet do poprawczaka. I nie becz... Masz psa, kota, domek na drzewie... Możesz bawić się we wszystko tylko nie w tortury...
- Nie dobijaj mnie - szepnął chłopiec.
Szymon uśmiechnął się. Przytulił chłopca do swojej piersi.
- Oj, Marcelek, Marcelek... Mama kazała mi spuścić ci lanie. Jak cię spyta, czy dostałeś w skórę to powiedz, że tak i poudawaj trochę, że boli cię tyłek. Okej?
- Okej... - odparł chłopiec przytulając się do taty. - Dzięki.
- Nie ma za co. Co się odwlecze, to nie uciecze... - odparł Szymon w pełni przekonany, że Marcel jeszcze nieraz będzie się bawił w tortury.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro