Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ucieczka cz. 2

Daniela zaparkowała samochód przed domem. Nadusiła na klakson. Po chwili z mieszkania wybiegł Marcel. Wyciągnął z bagażnika dwie torby z zakupami, po czym zaniósł je do kuchni.
Szymon siedział na kanapie z otwartym laptopem na kolanach. Na widok żony, wyłączył komputer.
- Hej - rzekł podnosząc się z kanapy. Ucałował żonę, po czym podszedł do kuchennego blatu. - Zrobiliśmy z Marcelem rosół... - rzekł włączając płytę indukcyjną.
- A gdzie Nikodem? - spytała myjąc ręce w zlewie.
- Nie wiem... Byłem z dzieciakami na cmentarzu, potem zabrałem ich na lody... Wszystko było okej. Gdy tylko wróciliśmy do domu, Nikodem wybiegł z auta w stronę lasu... Nie ma go od trzech godzin. Dzwoniłem do Janka. Mówił, że Nikodema nie było dzisiaj u Oliwera. 
- Dokąd mógł pójść? - zastanowiła się kobieta.
- Usiądź... Najesz się, i pójdę go szukać. A, i ostatni raz sama zrobiłaś zakupy. Nie chcę, żebyś dźwigała ciężkie torby, zrozumiałaś?
- Tak, tatuśku - odparła.
- Zupka już się zagrzała... - rzekł wyłączając kuchenkę. - Proszę - dodał stawiając przed małżonką talerz rosołu.
Daniela skosztowała zupy. Uśmiechnęła się.
- Mniam, mniam - odezwała się. - Pyszny rosołek - dodała uśmiechając się do męża. - A może Marcel wie, dokąd Nikodem mógł pójść. Pytałeś go o to?
- W zasadzie nie... Zauważyłem, że Marcel chodzi przybity.
- Idź po niego.
Nie musiał. Marcel siedział na schodach prowadzących na poddasze i słyszał całą rozmowę rodziców. Bez namysłu podniósł się, po czym wszedłszy do kuchni, oparł się o lodówkę.
- Marcel, wiesz może, dokąd mógł pójść Nikodem? - odezwała się daniela.
Chłopiec wzruszył ramionami.
- Nie wiem - rzekł pochylając nisko głowę. - Nie ma go w domku na drzewie... Sprawdzałem - westchnął. - Nie siedzi też na obalonej wierzbie...
- Marcelek, ty coś wiesz, prawda? Dlaczego Nikodem uciekł? - odezwał się Szymon.
- Nie wiem - odparł Marcel przykładając rękę do prawego oka. - Jestem zmęczony... Boli mnie brzuch - skłamał. - Mogę iść do swojego pokoju?
- Marcelek, twój brat szwęda się teraz niewiadomo gdzie... Nie wiemy, co go skłoniło do ucieczki, ani dokąd mógł pójść... Powiedz wszystko, co wiesz na temat jego zniknięcia... To naprawdę bardzo ważne - rzekł Szymon patrząc małemu w oczy.
- Sory, tato, ale nic nie wiem - odparł chłopiec.
Nie czekając na kolejne pytania, Marcel wyszedł z kuchni. Pobiegł do pokoju na poddasze.
- On coś wie - szepnęła Daniela wstając od stołu. Wsunęła talerz i łyżkę do zlewu, po czym podeszła do tarasowych drzwi. Gdy tylko je otworzyła, zagrzmiało. Chwilę później z nieba lunął deszcz.
- Poczekaj chwilkę... - odezwała się Daniela. - Może przestanie zaraz padać...
- Skarbie, nic mi nie będzie... Wezmę auto, pojadę leśną drogą... Może go znajdę... Co mu strzeliło do głowy, żeby uciekać?
- A dzwoniłeś do niego? Może ma przy sobie telefon.
- Telefon ma, ale nie odbiera. Dzwoniłem do niego ze sto razy.
Daniela wzięła głęboki oddech.
- Weź ze sobą telefon. Jak tylko go znajdziesz od razu do mnie zadzwoń.
- Idę z tobą! - zawołał Marcel zbiegając ze schodów.
- Chyba żartujesz. Przed chwilą brzuch cię bolał - rzekł Szymon.
- Nie bolał. Kłamałem.
- Jest burza. A ty jesteś krótko po poważnej operacji. Zostajesz w domu i uczysz się tabliczki mnożenia. Jak wrócę, przepytam cię.
- Tato, no! Dlaczego taki jesteś?
Szymon nie odpowiedział na pytanie zadane przez Marcela. Wsunął na nogi sportowe buty, po czym wyszedł z domu.
Daniela skrzyżowała ręce. Patrzyła, jak jej mąż biegnie w stronę auta. Nim tam dotarł, był cały przemoczony. Po chwili uruchomił silnik. Zapaliły się światła mijania. Samochód powoli wyjechał z nieogrodzonego podwórka.
- Mamuś, tata go znajdzie, prawda? - odezwał się Marcel.
- Tak... - szepnęła Daniela. - Musi... - dodała wciąż wpatrując się w uderzające o szybę krople deszczu. - Zrobić ci kakao? - spytała po chwili.
- Nie... - odparł. - Idę do siebie... - dodał, po czym pobiegł po schodach na piętro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro