Tęsknota
Marcel postanowił zrobić mamie niespodziankę. Gdy tylko dostrzegła srebrną Toyotę wjeżdżającą na przyszpitalny parking, wstał z łóżka. Przeszedł się po pokoju. Był bardzo słaby.
- Mama przyjechała... Wyjdę po nią na korytarz - rzekł zwracając się do matki przywiezionego wczoraj do szpitala siedmioletniego chłopca.
- Dasz radę? - odparła młoda kobieta.
- Jasne... Potrafię skakać do jeziora na główkę, a miałbym nie dać rady przejść się kilka kroków po korytarzu?
Kobieta uśmiechnęła się do chłopca. Była pod wrażeniem jego determinacji.
Gdy Daniela ujrzała zmierzającego w jej kierunku Marcela, w oczach stanęły jej łzy. Delikatnie przytuliła syna.
- Marcelek, jestem z ciebie taka dumna - szepnęła mu do ucha.
- Siema Marcel - rzekł Nikodem.
- Siema.
- Złap się mnie... Pomogę ci pójść do pokoju - powiedziała kobieta.
- Nie, ja sam - odparł chłopiec. Przygryzł wargę zębami. Pomału stawiał kroki. Gdy doszedł do łóżka, był wykończony. Oddychał głęboko.
- Jak twój Monster? Żyje czy już go zagłodziłeś? - spytał Marcel z uśmiechem.
- Żyje... Rozszarpał wczoraj babci wycieraczkę od domu.
- Prawdziwy monster z niego... A mój Misiu? Jejku, jak ja za nim tęsknię.
- To ci go pokażę - rzekł Nikodem siadając na łóżku obok młodszego brata. Wyciągnął iPhone z kieszeni spodni. - Tylko spójrz... Nagrałem filmik jak Monster i Misiu robią walkę na śmierć i życie!
Siedmietni Igor leżący w tym samym pokoju natychmiast podniósł się z łóżka. Podszedł do chłopaków.
- Mogę też zobaczyć? - spytał.
- Jasne... Ten większy czarnobrązowy piesek to właśnie mój Misiulek.
- Ale fajny - szepnął mały Igor.
- Zrobiłem też sesję zdjęciową Pysiulkowi - rzekł Nikodem po chwili. - Ogólnie najlepsze jest to, że babcia nie mogła doprosić się Pysia, żeby poszedł spać do garażu, no i Pysiu spał całą noc na dworze...
- To nie mogłeś go złapać i schować? - obruszył się chłopiec.
- Babcia dopiero rano mi o tym powiedziała - wyznał.
- Muszę szybko wyzdrowieć, póki moje zwierzęta jeszcze żyją... Niko, weź się nimi trochę opiekuj. Okej?
- No przecież się opiekuję - szepnął chłopiec.
Marcel wziął do ręki małą butelkę z wodą. Napił się, po czym wszedł pod kołdrę.
- Chciałbym już wrócić do domu - rzekł. - Tęsknię za swoim łóżkiem i za Misiem, i za Pysiulkiem... I za tratwą... I nawet za Oliwerem.
Daniela spojrzała na syna oczyma pełnymi współczucia. Zrobiłaby wszystko, by był szczęśliwy. Pogłaskała go po spoconej grzywce.
- Już niedługo - szepnęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro