Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Temat naukowy

Szymon płukał swoje BMW wodą z węża. Marcel siedział na tarasowych schodach. Z uwagą przyglądał się ojcu. W końcu zebrał się na odwagę, by podejść i porozmawiać.
- Tato... - zaczął.
- Tak? - odezwał się Szymon.
- Chciałbym z tobą porozmawiać na temat naukowy...
Szymon oderwał wzrok od auta. Z uśmiechem spojrzał na poważną minę syna.
- Słucham cię... - rzekł po chwili.
- Chodzi o naukę tabliczki mnożenia - zaczął malec.
- Faktycznie, naukowy temat - zaśmiał się Szymon. - Co chciałbyś wiedzieć? Ile jest dwa razy dwa?
- Nie! Nie nabijaj się ze mnie - uniósł się. - Tato, bo wiesz... Ta ciągnąca się za mną sprawa z tabliczką mnożenia nie daje mi spokoju. Chciałbym ją zakończyć...
Szymon podszedł do mosiężnego kranu wystającego spod tarasu. Zakręcił wodę.
- Chcesz to zakończyć, mówisz? - rzekł. - Mądry chłopak z ciebie...
- Czyli się zgadzasz? - uradował się dziesięciolatek.
- Ale na co?
- Na to, żebym nie uczył się tej głupiej tabliczki!
- Marcel, rozmawialiśmy na ten temat już pół miliona razy. Musisz się nauczyć tabliczki. Koniec. Kropka. Powiedziałeś, że chcesz tę sprawę zakończyć, to ją zakończ. Naucz się w końcu tej tabliczki i dam ci spokój do końca wakacji.
Chłopiec zastanowił się przez moment.
- Ja mam lepszy pomysł - rzekł. - Pomyśl logiczne. Po co mam się uczyć teraz czegoś, czego i tak zapomnę do września? Nie lepiej nauczyć się tej tabliczki powiedzmy ostatniego sierpnia?
- Twoje pomysły są naprawdę powalające...
- Dzięki... Bo tatuś, nie wiem, czy wiesz, ale ja nie za bardzo lubię się uczyć... A z matmy uczyłem się tylko po to, żeby tobie zrobić przyjemność...
Szymon zaśmiał się głośno.
- Niemożliwy jesteś! To zrób mi tę przyjemność i naucz się w końcu tej tabliczki...
Marcel uśmiechnął się. Zamyślił się przez moment.
- Tatuś, a czy ty jedziesz z nami do tej rodziny od Nikodema? - spytał.
- Nie, Marcelku... Muszę spotkać się z panem Jankiem. Mam z nim kilka spraw do obgadania...
- Będziecie gadać o mnie?
- Co? - zaśmiał się. - Oczywiście, że nie! Pan Janek pojedzie ze mną do tartaku zamówić deski na dobudówkę...
- A mogę też tam jechać?
- Marcelek, nie. Innym razem cię ze sobą wezmę.
- Nie, bo co?
- Nie, bo mama chce żebyś jechał z nią i z Nikodemem poznać tę rodzinę... Tam jest taki chłopiec w twoim wieku. On uczy się w tej samej szkole, co ty.
- Jak się nazywa?
- Nie pamiętam. Ma na imię Aleks. Miły dzieciak. Marcelek, fajnie się z tobą gada, ale muszę już lecieć. Luśka! Jadę! - zawołał.
Daniela wyszła na taras. Przesłała mężowi buziaka.
- Marcel, chodź. Dostaniesz placka - zwróciła się do syna.
- A gdzie Niko?
- Niko już zjadł prawie pół blachy... Chodź!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro