Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prawda

Szymon podjechał pod dom. Nikodem predko nacisnął klamkę. Drzwi były zamknięte.
- Tato, otwórz - rzekł.
- Otworzę. A tobie nie radzę nigdzie uciekać. Zrozumiano?
- Tak - odparł chłopiec.
Szymon nacisnął przycisk. Nikodem wybiegł z samochodu. Pobiegł prosto do domu, z salonu skierował się w stronę schodów na poddasze. Szymon ruszył za nim.
- Dokąd to? Nikodem! Wróć się natychmiast!
- Nikodem, gdzieś ty był, dziecko? - zawołała Daniela podbiegając do chłopca. Przykucnęła przy nim i przytuliła go mocno. - Wiesz, jak się z tatą o ciebie martwiliśmy? Nie rób więcej takich rzeczy, Nikodem. Serce by mi pękło, gdyby coś ci się stało...
Szymon podszedł do kuchennego stołu. Wysunął krzesło. Był zdenerwowany. Daniela to dostrzegła, toteż przygroziła mu wzrokiem.
- Niko, siadaj - rzekł Szymon po chwili. - Porozmawiamy sobie...
- Przecież przeprosiłem - odparł chłopiec.
- Siadaj - powtórzył bezapelacyjnie.
Nikodem podszedł do ojca, po czym usiadł obok niego przy stole.
- Chcę, abyś wytłumaczył mi tu i teraz, dlaczego wczoraj wybiegłeś z auta. Nie pozwolę ci odejść, dopóki się tego nie dowiem, więc radzę ci zacząć mówić.
Nikodem przetarł ręką oczy. Spojrzał na Danielę. Miał nadzieję, że kobieta stanie w jego obronie. Jednak również ona była niezwykle ciekawa, co skłoniło Nikodema do ucieczki z domu. Stanęła za plecami męża i w skupieniu przysłuchiwała się rozmowie ojca z synem.
- No co? No, sory tato, ale nie byłeś wobec mnie szczery...
- Mógłbyś jaśniej?
- No tak - szepnął chłopiec.
Schylił głowę na dół. Zacisnął powieki.
- Mama umarła przeze mnie - szepnął.
- Co takiego? - rzekł Szymon totalnie zaskoczony słowami, które usłyszał z ust syna.
- Mama umarła przeze mnie - powtórzył tym razem patrząc ojcu w oczy. Głos mu drżał.
Szymon zacisnął zęby. Przetarł ręką oczy. Przez moment nie wiedział, co powiedzieć.
- Nikodem, - zaczął w końcu - to nieprawda... - rzekł. - Mama nie umarła przez ciebie. Skąd w ogóle przyszło ci coś takiego do głowy? Co?
- Marcel mi to powiedział - szepnął chłopiec.
Szymon spojrzał na Danielę. Ta, bez słowa podeszła do kanapy. Usiadła.
- Nikodem... Powiem ci, dlaczego twoja mama umarła... Ale co ci tu mówić? Przecież znasz prawdę. Niko, twoja mama była chora na białaczkę - rzekł. Wziął głęboki oddech. Spojrzał synowi w oczy. - Miała złe rokowania...
- Co to znaczy? - spytał chłopiec.
- To znaczy, że lekarze twierdzili, że mama umrze... A ona o niczym nie marzyła tak bardzo jak o tym, żeby urodzić synka... To prawda, że mama zmarła tydzień po twoich narodzinach... Ale nawet nie wiesz, jaka była szczęśliwa, kiedy leżałeś przy jej sercu... Szalała z miłości do ciebie.
Daniela otarła łzy. Również Szymon bardzo się wzruszył. Szklistymi oczyma spojrzał na zawstydzoną twarz syna.
- Nikodem... Gdyby nie ty, twoja mama zmarłaby dużo wcześniej. Ta świadomość, że nosi ciebie pod swoim sercem dodawała jej sił do życia... - rzekł łamiącym głosem.
Tym razem spojrzał na żonę.
- Lekarze mówili, że to cud, że donosiła ciążę i urodziła zdrowe dziecko... Gdyby nie ciąża, poddałaby się dużo wcześniej... Chodź do mnie, szkrabie - dodał biorąc syna w ramiona. - Oj, Nikodem... Obiecaj mi, że nigdy więcej nie uciekniesz z domu...
- Obiecuję - szepnął chłopiec. - Czy mogę iść do swojego pokoju? - spytał po chwili.
- Tak - odparł  mężczyzna.
Chłopiec pobiegł w stronę schodów.
- A! I powiedz Marcelowi, że ma tu do mnie przyjść! - dodał, gdy Nikodem był już na najwyższym stopniu.
- Dobrze... Powiem - szepnął chłopiec pociągając nosem.
Po chwili zniknął z pola widzenia rodziców.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro