Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pozostawieni

Daniela cieszyła się, że będzie mogła spędzić trochę czasu sam na sam z Nikodemem. Miała nadzieję, że uda jej się lepiej go poznać.
Około dziesiątej rano chłopiec zszedł na parter. Był niewyspany. Ledwo trzymał się na nogach.
- Hej, mamuś - rzekł ziewając.
Usiadł przy stole. Przetarł oczy, po czym chwycił przygotowany dla niego chleb z Nutellą.
- Hej, Nikuś... A ty, co taki zmarnowany?
- A, bo wziąłem sobie wczoraj Monsterka do pokoju... Chciałem, żeby ze mną spał, ale on miał inne plany... Najpierw gryzł mnie po nogach... Wziąłem go pod kołdrę... Mamuś, Monsterek rozszarpał mi kołdrę, wiesz?
- Niko, kto ci pozwolił wziąć psa na noc do pokoju? - spytała.
Chłopiec wzruszył ramionami.
- No co? To mój pies - odparł.
- Oj, Nikodem...
- W nocy go wyniosłem, bo nie dawałem z nim rady... Mamuś, pyszny ten chlebek zrobiłaś, wiesz?
Daniela uśmiechnęła się.
- Nikuś, mam taki pomysł... Może po śniadaniu pojedziemy razem na wycieczkę rowerową? Co myślisz? - zaproponowała.
- I wziąłbym Monsterka w koszyk... Mamuś, nawet nie wiesz, jak on uwielbia jeździć rowerem! Wcale nie wyłazi z koszyka, tylko się kładzie i udaje, że śpi. Możemy jechać rowerami na lody, co?
- Pewnie. Super pomysł.
- Tylko się przebiorę, bo trochę nie bardzo, żebym jechał w piżamie, co nie?
- No, zdecydowanie nie bardzo - przyznała.
Nikodem wsunął do zlewu pusty kubek i talerz. Pobiegł po schodach na poddasze.
Daniela pozmywała naczynia. Wytarła zlew do sucha. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi.
Na tarasie stał Oliwer. Chłopiec miał jak zwykle zagubiony wyraz twarzy.
- Dzień dobry - powiedział nieśmiało. - Marcel i Nikodem wyjdą na dwór? - spytał.
- Marcela nie ma w domu, a Nikodem ma inne plany...
- Jakie inne plany? - zawołał jedenastolatek zbiegając ze schodów. Ułyszał dźwięk dzwonka, toteż chciał sprawdzić, kto przyszedł. Uśmiechnął się do Oliwera. W pośpiechu zaczął wkładać buty na nogi.
- Dokąd idziemy? - odezwał się do kolegi.
- Niko, a ty dokąd się wybierasz, co? Mieliśmy jechać na wycieczkę i na lody - powiedziała Daniela.
- Później - odparł chłopiec. - Monster zostaje... Biorę tylko rower!
- Nikodem! Dokąd to?! Hej! Czy pozwoliłam ci gdzieś jechać?
Chłopiec odwrócił się w stronę Danieli. Szeroko się do niej uśmiechnął.
- Mamuś, mogę? - spytał błagalnym głosem.
- A, jedź! - odparła. - Tylko weź telefon, żebym w razie czego mogła się do ciebie dodzwonić.
Nikodem pobiegł z powrotem do domu. Po chwili wyszedł stamtąd z iPhonem w ręku. Uniósł go w górę, by Daniela go widziała.
- Pa, mamuś! - zawołał wyprowadzając z kanciapy rower.
- O której wrócisz? - spytała.
- Jest dziesiąta... Za dwie godziny!
- Okej - szepnęła.
Chłopcy wsiedli na rowery, po czym pojechali w stronę głównej drogi. Daniela usiadła na tarasowych schodach.
- Sama zjem loda... Coś tam pewnie będzie w zamrażarce - westchnęła. - A miało być tak rodzinnie - dodała spuszczając nisko głowę. - Chodź, Monster... Ciebie też zostawił... Marne to pocieszenie... Ale zawsze jakieś...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro