Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pokój

Gdy Marcel się obudził, wszyscy domownicy byli już dawno po śniadaniu. Chłopiec ubrał się w swoim pokoju, po czym poszedł do łazienki. Spędził tam niemalże piętnaście minut. Zastanawiał się nad tym, czy wyjść na dwór, czy lepiej zaszyć się na resztę dnia w pokoju na poddaszu.
Marzył, by móc wziąć na ręce swojego szczeniaka lub kota. Mimo to zdecydował, że pójdzie do swojego pokoju i nie będzie pokazywał się rodzicom na oczy.
Chłopiec chwycił blok i ołówek. Usiadł przy biurku. Rozpłakał się. Tyłek bolał to tak bardzo, że nie był w stanie siedzieć na krześle. Z nerwami rzucił blok na podłogę, po czym położył się z powrotem na łóżku. Nieoczekiwanie ktoś zapukał do drzwi jego pokoju.
- Może chcę być sam? - szepnął widząc Danielę zmierzającą w jego stronę.
- Synku, a nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - spytała siadając obok niego. - Bardzo słusznie, że dostałeś wczoraj lanie. Jak mogłeś kopnąć Nikodema w brzuch? Dlaczego to zrobiłeś?
- Tata ci nie powiedział?
- Chcę, żebyś ty mi powiedział - szepnęła delikatnie głaszcząc syna po grzywce.
- Mama, daj mi spokój... Boli mnie dupa. Chcę mi się płakać... Nie mogę nawet pobawić się z Misiem - szepnął chłopiec.
- Okej, nie będę cię męczyć... Ale nie siedź tu sam. Przyjdź do nas... Po południu będziemy mieć gości. Przyjadą babcia Danka i dziadek Franek.
- To tym bardziej zostanę tutaj...
- Oj, Marcelek, Marcelek...
Daniela jeszcze raz pogłaskała chłopca po głowie, po czym wstała z łóżka. Uchyliła okno w jego pokoju. Nie mówiąc nic więcej wyszła zostawiając szeroko otwarte drzwi.
Marcel odczekał kilka minut, po czym podniósł się z łóżka. Z nerwami zamknął drzwi. Podszedł do okna. Ujrzał Szymona pryskającego na Nikodema wodą z węża.
- Ja bym ci dał... - rzekł Marcel pod nosem. - Nie wodą z węża, tylko wężem po dupie! Jakby tata wiedział, co robisz w domku na drzewie, to dopiero by ci wlał...
Chłopiec oparł się łokciami o wewnętrzny parapet. Spostrzegł wychodzącą z domu Danielę. Kobieta podeszła prosto do męża. Przez chwilę coś do niego mówiła. On słuchał jej z uwagą. Marcel zbladł, gdy dostrzegł, że nagle Szymon i Daniela spoglądają na niego. Od razu domyślił się, że rodzice rozmawiali właśnie o nim. Postanowił jednym prostym gestem przekazać im ważną informację, toteż pokazał im środkowy palec.
- Marcel, jesteś bezczelny! - wrzasnęła Daniela.
Chłopiec usłyszał te słowa, gdyż okno w jego pokoju było uchylone. Nie miał ochoty słuchać krzyku matki, toteż zamknął okno, spuścił roletę.
Nie wiedział, co z sobą zrobić. Ostatecznie zdecydował, że przyniesie sobie z kuchni jakiś napój. Powoli zszedł na dół po schodach. Zajrzał do lodówki. Wyciągnął z niej napój jabłkowy. Zdenerwował się, gdy spostrzegł, że karton jest pusty. Otworzył szafę, w której znajdował się kosz na śmieci i wtedy doznał olśnienia. Wsunął rękę do wiadra. Tak, jak przypuszczał, wśród śmieci znajdowała się puszka po piwie. Marcel wyciągnął ją. Uśmiechnął się, po czym zadowolony poszedł do pokoju Nikodema.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro