Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Papla

- Ciekawe, skąd mama z tatą wiedzieli, że popłynąłem na drugi brzeg... - rzekł Marcel spoglądając z nerwami na brata. - Jak będziesz tak wszystko paplał to cała klasa dowie się, że śpisz w piżamie w baranki!
- Spadaj, Marcel! Się mnie czepiasz, a gdyby nie ja, tata by po ciebie nie popłynął i pewnie utopiłbyś się gdzieś na środku jeziora.
- Jesteś nienormalny! W życiu bym się nie utopił, bo w przeciwieństwie do ciebie, ja umiem pływać!
- Umiem pływać lepiej niż ty - odparł Nikodem. - Jeśli chcesz, możemy się zmierzyć!
- Pewnie, że chcę... Ale mam zakaz wchodzenia do wody - rzekł Marcel.
Słońce dawno temu już zaszło. Chłopcy wiedzieli, że najwyższy czas wracać do domu. Mimo to zdecydowali, że zrobią jeszcze jedną rundę wzdłuż jeziora.
- Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zamieszkamy w Zajezierzu... - rzekł Marcel podnosząc leżący na trawie patyk. - A ty, Niko?
- Ja też... Ale przecież możemy się tu przeprowadzić w każdej chwili... Pogadam z tatą...
- Serio? - ucieszył się Marcel.
- Jasne... Cicho... Słyszysz? Ktoś płacze.
Chłopcy powoli zbliżyli się do obrośniętego liśćmi krzaka. Obaj usłyszeli dziecięcy szloch. Nie zastanawiając się długo, przebili się przez gęste gałęzie.
Ujrzeli Oliwera. Chłopiec siedział na kamieniu. Na widok sąsiadów, prędko wytarł łzy w długi rękaw froterowej koszuli.
- Hej... Czemu płaczesz? - odezwał się Nikodem. Ze współczuciem spojrzał na kolegę.
- A co cię to obchodzi? - burknął chłopiec.
- No powiedz... Nikomu nie wygadamy...
Oliwer popatrzył w gapiące się w niego oczy Marcela i Nikodema. Wstał z kamienia. Otrzepał spodnie. Nie mówiąc nic więcej odszedł w stronę swojego domu.
- Dziwny ten Oliwer... Ryczy niewiadomo o co - rzekł Marcel spoglądając na oddalajacego się chłopaka.
- Jakby nie miał o co, to by nie ryczał - odparł Nikodem. - Idziemy do domu? Zaraz zrobi się ciemno...
- No idziemy - westchnął Marcel.
Obaj wolnym krokiem poszli w stronę domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro