Noc
Była godzina dwudziesta trzecia czterdzieści, gdy Marcel zdecydował się nacisnąć klamkę od drzwi swojego domu. Zrobił to tak cicho, jak potrafił. Posmutniał, gdy spostrzegł, że drzwi są zamknięte na klucz.
Zdezorientowany wszedł na taras. W salonie była zapalona nocna lampka. Marcel to dostrzegł. Bał się, że gdy wejdzie do domu, okaże się, że matka, albo co gorsze, ojciec będzie tam na niego czekać.
Mimo obaw chłopiec nacisnął dłonią klamkę. Uchylił drzwi. Niepewnie wszedł do domu. Poczuł nieopisaną ulgę, gdy dostrzegł, że w salonie nikogo nie ma.
Uradowany po cichu poszedł na górę, do swojego pokoju.
Poomacku zbliżył się do łóżka. Przetarł oczy ręką. Miał już położyć się spać, gdy nagle ktoś zapalił w jego pokoju górne światło.
Marcel natychmiast skierował wzrok w stronę drzwi. Ujrzał opartego o drewnianą ścianę Szymona. Mężczyzna przez pół nocy czekał na chłopca w jego pokoju. Marcel zdał sobie z tego sprawę. Spuścił nisko głowę.
- Wiesz, która jest godzina? - rzekł Szymon spoglądając na zegarek.
- Tatuś... Bo ja bałem się przyjść... - szepnął chłopiec smutnym głosem.
Szymon popatrzył na dziesięciolatka ze współczuciem. Usiadł obok niego na łóżku.
- Marcel, synku, nabroiłeś dzisiaj i to sporo. Jutro porozmawiamy sobie o rzucaniu kamieniami w samochody i o zabawie w tortury... A teraz przytul się do poduszki i kładź się spać.
- Wolę przytulić się do ciebie niż do poduszki... - rzekł chłopiec. - Kocham cię, tatusiu - dodał patrząc Szymonowi w oczy.
Mężczyzna przytulił Marcela, ucałował chłopca w czoło. Bardzo wzruszyły go słowa wypowiedziane przez chłopca.
- Ja też cię bardzo kocham - rzekł łamiącym się głosem. - I proszę cię, nie rób więcej głupot... - dodał uśmiechając się do malca. - Jest już naprawdę bardzo późno. Śpij dobrze, synku...
Szymon jeszcze raz pogłaskał chłopca po czole, po czym podniósł się z łóżka. Podszedł do drzwi. Miał już zgasić światło, gdy nagle usłyszał cichy głos Marcela.
- Tatuś, nie chciałem wybić ci szyby w aucie... To był wypadek.
- Wiem. Nie myśl o tym. Śpij dobrze - odparł Szymon gasząc światło w pokoju syna.
Marcel uśmiechnął się. Wygodnie ułożył się do snu. Po chwili zasnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro