Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niebieska karta

Szymon i Marcel stali obok siebie oparci plecami o ścianę. Patrzyli w stronę drzwi. Nie mogli się doczekać, kiedy w końcu Daniela wyjdzie z gabinetu pani Kownackiej.
- Pojedziemy na lody na rynek? - odezwał się Marcel.
- Pewnie. Ale najpierw zawieziemy was do babci Danki.
Nikodem wsunął iPhone do kieszeni.
- A dlaczego? - spytał.
- My z mamą musimy jechać na spotkanie z prawnikiem...
- Aha, spoko - odparł Nikodem.
- A potem przyjedziecie po nas i pojedziemy na lody? - odezwał się Marcel.
- Tak, synku - rzekł Szymon. - O co cię pani pytała? Powiedz coś.
- O ciebie - szepnął Marcel.
- Żartujesz. Co jej powiedziałeś?
- No, że bijesz mnie skórzanym pasem na gołą dupę... - rzekł chłopiec.
Szymon momentalnie zrobił się blady jak ściana. Bez słowa usiadł na krześle.
Marcel stanął pod drzwiami. Starał się podsłuchać choć fragment rozmowy mamy z panią psycholog. Bezskutecznie.
Po chwili z gabinetu wyszła Daniela. Minę miała dość poważną.
- A tobie co? - zwróciła się do męża. - Źle się czujesz? Chodź, wyjdźmy na zewnątrz...
Szymon podniósł się z krzesła. Tym razem to Marcel otworzył wielkie, ciężkie drzwi.
- Spytała mnie o to, od jak dawna Marcel wie o tym, że Marek jest jego ojcem... - powiedziała Daniela spoglądając na męża. - Pytała, dlaczego nie powiedziałam mu o tym wcześniej... Masakra... Szymon, co ci? Wszystko z tobą okej?
- Nie pytała cię o mnie?
- Nie. Dlaczego miałaby pytać o ciebie? - zdziwiła się.
Szymon nacisnął palcem immobiliser. Nikodem i Marcel wsiedli do auta.
- Młody powiedział jej, że go biję...
Danielę zamurowało. Pośpieszyła w stronę auta.
- Marcel, co ty naopowiadałeś pani psycholog? - spytała.
- Nic, a co? - odparł chłopiec.
- Powiedziałeś jej, że tata cię bije?
- No. Założą mu niebieską kartę? - spytał chłopiec.
- Brak mi słów...
Daniela wsiadła do auta. Bez słowa przejrzała się w lusterku. Szymon wziął kilka głębokich oddechów.
- Doigrałeś się - odezwała się Daniela, gdy tylko Szymon zajął w samochodzie miejsce kierowcy. - Może ja będę kierować... Jesteś zdenerwowany.
- Nie jestem zdenerwowany - odparł wkładając kluczyk do stacyjki. Odpalił auto. Silnik zgasł.
- Jednak jestem... - odparł po chwili.
- Zmieniamy się - westchnęła Daniela wychodząc z pojazdu.
Szymon bez sprzeciwu przesiadł się na miejsce pasażera. Zamknął powieki. Oddychał głęboko. Próbował się uspokoić. Bezskutecznie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro