Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Martini

Gdy wszedłem do sypialni, od razu poczułem zapach alkoholu. Pierwsze co, to pomyślałem, że mama nalała sobie kieliszek wódki z mojego barku i jej się trochę rozlało...
Usiadłem na łóżku. Zacząłem analizować fakty, które znałem. Podejrzane było to, że mama dwukrotnie nie chciała mi dać Nikodema do telefonu. To pierwsza sprawa. Kolejna rzecz, Niko poszedł spać przed ósmą - to cud! To coś nierealnego. Po trzecie, moja mama jest abstynentką.
Byłem już pewien, że Nikodem znowu sięgnął po alkohol. Mimo to zajrzałem do barku.
- Dość - powiedziałem sam do siebie.
Prędko poszedłem do pokoju syna. Nikodem spał. Odkryłem go. Miał piżamę ubraną na lewą stronę. Gdy pochyliłem się nad nim, poczułem od niego alkohol.
- Co chcesz? - spytał próbując wyrwać mi z rąk kołdrę.
- Wstań natychmiast! - powiedziałem podniesionym głosem.
- Tata, ja śpię...
Chwyciłem go za łokieć i postawiłem na podłodze.
- Tak ze mną pogrywasz? Co dziś robiłeś przez cały dzień? - spytałem.
Siedziałem na jego łóżku. Stał naprzeciw mnie. Patrzeliśmy sobie w oczy. Był zmieszany.
- A co ci babcia powiedziała? Ja śpię - rzekł.
Wziąłem głęboki oddech. Czyli jednak coś jest na rzeczy.
- A co miała mi powiedzieć? - spytałem.
Przetarł oczy. Strzeliłem mu porządnego klapsa. Momentalnie się obudził.
- Co robiliście z Oliwerem? - spytałem.
- Poszliśmy na stóg słomy... Zasnęliśmy tam - zaczął mówić. Trzymał się obydwiema rękoma za dupsko. Najwidoczniej zabolało. I dobrze.
- Czy spytałeś babcię o to, czy możesz wyjść z Oliwerem?
- Tatuś, babci nie było w domu... - rzekł.
- Jak to nie było? Przecież babcia przyjechała do ciebie z samego rana. O której godzinie wyszedłeś z domu?
- No jak wstałem... Chyba jakoś przed siódmą...
- O której wróciłeś do domu? - zadałem kolejne pytanie.
- No jakoś po siódmej... Bo burza była i zagrzmiało, i się z Oliwerem obudziliśmy na tym stogu... - rzekł spuszczając wzrok. - Tatuś, mogę położyć się spać?
- Z tego co mówisz wynika, że cały dzień spałeś... Nie powinieneś być senny, chyba, że o czymś nie wiem - powiedziałem patrząc mu w oczy. Zarumienił się. Byłem ciekaw, czy przyzna się do tego, że pił alkohol. Postanowiłem dać mu szansę na powiedzenie prawdy. Patrzyłem na niego i milczałem. Czekałem na reakcję z jego strony. Nie odezwał się. Spuścił głowę.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć? - spytałem.
- Nie - szepnął kiwając głową.
- A czy powinienem o czymś wiedzieć?
- Tak - szepnął zawstydzony.
- Zatem słucham cię, mój synu - powiedziałem do niego.
- Głupio zrobiłem - zaczął. - Przepraszam cię, tatuś...
Patrzyłem na niego i słuchałem tego, co próbował mi powiedzieć. Kilka razy ugryzłem się w język, powstrzymałem się od zabrania głosu. Mądrze postąpiłem.
- Tatuś, ja wiem, że nie wolno mi tego robić... Ale ja tak bardzo to lubię... Przepraszam...
- Nikuś, tyle razy rozmawialiśmy... Dwa dni temu dostałeś lanie... Naprawdę nic do ciebie nie dotarło? - spytałem go.
Posadziłem go na swoich kolanach. Rozpłakał się. Chyba myślał, że zaraz go przełożę i przetrzepię.
- Tatuś dotarło... Ja naprawdę postanowiłem sobie, że nie będę więcej razy pić wina ani wódki - rzekł patrząc mi w oczy. Otarł łzy rękawem od piżamy. - Ale ciebie nie było w domu... Byłem sam. Pomyślałem sobie, że ten jeden jedyny, ostatni raz się napiję... - wyznał. - Bardzo cię za to przepraszam... Napiliśmy się z Oliwerem po troszeczku Martini i nas zmuliło... Naprawdę zasnęliśmy na tym stogu... Potem zagrzmiało, to się obudziłem... Wróciłem do domu... Chciało mi się pić... Poza tym nigdy nie próbowałem whisky. Przepraszam. Przyszła babcia i przez nią butelka wyleciała mi z ręki. Przepraszam cię, tatusiu.
- Nikodem, nie wiem, dziecko, co powiedzieć - westchnąłem.
- Tatuś, ja cię bardzo przepraszam... - rzekł jeszcze raz.
Praktycznie w każdym zdaniu mnie przepraszał.
- Niko, wszystko rozumiem. Przeprosiny przyjęte. Ale taka sytuacja nie może się więcej razy powtórzyć. Zrozumiałeś to?
Spojrzałem mu głęboko w oczy. Kiwnął głową.
- Nikodem, obiecaj mi, że nie weźmiesz więcej razy alkoholu do ust.
- Tatuś, chciałbym ci to obiecać, ale co jak najdzie mnie ochota?
- Nikodem, dziecko, trzeba nad sobą panować. Ja też często mam ochotę coś zrobić, ale tego nie robię...
- Na przykład?
Chciał usłyszeć przykład do usłyszy.
- Na przykład w tym momencie mam ochotę pójść na dół po ten brązowy pasek, którym ostatnio dostałeś w dupsko. Mam ochotę przełożyć cię przez kolano i wlać ci nim na gołą dupę tak jak ostatnio...
Nikodemowi momentalnie z oczu popłynęły łzy. Jakoś specjalnie mnie to nie zdziwiło. Ja jakbym był na jego miejscu już miałbym pełne gacie.
- Ale Niko, - kontynuowałem - to, że mam ochotę to zrobić, nie oznacza, że faktycznie to zrobię. Nie zrobię tego dlatego, że szczerze ze mną porozmawiałeś... Poza tym, nie mogę robić wszystkiego na co mam ochotę. Ty też nie możesz tak robić, rozumiesz?
- Tak tatuś, przepraszam...
- Nikodem, obiecaj mi, że będziesz nad sobą panował. Następnym razem, kiedy będziesz miał chęć napić się alkoholu, powiedz mi o tym, dobrze?
Kiwnął głową. Było mi go żal. Dopiero teraz pojąłem, że Niko ma problem. Czy on musi się od wszystkiego uzależniać? Jak nie od Minecrafta to od alkoholu? Aż się boję, co będzie za parę lat...
- A teraz daj tacie buziaka i kładź się spać. Kocham cię synku, ale jak mi jeszcze raz weźmiesz alkohol do ust, to będziesz biedny... - powiedziałem, po czym klepnąłem go lekko w tyłek.
Ucałowałem go. Wszedł do łóżka. Przykryłem go kołdrą.
- Wiesz, że masz piżamę ubraną na lewą stronę? - spytałem uśmiechając się do niego.
- Jo? - zdziwił się.
- No jo, jo - powiedziałem.
Zgasiłem światło w jego pokoju. Miałem już wyjść, gdy przemówił do mnie.
- Tatuś... A Marcel?
- Jutro go odwiedzisz... - powiedziałem. - Teraz śpij. Dobranoc synku.
- Dobranoc, tato.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro