Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Komisja

Daniela leżała na kanapie. Z uśmiechem na twarzy patrzyła, jak jej mąż myje podłogę.
- Co cię tak bawi? - spytał w końcu. - Myślałaś, że nie wiem, jak się trzyma mopa?
- Szymon, psy nie mają wstępu do domu.
- Mają. Trzy do jednego... Przegłosowane - odparł krótko. - I posprzątane... A tak właściwie, zauważyłem, że nasi synowie nie mają żadnych obowiązków. Czas to zmienić. Marcel! Nikodem! - zawołał.
- Po co ich wołasz? Przecież podłoga jeszcze nie wyschła - powiedziała Daniela.
- Szybko przetrę ją na sucho... Zanim zejdą... - nie dokończył.
Do salonu wbiegł Nikodem. Poślizgnął się na mokrym parkiecie. Upadł na podłogę.
- Ała! Moja dupa - rzekł.
- Nie biega się po domu - odezwał się Szymon.
Mężczyzna prędko przetarł podłogę suchym mopem. Po chwili po schodach zszedł Marcel. Pytająco spojrzał na ojca.
- Mamy kilka spraw do obgadania - zaczął Szymon. - Siadajcie na kanapie obok mamy...
Chłopcy bez pośpiechu spełnili prośbę ojca. Marcel przytulił się do jaśka.
- Od dzisiaj Marcelku, będziesz miał obowiązek myć naczynia po każdym śniadaniu - zaczął.
- A dlaczego? - spytał chłopiec.
- Żeby wyręczyć mamę - odparł Szymon. - Nikodem, ty będziesz zmywał po kolacji.
- Bezsensu - rzekł chłopiec. - Po kolacji zawsze jest więcej naczyń niż po śniadaniu!
- Głupi jesteś! Po śniadaniu właśnie jest więcej! I są bardziej brudne... - rzekł Marcel. - Mamo, powiedz, że nie godzisz się na takie wykorzystywanie mnie i Nikodema...
- Ja tu nie mam nic do gadania - odparła uśmiechając się do męża.
- Jak nie? - oburzył się Marcel. - Właśnie, że masz i to bardzo dużo...
- Mycie naczyń to jedno... - kontynuował Szymon. - Kolejna sprawa organizacyjna... W każdą sobotę chłopcy będą robić generalne porządki w swoich pokojach.
Daniela głośno się zaśmiała.
- Tato, weź się - szepnął Nikodem pod nosem.
- Do godziny dwunastej pokoje mają lśnić... Czystość i porządek będzie sprawdzać dwuosobowa komisja...
- I tak nie będę sprzątał - rzekł Marcel.
- Tak tylko wspomnę, że ta sama komisja wypłaca wam kieszonkowe, więc radzę...
- To ta komisja ma ostatnio opóźnienia! - zawołał Nikodem.
- Albo braki w portfelu - dorzucił Marcel.
- Niestety, ty masz braki w wiedzy na przykład z tabliczki mnożenia, ja mam braki w portfelu...
- To był cios poniżej pasa, tato - rzekł Marcel.
- Cios poniżej pasa to będzie teraz. Uwaga, przygotujcie się... Dostaliśmy pismo z Urzędu Stanu Cywilnego... Na mocy tego pisma, Marcelek w świetle prawa jesteś moim własnym dzieckiem. Mam do ciebie pełne prawa i zamierzam z tych praw w pełni korzystać.
Chłopiec momentalnie zbladł na twarzy.
- Ale, że co? - spytał niepewnie.
- To, że od teraz mam na papierze, że jesteś mój.
Marcel pochylił nisko głowę. W oczach stanęły mu łzy.
- Marcelek, a ty co? Nie cieszysz się? - spytał Szymon z uśmiechem. Podszedł do chłopca. Usiadł na kanapie tuż obok niego. Wyciągnął do niego ręce.
- Chodź do taty - rzekł, po czym wziął Marcela w objęcia. Daniela podśmiechiwała się cicho.
- A ty, Niko jesteś mój - odparła patrząc w roześmianą twarz Nikodema. Jedenastolatek pozwolił jej się przytulić. Ucałowała go w skroń.
- Marcelek, nie smuć się... - rzekł Szymon próbując uspokoić zatroskane dziecko. - Najgorsze już za nami... Teraz już będzie tylko lepiej...
- Tatuś? Obiecaj mi coś - wydusił z siebie. - Obiecaj, że nie będziesz kazał mi uczyć się tabliczki mnożenia - rzekł ocierając łzy.
- Marcel, obiecuję... Obiecuję ci, że tabliczkę mnożenia będziesz miał w małym palcu...
Chłopcu w oczach pojawiły się kolejne łzy. Daniela spojrzała na syna ze współczuciem.
- Szymon, przestań już... Nie dokładaj mu - szepnęła. - Mamy wam jeszcze jedną rzecz do przekazania - dodała uśmiechnięta. - Ja to powiem - oznajmiła spoglądając na męża. - Uwaga... Będziecie mieć braciszka albo siostrzyczkę...
- Że co? To chyba najgorszy dzień w całym moim życiu - rzekł Marcel.
- Marcel, w końcu będziesz miał się z kim bawić w tortury - odezwał się Nikodem.
- Nawet tak nie żartuj! - powiedziała Daniela.
Nikodem zawstydził się. Zrobił się czerwony na twarzy. Marcel jeszcze mocniej wtulił się w pierś Szymona. Zacisnął powieki. Z oczu poleciały mu kolejne łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro