Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kolorowe kanapki

Około godziny dziewiętnastej Nikodem wrócił do domu. Całe popołudnie spędził na doglądaniu swojego wina. Był podekscytowany i nie mógł się doczekać, kiedy w końcu będzie mógł skosztować wina własnej produkcji.
Gdy wszedł do domu, Szymon i Daniela byli w kuchni. Chociaż ojciec chłopca stał tyłem do przechodzącego syna, rozpoznał jego kroki.
- Nikodem! - zawołał. - Gdzie byłeś cały dzień? Martwiliśmy się o ciebie.
- Byłem u Oliwera. Marcel może potwierdzić - odparł chłopiec.
Szymon odłożył na bok kuchenny nóż, którym kroił warzywa. Odwrócił się przodem do syna.
- Marcel od trzech godzin jest z nami w domu. Co może potwierdzić? - rzekł. - Nikodem, myj ręce i buzię. Zaraz będzie kolacja. A następnym razem, jak będziesz chciał gdzieś jechać rowerem, proszę najpierw przyjść do mnie i spytać, czy się na to zgadzam. Dobrze?
- Dobrze - odpowiedział chłopiec.
- No, to dobrze. Lusia, podasz mi jeszcze jednego ogórka? - zwrócił się do żony.
- Jasne! - odparła.
Marcel siedział przy kuchennym stole. Rysował siedzącego w błocie małego słonia. Chłopiec miał pieska na swoich kolanach.
- Tato, a dlaczego Marcel może trzymać w domu psa?! - rzekł Nikodem siadając naprzeciw brata.
- Niko, odwal się ode mnie - odparował Marcel.
- Ja jakoś nie mogę wpuszczać do domu Monstera!
- Monster wszystko niszczy a Misiu jest grzeczny - odezwał się Szymon.
- Monster niszczy? Co niby zniszczył?
- Moje skórzane buty, dywan i wycieraczkę!
- No dobra, nie musisz krzyczeć - szepnął chłopiec.
- Marcel, wynieś tego psa z domu - wtrąciła się Daniela. - Raz, dwa.
- Mamo, dlaczego? Przecież jest grzeczny. Śpi mi na kolanach - zaoponował Marcel.
- Ale kolacja będzie za moment. Wynieś pieska. Od dzisiaj zwierzęta będą tylko i wyłącznie na dworze. Jasne?
- Tak - rzekł chłopiec zwieszając głowę. Posłusznie wyniósł Misia na dwór. Po chwili wrócił do domu. Nie wytrzymał na widok rozbawionej miny Nikodema.
- Z czego się cieszysz, debilu?! - krzyknął. - Mam powiedzieć tacie, co zrobiłeś?!
Szymon skierował wzrok na Marcela. Nikodem zbladł. Kopnął brata w nogę pod stołem.
- Czy ja o czymś nie wiem? - odezwał się Szymon.
- Tak go tylko podpuszczam - odparł Marcel przecierając ręką prawe oko. - Idę do łazienki... - dodał wstając od stołu.
- Niko, o czym on mówi? - rzekł Szymon siadając na krześle obok syna.
- Nie wiem tato, serio... Co na kolację?
- Chleb z pomidorem i ogórkiem - rzekł Szymon bacznie przyglądając się synowi.
Po chwili Daniela położyła na stole duży talerz wypełniony kolorowymi kanapkami. Usiadła naprzeciw męża.
- Smacznego - powiedziała biorąc do ręki kanapkę.
- Dzięki.
- Dziękuję - rzekł Nikodem spoglądając na brata wracającego z łazienki.
- Ale jestem już mocno głodny... - szepnął Marcel.
Przytulił się do ramienia mamy. Daniela pogłaskała go po głowie i pocałowała w czoło.
- Jedz synuś - szepnęła.
Malec uśmiechnął się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro