Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kawa

Była godzina siódma rano, gdy Daniela klepnęła męża w policzek. Szymon otworzył oczy.
- O co chodzi? - odezwał się.
- Dlaczego tu śpicie? - spytała szeptem.
- Cii...
Szymon podniósł się z kanapy. Zaprowadził małżonkę do sypialni. Oboje usiedli na łóżku.
- Lusia, Marcel dostał w nocy wysokiej gorączki. Nie chciałem, żeby spał z Nikodemem... Wiesz, jak Niko rzuca się na łóżku. Pewnie nieraz uderzyłby Marcela przez sen.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś?
- Nie było takiej potrzeby...
Daniela przytuliła się do piersi męża. Spojrzała mu w oczy.
- Skarbie, chcę dowiedzieć się, kto w tak bestialski sposób potraktował moje dziecko... Kiedy Marcel się obudzi, porozmawiamy z nim. Będzie musiał wyznać nam prawdę...
- Lusia...
- Co Lusia? Nie pozwolę, żeby jakiś zwyrodnialec katował moje dziecko.
- Lusia...
- Nie, Szymon... Coś ci powiem. Jak dowiem się, kto go tak zbił, a na pewno się dowiem, to temu komuś chyba oczy wydrapię...
- To Ada - rzekł Szymon.
Daniela spojrzała pytająco na męża.
- Co, Ada? - spytała.
- Ten zwyrodnialec to twoja kuzynka, Ada.
- Szymon, błagam cię! Skąd ci to przyszło do głowy?
- Słyszałem rozmowę chłopaków. To Ada zbiła Marcela.
Daniela pobladła na twarzy. Chwyciła się za obydwiema rękoma za głowę.
- To on jej odstąpił pokój, a ona zrobiła mu coś takiego?
Daniela wybuchnęła płaczem. Szymon ją przytulił.
- Już dobrze... - szepnął.
- Jak można być tak okrutnym? Nie! Idę do niej! - oznajmiła wstając z kanapy. Szymon przytrzymał żonę za rękę. Pociągnął ją ku sobie.
- Lusia, spokojnie. Trzeba to mądrze rozegrać... Nie wiemy, o co poszło. Założę się, że Marcel też nie jest bez winy... Dzieciaki wstaną, zjedzą śniadanie, porozmawiamy z nimi... Zobaczymy, co powiedzą.
Daniela pokiwała głową.
- Masz rację - szepnęła, po czym przytuliła się do męża. Szymon ucałował ją w skroń. - Zrobisz mi kawę, skarbie? - spytała po chwili.
- Pewnie - odparł wstając z kanapy.
Trzydziestopięciolatek poszedł do salonu. Tymczasem Daniela otworzyła wielką przesuwną szafę. Przez moment zastanawiała się nad tym, w co się ubrać. Ostatecznie zdecydowała się na bordową tunikę i krótkie, jeansowe spodenki.
Szymon wstawił wodę na kawę. Daniela weszła do kuchni. Zbliżyła się do męża stojącego przy kuchennym blacie.
- Co będziesz robił? - spytała.
- Zrobię kawę mojej ukochanej żonie - odparł.
Daniela przytuliła się do pleców męża.
- Kocham cię - szepnęła. - Idę do łazienki - dodała po chwili.
- No, dobrze...
Szymon schylił się do dolnej szafki. Wyciągnął z niej patelnię. Zamierzał zrobić na śniadanie francuskie omlety.
Tymczasem Daniela podeszła do komody. Uchyliła lekko górną szufladę. Wyciągnęła z niej kabel od ładowarki do tabletu, po czym pobiegła po schodach na górę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro