Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kabel

Daniela powoli weszła do pokoju Marcela. Z nerwami spojrzała na śpiącą kuzynkę. Podeszła do łóżka. Przegryzła zębami wargę, po czym po cichu zsunęła z Ady kołdrę.
Dziewczynka przytuliła się do poduszki. Leżała na brzuchu.
Lusia złożyła biały kabel na pół, po czym podniosła go w górę. Na chwilę zacisnęła powieki. Wzięła głęboki oddech, po czym zamachąwszy się zaczęła boleśnie smagać kuzynkę kablem po tyłku.
Wyrwana ze snu Ada podniosła krzyk. Próbowała się bronić, zasłaniała rękoma pośladki. Oberwała kilka razy po dłoniach i po udach. Głośno płakała.
Po chwili do pokoju wbiegł Szymon. Zdębiał na widok Danieli smagającej kablem zapłakaną czternastolatkę. Bez słowa wyrwał kabel z ręki żony.
Daniela odwróciła się w jego stronę. Była bardzo zdenerwowana. Trzęsły jej się obydwie ręce.
Mężczyzna przytulił żonę, po czym spojrzał na wijącą się z bólu dziewczynkę.
- Adriana, proszę się ubrać. Za pięć minut widzę cię na dole - rzekł stanowczo.
Nastolatka przetarła ręką zapłakane oczy. Kiwnęła twierdząco głową.
Szymon wyprowadził żonę z pokoju Marcela. Oboje zeszli po schodach do salonu.
- Po co to zrobiłaś? - spytał.
- Ma za swoje... - odparła wybuchając płaczem.
Wtuliła się w ramiona męża. Po chwili po schodach zeszła zapłakana dziewczynka. Miała na sobie krótkie, bawełniane spodenki i koszulkę top.
Daniela zmierzyła ją wzrokiem, po czym wyszła na taras, zostawiając małolatę sam na sam z Szymonem.
- Chodź do pokoju... - rzekł mężczyzna prowadząc czternastolatkę do sypialni.
Oboje usiedli obok siebie na łóżku. Ada wybuchnęła płaczem. Szymon westchnął głęboko. Z jednej strony współczuł Adzie, ale z drugiej strony miał do niej żal. Nie potrafił pojąć, dlaczego dziewczynka tak bezdusznie potraktowała Marcela. Postanowił, że ją o to zapyta.
- Już nie płacz... Wiesz, z jakiego powodu ciocia się tak na ciebie zdenerwowała? - spytał.
Małolata kiwnęła głową.
- Tak - szepnęła. - Wujku... Bo tam w domku na drzewie była taka piękna, duża porcelanowa lalka... Cała była z porcelany. Tylko brzuch miała z materiału. Miała długie, kręcone włosy i sukienkę w koronkę... Chłopaki mówili, że jakaś dziewczynka bez ich zgody wchodzi do tego ich domku i się tam bawi... I, że to na pewno jej lalka... I Marcel tą lalkę zniszczył... Obciął jej włosy, głowę, nogi i ręce, a potem porozwieszał to wszystko na gałęziach drzewa. Chciałam mu dać nauczkę... Przepraszam - powiedziała ponownie wybuchając płaczem.
- Adriana, od karcenia Marcela i Nikodema jestem ja i ciocia Daniela a nie ty. Marcel miał w nocy bardzo wysoką gorączkę.
- Przepraszam... Wujku, ja bym mu naprawdę nic nie zrobiła... Ale kiedy spytałam go, jako sędzia, czy żałuje tego, co zrobił, a on odpowiedział, że żałuje, że nie wydłubał tej lalce oczu, to postanowiłam dać mu nauczkę...
- I co zrobiłaś?
- No... - zawahała się. - Związałam mu rzemykiem ręce i zbiłam go gałązką... Wujku, ja go przeproszę za to...
- Tak, przeprosisz też ciocię za to, że musiała się przez ciebie denerwować. Ciocia jest w ciąży.
- Nie wiedziałam - westchnęła dziewczynka.
- To teraz wiesz.
Ada spuściła nisko głowę.
- Co teraz ze mną będzie? - spytała. - Będę musiała wrócić do Poznania? Do cioci Zosi?
- Nie wiem - odparł. - Wszystko zależy od cioci Danieli.
Nastolatka pokiwała głową. Przetarła rękoma zapłakaną twarz.
- Czy mogę pójść do łazienki? - spytała.
- Tak. Możesz - odparł. - Ale najpierw proszę przeprosić ciocię... Jasne?
- Tak - szepnęła podnosząc się z łóżka.
Błędnym krokiem poszła w stronę drzwi. Pociągnęła nosem.
Przystanęła na widok Marcela stojącego przy oknie w salonie. Zbliżyła się do chłopca. Wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Marcel, ja cię przepraszam za to, że cię zbiłam... - powiedziała.
- Spadaj - odparł malec odwracając głowę w drugą stronę. - Jesteś wariatką i powinni cię zamknąć w wariatkowie - dodał.
Ada zamyśliła się, po czym podeszła do przesuwnych drzwi. Otworzyła je na oścież. Jej starsza kuzynka siedziała na tarasowych schodach.
Ada usiadła obok niej.
- Przepraszam - szepnęła.
- Powiedz to Marcelowi, a nie mnie - odparła trzydziestopięciolatka.
- Jego też przeprosiłam, ale nie chce ze mną gadać...
- I dobrze robi. Zejdź mi z oczu. Nie chcę cię widzieć.
Ada prędko podniosła się ze schodów. Weszła z powrotem do domu. Wbiegła do pokoju użyczonego jej przez Marcela. Usiadła w kącie na podłodze. Wybuchnęła płaczem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro