Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Impreza cz. 2

Daniela położyła się w salonie na kanapie. Przykryła się kocem. Mimo wczesnej pory, była zmęczona. Planowała poświęcić kilka minut na drzemkę.
Dopiero co przymknęła oko, gdy usłyszała straszliwy huk. Podniosła się z kanapy. Wbiegła do kuchni. Dwa krzesła leżały na podłodze. Nikodem niezdarnie starał się je podnieść.
- Czy ja mogę spytać, co robisz?
- Oczywiście! - odparł chłopiec. - Pytaj!
- Nikodem, dlaczego te krzesła leżą na podłodze? Hej! Co ty wyprawiasz?
Nikodem starał się postawić krzesło na stole.
- To będzie wieża Eiffla! - zawołał. - Sam ją zbuduję i będę w niej mieszkał...
- Nie dłużej niż do powrotu ojca... Nikodem, dziecko, miałeś spać... Proszę w tej chwili do spania!
Daniela chwyciła chłopca za rękę. Zaprowadziła go pod samo łóżko.
- Do spania! - krzyknęła stanowczo.
- Ale mi nie chce się spać. Idę dzisiaj na imprezę - rzekł kierując się w stronę szafy.
- Nikodem... Błagam cię, dziecko...
Chłopiec zaczął wyrzucać z szafy wszystkie swoje ubrania.
Daniela nie chciała na to patrzeć. Szarpnęła chłopca za rękę, po czym na siłę starała się zaciągnąć go do łóżka. Nikodem zaczął się szarpać.
- Puść mnie, ochrona! - krzyknął.
- Ja ci zaraz dam ochronę! - wrzasnęła Daniela. Kątem oka spojrzała na leżący wśród wyrzuconych ubrań czarny, elegancki pasek należący do Nikodema. Podniosła go. Chciała uderzyć nim niesfornego chłopca. Zamachnęła się. I nic z tego. Nie potrafiła. Rzuciła pasek z powrotem na podłogę.
Chłopiec wyrwał się z jej uścisku. Usiadł wśród ubrań rozrzuconych po pokoju. Znalazł wśród nich białą koszulę. Zdjął piżamę. Włóżył koszulę.
- No co? Idę na imprezę! - rzekł zadowolony.
Daniela westchnęła. Podeszła do okna. Spostrzegła podjeżdżającą pod dom Toyotę. Odetchnęła z ulgą. Zbiegła ze schodów.
- Hej! Długo was nie było - powiedziała cała w nerwach.
- Zostawiłem Marcela u Oliwera. Marcel przeprosił Janka, oddał scyzoryk. Wypiłem kawę i jestem. Nikodem śpi?
- Szykuje się na imprezę - odparła Daniela.
- Na imprezę? Jak ja mu zaraz dam imprezę, to dopiero będzie miał. Gdzie on jest? U siebie?
- Tak... Powyrzucał wszystkie rzeczy z szafki. Szymon, skąd on miał alkohol?
- Nie wiem - odparł mężczyzna wzruszając ramionami. - Nie wiem. Ale najpóźniej jutro się dowiem... Właśnie... To jest myśl!
Szymon prędko wbiegł do pokoju syna. Chłopak siedział na podłodze, miał na sobie białą koszulę zapięta na jeden guzik.
- Słyszałem, że idziesz na imprezę - rzekł Szymon siadając obok syna.
- Idę, a co?
- Idę z tobą.
- Za stary jesteś. Nie wpuszczą cię tam...
- No tak... A powiedz mi, znasz dobrego barmana?
- Ja jestem barmanem! Robię najlepsze wino w całej galaktyce! Dałbym ci, ale jesteś za stary...
- Nie masz żadnego wina.
- Jak nie? Mam całą butlę!
- Niby gdzie?
- W domku na drzewie! Tylko nie mów o tym tacie... Jak się dowie, mam przesrane...
- Coś ty - rzekł Szymon biorąc głęboki oddech. - Na pewno mu o tym nie powiem. Kładź się spać. Musisz być wyspany, skoro całą noc będziesz imprezował...
- Mądrze mówisz...
Szymon pomógł chłopcu wstać. Malec ledwo trzymał się na nogach. Gdyby nie to, że Szymon trzymał go za ramię, Nikodem w drodze do łóżka upadłby co najmniej trzy razy.
Szymon zasłonił rolety w oknach. Przykrył dziecko kołdrą, po czym wyszedł pokoju.
Zszedł na dół po schodach. W pośpiechu zmieniał buty.
- Dokąd idziesz? - spytała Daniela.
- Zdaje się, że Nikodem trzyma jakiś alkohol w domku na drzewie. Pójdę to sprawdzić...
- Wróć zaraz. Zrobię nam kawę.
- Za dziesięć minut jestem z powrotem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro