Impreza
Nikodem wrócił do domu w świetnym humorze. Nim wszedł na taras kilkakrotnie obszedł dookoła auto Danieli.
- Kocham ten samochód! Kocham ten bagażnik! Kocham tę klamkę i to koło! - zawołał obcałowując różne elementy samochodu. - Ciebie też kocham! - dodał kierując się w stronę Marcela.
Chłopiec podniósł się z tarasowych schodów.
- Nie! Ratunku! - zawołał Marcel wbiegając do domu.
- A tobie co? - odezwała się Daniela.
Marcel oparł się plecami o drzwi. Po chwili zarówno on jak i Daniela ujrzeli Nikodema przyklejającego do szyby swoje usta.
- Upił się, ale nie mów o tym tacie - rzekł Marcel uśmiechając się do mamy.
- Szymon! Chodź tu szybko! - zawołała Daniela.
Ojciec chłopca prędko wszedł do salonu. Spojrzawszy w tarasowe drzwi zobaczył znajdującego się po drugiej stronie Nikodema. Chłopiec uderzał głową o szybę.
- Marcel, przepuść mnie - rzekł Szymon. Otworzył drzwi. Nikodem wpadł do salonu. Nie mógł wstać z podłogi.
- Skąd on miał alkohol? - spytał Szymon spoglądając na Marcela.
- Skąd niby mam to wiedzieć?
Szymon podniósł Nikodema z podłogi.
- Zimny prysznic, szybkie lanie i do łóżka spać. Nie będę się z nim cackał.
- Szymon, daj spokój. Co to da, że spuścisz mu lanie? Nic to nie da. Nie będzie nawet tego pamiętać.
- Idę na imprezę - rzekł Nikodem.
- Ja ci zaraz dam imprezę! Lusia, przyniesiesz piżamę młodego. Wrzucę go pod prysznic. Trochę go ochłodzimy.
Daniela pomaszerowała na poddasze. Po chwili przyniosła mężowi do łazienki piżamę chłopca.
Szymon rozebrał syna. Pomógł mu wejść do brodzika. Jedną ręką chwycił Nikodema z tyłu za szyję, a drugą ręką trzymał słuchawkę prysznicową, z której leciała zimna woda. Chłopiec głośno piszczał. Po krótkiej kąpieli Szymon okrył syna ręcznikiem. Ubrał mu koszulkę i krótkie, bawełniane spodenki. Zaprowadził syna do pokoju na poddasze.
- Tato, nie chce mi się spać... - rzekł Nikodem wchodząc do łóżka. Szymon usiadł obok niego.
- Połóż się na brzuchu - rzekł.
Nikodem bezmyślnie wykonał polecenie ojca. Momentalnie poczuł na tyłku dwa konkretne klapsy. Rozpłakał się.
- To po to, żeby ci się dobrze spało. Dobranoc synku...
- Spadaj - odparł Nikodem pocierając ręką lewy pośladek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro