Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gorączka

Była godzina dwudziesta druga trzydzieści. Daniela i Szymon dawno już spali, gdy do ich sypialni wszedł Nikodem. Chłopiec  podszedł do ojca. Dmuchnął mu do ucha. Szymon się przebudził.
- Co jest? - spytał.
- Marcel nie może spać i płacze... Odkrywa się i przykrywa...
Szymon spojrzał na znajdujący się na szafce zegarek. Podniósł się z łóżka. Wspólnie z synem poszedł na poddasze.
W pokoju Nikodema było zapalone światło. Marcel leżał na boku. Popłakiwał. Szymon przykucnął przy chłopcu.
- Marcelek... Co się dzieje? - odezwał się. Wyciągnął rękę w stronę dziecka, po czym pogłaskał je po czole. - Smyku, ty jesteś cały rozpalony... Zaraz przyniosę ci termometr i coś na opad gorączki...
- I picie - szepnął chłopiec.
- I picie - powtórzył Szymon. - Nikuś, może wpuść tu trochę świeżego powietrza... Otworzysz okno?
- Pewnie - odparł chłopiec. - Tato, dobrze, że cię zawołałem?
- Tak, smyku - odparł Szymon głaszcząc Nikodema po jasnych włosach. - Posiedź z bratem. Ja zaraz przyjdę...
- Okej.
Gdy tylko Szymon wyszedł z pokoju Nikodema, ten otworzył okno, po czym usiadł przy Marcelu. Popatrzył na brata ze współczuciem.
- Marcel, słyszałem jak mama z tatą mówili, że masz pręgi na dupie... Kto cię zbił? Ada? - spytał.
- A co?
- Powiedz mi... Nie wygadam. Słowo.
- Ada... Za to, że zrobiłem pogrzeb lalce...
Nikodem zastanowił się przez moment.
- Nie wierzę... - rzekł z namysłem. - Sory, Marcel, ale Ada to dziewczyna - dodał po chwili. - Dałeś się pobić dziewczynie?
- Niko, to jest wariatka... Związała mnie, niby w zabawie... Nie miałem szans... Nie męcz mnie już...
- Okej - odparł Nikodem przyglądając się bratu. - Marcel, a mogę zobaczyć twoją dupę?
- Nikodem, czy ty musisz być taki ciekawski? Możesz...
Nikodem uśmiechnął się, po czym zsunął piżamę z pośladków brata.
- Masakra! - krzyknął. - Masz całą dupę w paski! Ale ci Ada przywaliła!
Wtem do pokoju chłopców wszedł Szymon. Spojrzał badawczo na Nikodema.
- Co ty powiedziałeś? Powtórz - rzekł.
- Nic - odparł chłopiec podciągając piżamę brata. Marcel ugryzł zębami róg od poduszki. Z jego oczu znów potoczyły się łzy.
- Boli mnie - szepnął.
- Marcelek, usiądź... Napijesz się...
Szymon podał chłopcu kubek z wodą. Marcel się napił, po czym ponowne wszedł pod rozgrzaną kołdrę. Ojciec wsunął mu termometr pod pachę.
- Ada cię tak załatwiła? Tak? - rzekł patrząc Marcelowi w podpuchnięte oczy.
- Nie... - westchnął malec.
- Kłamiesz.
- Papla wszystko wypapla - burknął Marcel.
- I dobrze... Nikuś, zamknij już to okno...
Gdy tylko termometr zapikał, Marcel podał go ojcu do ręki.
- Umieram? - odezwał się chłopiec.
- Ile ma gorączki? - spytał Nikodem kładąc się obok brata.
- Sporo, trzydzieści osiem i sześć kresek...
Powiedziawszy to, Szymon wyciągnął z plastikowego pudełeczka przeciwgorączkową tabletkę. Podał ją chłopcu do ręki.
- Połknij to...
- Nie przełknę... Mama mi zawsze rozkrusza i rozpuszcza w wodzie...
- Marcel, nie rozśmieszaj mnie. Ile ty masz lat? Co?
- Dziesięć - odparł Marcel na poważnie.
- Okej... Chodź... Prześpisz się dzisiaj w salonie... Będziesz miał stamtąd blisko do łazienki, a ja będę miał cię na oku - rzekł Szymon pomagając chłopcu usiąść.
- Nie mam siły iść...
Szymon chwycił Marcela, po czym zaniósł go na parter. Położył chłopca na szerokim fotelu. Przykrył kocem. Prędko zabrał się za rozkładanie i ścielenie kanapy.
Po kilku minutach Marcel leżał już pod kołdrą. Ojciec rozkruszył tabletkę łyżeczką, po czym rozpuścił ją w ciepłej wodzie. Tak przygotowany specyfik wlał synowi do ust.
- Kładź się i śpij...
- Bo Ada...
- Marcel, jutro pogadamy... Jesteś rozpalony... Zamykaj oczka. Ale już...
Szymon położył się na łóżku obok chłopca. Jeszcze raz dotknął dłonią rozpalonego czoła Marcela.
- Bo Ada jest dziewczyną... - szepnął Marcel.
- To prawda, Ada jest dziewczyną. A ty jesteś chłopakiem. A teraz jest noc i czas spać. Dobranoc, synku...
- No... - odparł chłopiec zwalając z siebie kołdrę.
Szymon poczekał, aż Marcel zaśnie. Po kilkunastu minutach jeszcze raz wsunął chłopcu pod pachę elektroniczny termometr. Gorączka nieznaczne spadła.
Marcel spał niespokojnie. Kręcił się, pojękiwał.
W pewnym momencie przytulił się do Szymona. Ten, ucałował go w rozpalone czoło.
- Śpi, Marcelek - szepnął ciepłym głosem.
Chłopiec mocno zacisnął zęby. Zapłakał przez sen. Szymon czuł, że za moment pęknie mu serce. Ale nie pękło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro