Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ginekolog

Szymon siedział w pustym korytarzu. Głowę miał zwieszoną na dół. Lusia długo nie wychodziła z gabinetu ginekologa, toteż mężczyzna zaczynał się powoli denerwować.
Zarumienił się, gdy dostrzegł trzy kobiety zmierzające w jego kierunku. Dwie z nich była w zaawansowanej ciąży. Szymon uświadomił sobie, że za kilka miesięcy również jego żona będzie chodzić z takim wielkim brzuchem. A im dłużej przysłuchiwał się rozmowie trzech kobiet, tym bardziej uzmysławiał sobie, z czym wiąże się ciąża.
- Dzisiaj w nocy oka nie zmrużyłam - odparła rudowłosa kobieta. - Co chwilę latałam do ubikacji...
- Maluszek uciskał ci na pęcherz... - odezwała się niewysoka blondynka w krótkich włosach. - Ja przesypiam całą noc...
- A w którym jesteś miesiącu?
- W czwartym - odpowiedziała.
- To najlepsze dopiero przed tobą.
Nagle uchyliły się drzwi od gabinetu ginekologa. Szymon momentalnie stanął na baczność. Trzy kobiety spojrzały na niego z uśmiechem.
- I co? - zwrócił się do małżonki wychodzącej z gabinetu lekarskiego.
- I nic. Mam skierowanie na badanie krwi... Musimy iść do sali zabiegowej.
- No dobrze... To chodźmy.
Szymon i Daniela poszli na drugi koniec długiego korytarza.
- Pan do zabiegowego? - rzekł Szymon do wysokiego mężczyzny siedzącego tuż przy drzwiach do sali zabiegowej.
- Żona jest w środku - odparł nieznajomy nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego telefonu.
- Usiądź kochanie - rzekł Szymon uśmiechając się do żony.
Daniela spoczęła na twardym krzesełku. Szymon usiadł obok niej. Chwycił jej rękę, po czym przyłożył ją do swoich ust. Pocałował jej szczupłe palce.
- Za chwilę wszystko będzie jasne - rzekł Szymon.
- Nie tak od razu... Na wyniki badań na pewno trzeba będzie poczekać... - westchnęła.
- Lusia, nie załamuj mnie... - szepnął.
Wtem otworzyły się drzwi od sali zabiegowej. Ciemnowłosa kobieta wyszła z jasnego pomieszczenia. Spojrzała kątem oka na męża, który na jej widok prędko wsunął telefon do damskiej torebki, która najwyraźniej należała właśnie do jego żony.
Szymon podprowadził małżonkę do drzwi. Daniela pewnym siebie krokiem weszła do sali zabiegowej. Zamknęła drzwi tuż przed nosem męża.
Mężczyzna spojrzał na zegarek. Była godzina dwunasta. Przeszedł się po pustym korytarzu. Po chwili usiadł na krześle. Spojrzał na drzwi, za którymi jego żona oddawała krew do badania.
- Tylko mi nie zemdlej, Luśka - szepnął przecierając ręką oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro