Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Deski

Zaledwie po piętnastu minutach nauki, Marcel zamknął książkę. Wstał z kanapy, uśmiechnąwszy się do Szymona ruszył w stronę drzwi.
- Marcel, a dokąd ty idziesz? Miałeś się uczyć - odezwał się ojciec chłopca.
- No to się trochę pouczyłem. Wystarczy na dzisiaj - odparł malec.
- Nie wystarczy... Wracaj na kanapę, weź książkę do ręki i ucz się tabliczki. Za pół godziny cię przepytam.
- A co, jeśli nie będę umiał? - spytał chłopiec.
- Ucz się i nie zadawaj głupich pytań.
- No odpowiedz mi.
- Marcel, będziesz się tak długo uczył, aż się nauczysz.
- Umiem już wszystko.
- Tak? Zaraz to sprawdzimy - rzekł mężczyzna wstając od stołu. Usiadł obok Marcela. Chłopiec schylił głowę.
- Dwa razy dwa ile jest? - spytał Szymon z uśmiechem na ustach.
- Tato... Weź się. Każdy głupi wie, że cztery.
- No dobrze. A dwa plus dwa razy dwa? Ile jest?
- To nie jest tabliczka mnożenia.
- Nie szkodzi... Odpowiedz.
- Dwa dodać dwa jest cztery, razy dwa jest osiem.
- Bzdura. Marcel, skup się. Jaka jest kolejność wykonywania działań?
Chłopiec uderzył się ręką w czoło.
- Najpierw mnożymy, potem dodajemy...
- No właśnie. Czyli?
- Czyli nie będzie osiem, tylko... sześć... Bo dwa razy dwa jest cztery i dodać dwa jest sześć.
- No i pięknie! Widzisz, Marcelku? Jak chcesz, to potrafisz myśleć. Siedem razy dwa?
- Jejku, tato... Czternaście.
- Bardzo dobrze... Siedem razy pięć?
- Tato, nie pytaj mnie o pięć...
- Dlaczego?
- Bo to siara... Przez pięć nawet przedszkolaki umieją mnożyć...
Szymon się zaśmiał. Siedem razy pięć - powtórzył.
- No... Pięć, dziesięć... Trzydzieści pięć - odparł. - Ale nie pytaj mnie już o pięć, okej?
- Dziewięć razy pięć?
- Jejku, no... Pięć, dziesięć... Czterdzieści pięć. Tato, umiem przez pięć... Pytaj mnie o inne.
Szymon poczochrał chłopca po głowie, po czym podniósł się z kanapy. Nalał dwie szklanki soku pomarańczowego.
- Daję ci pięć minut przerwy od nauki. Napij się... Pobaw się chwilę z Misiem.
Chłopiec się uśmiechnął. Jednym ciurkiem wypił całą szklankę soku.
- Sprawdzę, co robi Niko... - rzekł zmierzając w stronę drzwi. - A ty, co będziesz robił? - spytał widząc, że ojciec bierze do ręki swój laptop.
- Sprawdzę, ile kosztują deski sosnowe - rzekł.
- A po co ci deski?
- No, rodzina nam się powiększy... Trzeba zrobić dobudówkę, żeby każdy miał swój własny kąt - odparł Szymon.
Marcel odszedł od drzwi. Zbliżywszy się do ojca, usiadł przy stole na sąsiednim krześle.
- Nie idziesz na dwór? - odezwał się Szymon.
- Wolę z tobą oglądać deski... - szepnął chłopiec uśmiechając się do taty.
- No dobrze...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro