Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Aleks

Około wpół do ósmej Nikodem otworzył oczy. Zrzucił z siebie kołdrę. Rozejrzał się po ciemnym pokoju. Zdziwiło go to, że Aleks spał na innym łóżku. Przeciągnąwszy się, poszedł w stronę korytarza. Chciał wyjść na dwór, gdy usłyszał dobiegający z kuchni głos Szymona.
- Telefon zostawiłem w samochodzie... A później, gdy znowu...
- Tato! - zawołał chłopiec wbiegając do kuchni.
Szymon wziął malca w objęcia. Uśmiechnął się na widok długiej, spłowiałej koszuli, którą miał na sobie Nikodem.
- Może zrobię panu herbatę? Napije się pan? - odezwała się Hania.
- Nie, naprawdę bardzo dziękuję. I dziękuję za zaopiekowanie się Nikodemem. Ile ja się go wczoraj naszukałem... A od wołania, gardło mi wysiadło - dodał zachrypniętym głosem.
- Najważniejsze, że się znalazł - szepnęła Hania.
Wtem do kuchni wszedł Aleks. Szymon popatrzył na niego z namysłem. Miał wrażenie, że ów chłopiec uczy się w jego szkole.
- A wasz syn do której chodzi klasy? - spytał.
- Od września pójdzie do piątej - odezwał się Czesiek. - Ma głowę do nauki... Ale sam pan widzi, że warunki mamy tu kiepskie. Pieniądze są, bo na piątkę dzieci dostajemy pięćset plus... Co z tego, skoro co miesiąc dwa i pół tysiąca musimy wpłacać do banku na długi mojego ojca? Wziął dom na kredyt. Niedość, że kredytu nie spłacał to i dom zadłużył. Dom zabrał komornik, a połowa długów i tak została. Nie chcemy, żeby na dzieciaków to przeszło, więc spłacamy...
- Całe szczęście, że mąż dostał niedawno pracę jako leśniczy - odezwała się Hania. - Oszczędzamy jak możemy... A i na warzywa i owoce nie tracimy pieniędzy... Ziemniaki, marchew, buraki... Wszystko mamy swoje...
- Truskawki, maliny - odezwał się Aleks.
- Każde dziecko ma swój kawałek ogródka, o który musi dbać... Na wieczór, jak przychodzi czas do podlewania warzyw, to konewkę wyrywają sobie z rąk, nie Aleś?
Chłopiec zarumienił się. Dopiero teraz Szymon nabrał pewności, że ów Aleksander uczy się w jego szkole. Przypomniało mu się, że tenże chłopiec w ubiegłym roku brał udział w konkursie wiedzy o zwierzętach i zajął w nim pierwsze miejsce.
- Dobrze, że dzieciaki mają obowiązki - rzekł Szymon spoglądając tym razem na Nikodema. - Uczą się wtedy doceniać to, co robią dla nich rodzice.
Nikodem objął ojca.
- Jedźmy już do domu - rzekł Szymonowi do ucha.
Mężczyzna podniósł się z krzesła. Uścisnął rękę Cześkowi, Hani i Aleksowi.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję - rzekł wyjmując portfel z kieszeni spodni. Sięgnął z niego dwa stuzłotowe banknoty.
- Proszę... Podarunek dla dzieciaków - rzekł podając Cześkowi pieniądze.
- Nie, bardzo dziękujemy, ale nie możemy tego przyjąć... - rzekł mężczyzna.
- Oczywiście, że możemy... - oświadczyła kobieta wyciągając rękę po pieniądze. - Bardzo panu dziękujemy. Nie przyjęlibyśmy tego, gdybyśmy nie byli w potrzebie...
Kobieta chwyciła dwieście złotych ofiarowane przez Szymona. Mężczyzna uśmiechnął się. Cieszył się, że chociaż w ten sposób mógł podziękować za udzielenie jego synowi dachu nad głową.
Po chwili Hania podała Nikodemowi jego suche już ubrania. Jedenastolatek szybko je na siebie włożył.
Pożegnawszy się jeszcze raz, Szymon i Nikodem wyszli z drewnianego domu. Chłopiec pobiegł do samochodu. Gdy usiadł w fotelu poczuł nieopisaną ulgę. Wiedział jednak, że ojciec będzie żądał od niego wyjaśnień.
Szymon przekręcił kluczyk w stacyjce, po czym wyjechał z obłoconego podwórka.
- Dlaczego uciekłeś wczoraj? Co? - rzekł po chwili.
Nikodem skierował wzrok w stronę szyby. Nic nie odpowiedział.
- Całą noc szukaliśmy cię z panem Jankiem. Przeszliśmy cały las kilka razy wzdłuż i wszerz. Nikodem, słucham wyjaśnień.
- Powiem ci w domu... - szepnął chłopiec.
Szymon zjechał na pobocze. Odpiął pasy. Spojrzał synowi w oczy.
- Nie... Powiesz mi teraz. Słucham cię.
Nikodem spuścił wzrok, po czym szybkim ruchem ręki szarpnął za klamkę. Zdziwił się, gdy spostrzegł, że drzwi od auta są automatycznie zamknięte.
Szymon wziął głęboki oddech. Nie przypuszczał, że rozmowa z synem będzie taka trudna.
- Słucham cię - powtórzył.
- Nic nie powiem - rzekł Nikodem.
- Nie? W takim razie odwiozę cię tam z powrotem! - rzekł mężczyzna włączając w aucie wsteczny bieg.
Chłopiec zacisnął powieki. Szymon spojrzał na niego z żalem. Zapiął pasy, po czym ruszył autem w stronę domu.
- Zobaczysz, dostaniesz w domu lanie. Nie będę się z tobą pieścił. Masz jedenaście lat, a zachowujesz się jak trzyletnie dziecko - rzekł ze zdenerwowaniem.
- Przepraszam - szepnął chłopiec.
Szymon kiwnął głową z niezadowoleniem. Nie odezwał się do syna przez resztę drogi do domu. Również Nikodem milczał. Chciał jak najszybciej wejść do swojego pokoju, położyć się na własnym łóżku i wypłakać się do swojej poduszki. Ale Szymon miał inne plany...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro