Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ada

Dedykowany Czytelniczce zamknietawmarzeniach

Był późny wieczór. Szymon i Daniela leżeli na łóżku przytuleni do siebie.
- Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz - odezwała się Daniela.
- Serio? - udał zdziwionego. Podniósł jej bluzkę, po czym zaczął całować małżonkę po brzuchu. Kobieta głośno się śmiała. Wpięła palce we włosy męża.
- Moje dwa dzidziusie - szepnął przykładając ucho do brzucha. - Nie! Dzidźka, przestań!
- Co ci dzidzia powiedziała? - odezwała się Daniela.
- Nie powiem, bo się wstydzę.
- Szymon!
- No, powiedziała mi, że dzisiaj w nocy mam zrobić z mamusią to samo, co ostatnio mamusia zrobiła ze mną...
- Dzidźka niech nie będzie za mądra - odparła Daniela wybuchając śmiechem.
- Mam nadzieję, że chociaż jedna z naszych dzidzi jest dziewczynką... Ale byłoby super, jakbyśmy mieli dwie dziewczynki... Agatka i Michasia... Takie dwie śliczne za mamusią a mądre za tatusiem dziewusie...
- Mądre za tatusiem... - westchnęła. - Oby nie... A Agatce zmienimy imię na Nikola...
- Chyba żartujesz! Tak ma na imię nasza synowa...
- Ano tak...
Nagle do sypialni rodziców wparował Marcel.
- Hejo! - zawołał od progu. Zdębiał na widok Szymon głaszczącego Danielę ręką po odkrytym brzuchu.
- Co tak się patrzysz? - odezwała się matka chłopca.
- Marcel, tak ci tylko przypominam, że przed wejściem do tego pokoju należy zapukać - rzekł Szymon.
Chłopiec wzruszył ramionami. Skierowała wzrok na matkę.
- Co chciałeś? - spytała.
- Możesz wejść do mnie do pokoju na chwilę? - spytał.
Daniela wstała z łóżka. Wsunęła laczki na stopy. Narzuciła szlafrok na skromną dwuczęściową piżamę.
- Co chciałeś? - spytała wchodząc do pokoju chłopca. - Co tu tak śmierdzi?
- No właśnie, mamuś... Chodzi o to, że Misiowi zdarzył się mały wypadek pod moim łóżkiem... Próbowałem to sprzątnąć, ale prawie zwymiotowałem... Mogłabyś ty to zrobić, bo nie zasnę?
- Marcel, chciałeś psa. Twierdzisz, że twój pies jest mądry i, że świetnie się nim zajmujesz... Zejdź na dół do kuchni. Weź stamtąd kosz na śmieci i papierowy ręcznik. Piesek robi twardą kupkę, więc nie widzę problemu...
- Nie zrobię tego.
- Marcel, to twój pies. Nie będę po nim sprzątać - oświadczyła. - Gdyby piesek spał tam, gdzie jest jego miejsce, nie byłoby problemu.
- Ja nie mam problemu. Ty masz problem - odparł malec.
- Co, proszę? - spytała patrząc na chłopca ze zdumieniem.
- Idę spać do Nikodema... Nie będę spał z kupą pod łóżkiem.
- Marcel, nie denerwuj mnie. Zaraz pójdę po ojca i zobaczysz! W podskokach będziesz sprzątał po swoim psie!
- No, na pewno... - westchnął chłopiec chwytając swoją poduszkę. - Na niby, że cię nie wolałem. Idź spać. Dobranoc.
- Marcel! W tej chwili sprzątaj tę kupę!
- Spadaj.
Daniela usiadła na łóżku chłopca. Zwiesiła głowę. Marcel wyszedł do pokoju obok. Zamierzał mieszkać u brata do czasu, kiedy Daniela sprzątnie kupę Misia.
Kobieta westchnęła, po czym podniosła się z łóżka. Zeszła na dół po schodach. Otworzyła dolną szafkę. Wyciągnęła z niej kosz na śmieci. Chwyciła cztery białe, papierowe ręczniczki. Wzięła też ściereczkę i płyn do szyb.
Z tak przygotowanym ekwipunkiem wróciła do pokoju syna. Posprzątała po jego psie. Uchyliła okno. Odniosła płyn i śmietnik z powrotem do kuchni. Dokładnie umyła ręce.
Gdy wróciła do sypialni, Szymon siedział na łóżku. Trzymał w ręku jej telefon. Wyglądał na zaniepokojonego.
- O co chodzi? - spytała.
- Twoja mama dzwoniła... Chyba coś się stało. Była zdenerwowana, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Powiedziała, że musi z tobą pogadać...
- To oddzwonię - odparła Daniela biorąc z ręki męża swój telefon.
Szybko zadzwoniła do matki. Zosia niemalże natychmiast odebrała połączenie.
Daniela wyszła na taras. Rozmawiała z Zosią ponad pół godziny. Gdy wróciła do sypialni, Szymon nalewał czerwone wino w dwa kieliszki.
- I? - odezwał się.
- Takie tam sprawy rodzinne - powiedziała siadając na łóżku. - Moja mama ma siostrę, która jest od niej młodsza o piętnaście lat...
- Serio? Nigdy o tym nie mówiłaś.
- Lilka zawsze była dla mnie jak starsza siostra... Jest starsza ode mnie zaledwie o pięć lat...
- Co z nią?
- Wiedziałam, że przechodzi jakieś tam problemy... Samo to, że nie przyjechała na nasz ślub...
- Lusia, powiedz wreszcie, co się stało.
- Mąż ją zostawił dla młodszej. Tak z dnia na dzień. Wyprowadził się bez słowa wyjaśnienia... Z Facebooka dowiedziała się, że poszedł do kochanki. Wyobrażasz to sobie?
- No, nie... - odparł. - Może winka?
- Mama powiedziała, że Lilka się załamała i zaczęła brać jakieś tabletki uspokajające... Przedawkowała.
Szymon odłożył kieliszek z winem. Spojrzał w przygnębione oczy żony.
- Żyje... Odratowali ją... Ale jest w szpitalu... Minie sporo czasu, zanim dojdzie do siebie... Tym bardziej, że lekarze muszą dobrać jej odpowiednie leki, a z psychotropami nie ma żartów...
- W Toruniu leży?
- We Wrocławiu... Ale Szymon, ona ma czternastoletnią córkę... Ada jest od wczoraj u mojej mamy... Bardzo przeżywa rozstanie rodziców i depresję matki...
- Hm... Lusia, naprawdę mi przykro - rzekł Szymon.
- Mama spytała, czy nie wzięlibyśmy Ady na kilka dni... Zgodziłam się.
- Co zrobiłaś? Lusia, a nie uważasz, że powinnaś najpierw porozmawiać ze mną na ten temat?
- Szymon, no wiem. No, nie gniewaj się na mnie.
- Skarbie, nie gniewam się... Ale nie stawiaj mnie więcej razy przed faktem dokonanym, dobrze?
- Dobrze... - szepnęła.
- Kiedy mamy jechać po tą Adę? - spytał po chwili.
- Tata przywiezie ją tutaj jutro z samego rana - odparła Daniela przegryzając zębami wargę.
Szymon wybuchnął śmiechem.
- Dobra jesteś! - zawołał. - Okej, nic nie mówię... Winka?
- Tak... Daj.
- Ja też muszę się napić, moja niepokorna żono...
- Skarbie, no co miałam zrobić?
- Porozmawiać ze mną?
- Wybacz...
- Nie gniewam się... Ale następnym razem weź pod uwagę fakt, że masz męża. Dobrze?
- Dobrze. Obiecuję... I jeszcze raz przepraszam...
- Daj buziaka i będzie po sprawie...
- Dam... Pewnie, że dam... - odparła Daniela zbliżając się do męża. Chwyciła go z tyłu za szyję, po czym przyciągnęła ku sobie. Czule pocałowała Szymona w usta.
- Kocham cię - szepnęła. - A ty mnie też kochasz?
- Jak szalony - odpowiedział kładąc swoje dłonie na biodrach małżonki.
Daniela uśmiechnęła się. Jeszcze raz pocałowała męża. Po chwili Szymon zaczął muskać ją ustami po szyi i po policzku.
- Gasimy światełko? - spytała.
- Tak - kiwnął głową. - Ale za moment...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro