# 15
Alan
Leżę wtulony w ciało mojej cholernie seksownej żonki i zaczynam się o nią ocierać. Lea śpi, jak zabita, a ja mam ochotę na małe igraszki. Całuję oraz kąsam jej nagie ramię i szepce do ucha.
- Księżniczko, obudź się... Twój książę jest w potrzebie, a mały księciunio wariuje.
Żonka budzi się, przeciąga seksownie, wystawiając swoją cudowną pupcie w moją stronę i napiera nią, na małego terrorystę w bokserkach. Wzdycham głośnio, po czym przyciągam Leę mocniej do siebie i gryzę ją w szyję.
- Ty wariacie, niewyżyty. Nie dasz mi pospać nawet w niedzielę. - mruczy słodko i uśmiecha się do mnie. Widzę, że ma na mnie ochotę, ale droczy się ze mną.
Kocham tę kobietę, jak wariat i jestem szczęściarzem, że pojawiła się na mojej drodze.
- Nie moja wina, że śpisz prawie naga, a twoja dupka, to czysta ekstaza. Te twoje treningi na siłowni czynią cuda. - mówię i przewracam Leę na plecy, a następnie przygniatam ją swoim ciałem.
Całuję ją po obojczyku, niżej schodzę na jej cudowne piersi, brzuch, a po chwili przed twarzą mam jej słodką cipeczkę.
Nosem trącam jej muszelkę i drażnię jej guziczek przez cieniutki materiał koronkowych fig. Lea wzdycha i podnosi pupę bardziej do góry, drażniąc mnie jeszcze mocniej.
Odchylam skrawek materiału na bok i zatapiam język w jej fałdkach, smakując jej wilgotną kobiecość, delikatnie pomrukując. Żona zatapia dłonie w moich włosach i ciągnie za ich końcówki, dociskając mnie mocniej do siebie. Wygina ciało i jęczy, a ja poruszam językiem jeszcze szybciej, drażniąc jej czuły punkt. Dłońmi ściskam jej jędrne pośladki, i momentami wbijam w nie paznokcie.
- O tak, mój tygrysku. - sapie i porusza swoimi biodrami, nadziewając się na mój język.
Jest taka smaczna i cudownie mokra, że spijam cały nektar, jaki mi daje w tym momencie. Liżę, ssę i dmucham w jej rozgrzane łono, a palcami penetruję gorący środek.
Poruszam palcami energicznie, dając żonie upragnione spełnienie. Lea zaczyna pojękiwać i wiem, że zaraz dojdzie z głośnym krzykiem na ustach, więc nie czekam na nic, wyjmuję palce z ciasnej jaskini, wyciągam z bokserek twardego penisa i wchodzę w nią jednym, mocnym i zdecydowanym ruchem, miażdżąc jej usta swoimi, w namiętnym i cholernie natarczywym pocałunku.
Kilka mocnych pchnięć w jej rozgrzaną muszelkę, a żonka dochodzi, głośno sapiąc i stękając. Zawsze podczas orgazmu jest bardzo głośna, więc muszę zamykać jej usta.
Całuję ją za każdym razem, a ona dochodząc gryzie mnie w wargi, drapie po pośladkach i jęczy mi w twarz gorącym powietrzem, co doprowadza mnie do cholernej ekstazy.
Nie daję jej ani chwili odpoczynku po spełnieniu i nadal poruszam się w niej ostro i szybko, bo podnieca mnie teraz jak cholera. Jej rozczochrane włosy rozrzucone po poduszce, mętne i seksowne spojrzenie i wyraz twarzy doprowadzają mnie do pieprzonych dreszczy.
- O Boże!! Zaraz dojdę drugi raz! - krzyczy w moją twarz, a jak w amoku poruszam się w niej raz za razem.
Zachowujemy się, jak niewyżyte zwierzęta, ale w tej chwili nie zwracamy na to uwagi, tylko poddajemy się naszym żądzom i pragnieniom. Kiedy czuje, że jestem bliski spełnieniu, chrypię w jej usta.
- Dojdź dla mnie jeszcze raz kochanie, teraz!
Lea zaczyna krzyczeć i w jednym momencie wybuchamy w nieziemskim orgazmie.
- Jesteś boska! - mruczę i opadam na poduszki zmęczony i oszołomiony, po fantastycznym spełnieniu.
Żonka przytula się do mnie i całuje moje usta, a ja odwzajemniam jej pocałunek. Po porannym, dzikim seksie, idziemy pod prysznic i tam tez się kochamy i pieścimy swoje ciała, wyznając sobie miłość. Mówimy sobie codziennie, że się kochamy i to już nam się nigdy nie znudzi.
Odprężeni i szczęśliwi, możemy zacząć nowy dzień, który pewnie przyniesie mnóstwo wrażeń.
Ubieram na siebie spodnie od dresu, kiedy do naszej sypialni wchodzi zaspana i smutna Judysia.
Całe szczęście, że nie weszła chwilę temu, kiedy uprawialiśmy dziki seks, bo bym się chyba zapadł pod ziemię.
- Co się dzieję serduszko moje? - pytam córeczki, a następnie siadam na brzegu łóżka i klepię się po kolanie, dając jej znać, żeby na nie usiadła. Przytulam jej drobniutkie ciało do siebie i całuje w czoło.
- Jestem smutna. - odpowiada, robiąc swoją gorzką minę.
Lea stoi przy komodzie i spogląda na nas, kręcąc tylko głową.
Od zawsze mi powtarza, że przesadzam ze swoją opiekuńczością względem córki i jestem za miękki, bo Judyta wykorzystuje moją łatwowierność za każdym razem.
Co ja na to poradzę, że to moja mała księżniczka i stary ojciec zrobi dla niej wszystko...
- Czemu jesteś smutna? - pytam.
Córka spogląda na mnie tymi swoimi ślicznymi, wielkimi oczkami i mówi.
- Bo nie będę cię widzieć dwa dni. Będę za tobą tęskniła. - uśmiecham się do córki i przytulam ją mocno do siebie.
- Kochanie, to tylko dwa dni. Zobaczysz będziesz się świetnie bawiła. Jedziesz z Olkiem i Maxem, zobaczysz będzie super. Pozwiedzacie ciekawe miejsca, kupisz mnóstwo pamiątek i zanim się obejrzysz będziesz w domku, a ja razem z mamą będę na ciebie czekał. Poczekaj chwilkę. - sadzam córkę na łóżku, a sam podchodzę do szuflady i wyjmuję z niej pudełko, po czym podchodzę do córki i wręczam jej przedmiot.
- Telefon? Dla mnie? Tatku, jesteś najlepszy na świecie! - krzyczy radośnie i od razu otwiera pudełko, wyjmując z niego nowiusieńki telefon.
- To dla ciebie kochanie, żebyś mogła zawsze do mnie zadzwonić. - mówię i uśmiecham się do mojego aniołka, a moja żona robi wielkie oczy i zaczyna wymachiwać wściekła rękami.
- To ja mam starego grata, a ty dziesięciolatce kupiłeś najnowszy model smartfona? Ile to kosztowało? - pyta.
- Oj serduszko nie bocz się. Tobie też chciałem taki kupić, ale nie chciałaś. Olek ma, więc czemu Judysia ma nie mieć? - mówię i uśmiecham się do wściekłej żonki, a następnie wyjmuję z portfela plik banknotów, wyliczam po pięćset złotych dla córki i syna, po czym wręczam je Judytce i mówię.
- Tu masz kochanie drobne, na małe wydatki. Kupisz coś tatusiowi i mamusi na pamiątkę, dobrze? - córka robi wielkie oczy i zaczyna liczyć banknoty, ciesząc się przy tym niezmiernie, a ja jestem szczęśliwy jak cholera.
- Pomyślałem, że może później skoczymy na jakieś zakupy wszyscy razem i kupicie sobie jakieś nowe ciuchy? - na moje słowa, córka zaczyna piszczeć z radości, a moja żona wściekła podchodzi do córki, zabiera jej pieniądze z rąk i zaczyna na mnie krzyczeć.
- Czyś ty do końca postradał rozum, ty stary capie?! Po pięćset złotych na głowę, na zaledwie dwa dni?
- Kochanie w Warszawie jest wszystko cholernie drogie, więc myślę, że tyle wystarczy.
- Zwariowałeś?! Po sto złotych w zupełności im wystarczy! Co oni tam będą robić? Wycieczka jest opłacona i zapewnia im wszystkie atrakcje. Nie po to płaciliśmy ponad tysiąc złotych na osobę, żebyś ty im jeszcze dawał takie pieniądze! - Żona krzyczy na mnie, a ja wywracam tylko oczami i zaczynam dłubać palcem w zębach, na co moja córka wybucha śmiechem.
- A ty z czego się śmiejesz? Do pokoju marsz! Tyle razy mówiłam ci, że do pokoju nie wchodzi się bez pukania. A jak ja, albo ojciec bylibyśmy nadzy, to co? - Judyta idzie w stronę drzwi, obraca się do nas przy wyjściu i mówi.
- Powiedz lepiej, że dopiero co skończyliście się bzykać, a nie, że byłaś nieubrana. Słychać was było na korytarzu, więc ciesz się mamusiu, że poczekałam aż skończycie. Nie chciałabym mieć do końca życia z tego powodu koszmarów. - na słowa córki wybucham głośnym śmiechem i przewracam się na łóżko, a moja żonka robi wielkie oczy, jak makak i otwiera szeroko usta, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć uśmiechniętej dziesięciolatce.
Judyta tylko kręci głową i zadowolona opuszcza naszą sypialnię, a ja śmieję się jeszcze głośniej.
- Z czego się śmiejesz stary deklu? Nic nie zmądrzałeś, nic, a nic.
- Wybacz kochanie. - odpowiadam, w dalszym ciągu zwijając się ze śmiechu.
Po wspólnym śniadaniu, dostaję telefon z mojego klubu, że jest jakiś problem, więc żegnam się z rodzinką i jadę załatwić sprawę, a w między czasie dzwoni Maciek, z zaproszeniem na obiad do nich. Po rozmowie z kuzynem, telefonuję do Lei i mówię, żeby nic nie planowała na obiad, bo jedziemy do Maćka.
Kiedy wracam z powrotem do domu, w salonie zastaję żonkę, która siedzi na kanapie i czyta książkę. Witam się z nią i pędzę do łazienki na dole, bo ciśnie mnie lanie.
Wpadam do kibla, a na muszli siedzi Olek i czyta gazetę. Przebieram nogami, powstrzymując się, by nie zlać się w majtki i mówię do syna.
- Walisz klocka? Długo jeszcze? Nie zdążę do góry do łazienki.
- Nie tato, robię siku, już kończę. - na słowa syna, otwieram szeroko oczy i mówię.
- Co ty kurwa lejesz na siedząco? Ty masz cipkę, zamiast fujary?
- Nie tato, ale tak mi wygodnie. Nie umiem sikać na stojąco, bo nigdy nie umiem trafić do muszli. - odpowiada, a ja łapię się za głowę.
- A trzymasz go chociaż w dłoni, jak lejesz? - syn robi do mnie zszokowaną minę, a ja tu zaraz zejdę na zawał.
- Zejdź mi z oczu człowieku! - mówię i pokazuję palcem na drzwi.
Kręcę głową na boki i jestem załamany... Co to za dziecko?... Nie wymagam od niego Bóg wie czego, ale on się zachowuje momentami, jak ciota i pedał. Ubiera się, jak stary chłop i te jego sweterki i pulowerki, doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Muszę koniecznie jechać z nim na zakupy, bo wygląda, jak podstarzały belfer w okularach.
Postanawiam zabrać rodzinkę na duże zakupy, przed wizytą u kuzyna i ubrać mojego syna, jak należy.
Chodzimy po centrum handlowym i oglądamy ubrania. Lea, z córką zniknęły w sklepach z bielizną, a my z Olkiem idziemy do sklepu z męska odzieżą, po czym wybieram dla syna odpowiednie rzeczy. Olek robi kwaśnie miny i mówi, że to nie jego styl, ale ja nie zamierzam go słuchać i kupuję mu masę modnych i normalnych ubrań. Korzystając z okazji, że jesteśmy w sklepie sportowym, kupuję Maxowi rękawice bokserskie i dres do ćwiczeń.
Podczas obiadu u kuzyna i jego żony świetnie się bawimy, żartujemy i rozmawiamy na różne tematy, tylko Max jest jakiś milczący i małomówny, a to do niego nie podobne.
- Co ty Maxiu taki cichy jesteś? - pytam chłopaka i mimowolnie spoglądam na uśmiechniętego Maćka.
- A nic wujek.
- No pochwal się wujkowi ze swoich świetnych pomysłów. - odzywa się Maciek i trąca syna łokciem.
Spoglądam zdezorientowany to na kuzyna, to na Maxa i nic nie rozumiem.
- Nie chcesz mówić? - Maciek zwraca się do syna. - Ok, to w takim razie ja opowiem.
- Nie tato, nie ma o czym tu mówić naprawdę. - krzyczy zawstydzony Max.
- Otóż mój pomysłowy syn, napisał z mojego komputera maila do pacjentek, żeby na kolejną wizytę ogoliły cipki i ubrały seksowna bieliznę. - nie mogę słuchać dalszej opowieści kuzyna i wybucham głośnym śmiechem, Maxowi wraca humor, a ja dostaję w tył głowy od żony, która aktualnie morduje mnie wzrokiem.
Dławię się kawałkiem mięsa, które aktualnie próbowałem przeżuć i wypluwam wszystko z powrotem na talerz.
- Mało mnie nie wsadził do pierdla, za swoje głupie pomysły, więc na kolanach ze łzami w oczach przepraszał wszystkie moje pacjentki, mówiąc, że jest upośledzony umysłowo. Mało tego czekają go pracowite dwa dni, kiedy będzie maił wolne od szkoły na czas wycieczki. - mówi Maciek, a ja wtrącam się do rozmowy.
- Jakie pracowite dwa dni? Przecież jutro jadą na wycieczkę. Obiecałem, że przyjadę po Maxa i razem wszyscy pojedziemy na zbiórkę.
- Owszem, Max pojedzie, ale nie na wycieczkę, tylko odwiedzi mieszkania moich klientek i zrobi w nich porządek, umyje okna, odkurzy i spędzi miło ten czas.
- Co?! - krzyczy wściekły Max.
- To, co słyszałeś syneczku. - odpowiada zadowolony z siebie kuzyn i sięga po sok pomarańczowy, po czym wypija go jednym haustem.
Próbuję załagodzić napiętą sytuacje i mówię do Maćka.
- Zapłaciłeś ponad tysiąc złotych za ten wyjazd, a teraz Max ma zostać w domu?
- Stać mnie na to, a zdania nie zmienię. Nie zasługuje na żadne wycieczki, nie zasługuje na nic. Pomieszało mu się w dupie i dopóki nie zmądrzeje, jedynymi rozrywkami w jego życiu, to będzie nauka.
- Dupek się doigrał! - śmieje się moja córka i przybija przysłowiową piątkę z Maćkiem, a ja jestem w totalnym szoku.
Max podrywa się z krzesła i krzyczy do swojego ojca.
- Nienawidzę cię! - Ze łzami w oczach biegnie schodami do góry i zamyka się w swoim pokoju, głośno trzaskając drzwiami.
- Przyzwyczaiłem się już do tego. - śmieje się mój kuzyn, po czym niewzruszony kończy swój posiłek.
To się Maxiu doigrał... myślę sobie i robi mi się go cholernie szkoda...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro