Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 11

Dziesięć i pół roku później szczęścia, wariactwa i nieuniknionych przypałów...

Maciek

– Max, gotowy już jesteś? – pytam syna, który zawsze i wszędzie musi się spóźnić.

Jeśli chodzi o Maxa, to ewidentnie nie odziedziczył po mnie dobrych genów. Ja od zawsze byłem poukładany i przede wszystkim punktualny.

Max to całkowite przeciwieństwo mnie. Jest szalony i roztrzepany, jak dziewczyna. Podobny jest zachowaniem do mojego przygłupiego kuzyna.

Alan jest dla Maxa guru i totalnie się w niego zapatrzył. Nie chce się uczyć i tylko dupy mu w głowie, już od najmłodszych lat robi same przypały i wszędzie go pełno. Wymyślił sobie, że będzie trenował boks i zapisze się na siłownie do wujka, żeby ten z nim poćwiczył. To mały casanova i dziewczynki w jego wieku i nie tylko, mają z nim Armagedon. Jak nie obmacywanki w szkole, to codzienne wybryki i bijatyki w obronie syna Alana. Co z niego wyrośnie, to chyba sam Pan Bóg nie wie?...

Jeśli chodzi o Olka, to cichy i poukładany chłopak. Jest spokojny i dobrze się uczy, jest trochę podobny do mnie, ale ja aż taki grzeczny, jak on, to nie byłem.

Olek ciągle dostaje bęcki od swoich rówieśników i jest wyśmiewany za styl bycia. Nie rozumiem dzisiejszego świata... Chłopak jest spokojny, to od razu musi dostawać łomot i być tematem do śmiechu? Max przez to zawsze ma problemy, bo od najmłodszych lat, zawsze broni kuzyna. Nie ma się co dziwić, to rodzina i dodatkowo razem chodzą do jednej klasy, ale Max jest zbyt impulsywny i zawsze wpakuje się w jakieś tarapaty.

Judytka, to super dziewczynka i jest naprawdę kochana i słodziutka. Jest nad wyraz inteligentna i to oczko w głowie Alana. Ten to czasami przesadza z tą swoją opiekuńczością względem niej, ale w sumie nie dziwię się, bo gdybym miał córkę, to nie wiem, czy sam nie zachowywałbym się, jak mój psychiczny kuzyn.

Z Różą staraliśmy się o rodzeństwo dla Maxa, ale nie wyszło... Róża przez kilka lat trochę chorowała i to pozbawiło nas szans na kolejne dziecko, ale nie mam jej tego za złe, bo kocham ją ponad wszystko i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej przy mnie nie być.

Alan z Lea, ciągle zakochani i szczęśliwi, jak cholera. Nic się nie zmieniło w tej kwestii i Alan dalej nosi swoje panie na rękach. Jeśli chodzi o Olka, to jest nim trochę zawiedziony, bo spodziewał się, że będzie taki, jak on, gdy był młody, ale niestety... to całkowite przeciwieństwo Alana.

Kuzyn za to bardzo dobrze dogaduje się właśnie z moim harpaganem, dogryzając Olkowi, że powinien być właśnie taki, jak oni. Czasem Alan się śmieje, że Amanda musiała coś zmajstrować z okularnikiem, bo Olek to kopia Mareczka. Czasem nawet załamuje ręce i mówi, że Aleksander to dziecko z pękniętego kondona. Cały Alan...

Lea już nie pracuje u mnie, bo pomaga mężowi w siłowni i klubie, który przez ostatnie jedenaście lat bardzo się rozwinął.

Ja w dalszym ciągu pracuję u siebie i piszę kolejne książki. Róża robi, to co kocha, czyli taniec, więc wszyscy jesteśmy szczęśliwi.

– Max, do cholery długo jeszcze? – krzyczę z holu, nawołując syna.

– Oj, tato! Czy ty musisz tak marudzić? Nie mogę iść na urodziny Olka z taką fryzurą. Te włosy są dziś jakieś nienormalne. Ja je w tą, a one w swoją stronę lecą. – Nie, no ja chyba zaraz zwariuję. On jest gorszy od baby... dosłownie.

– Dziecko kochane, ty masz dziesięć lat, a zachowujesz się, jak stary maleńki.

– Hola, hola! – krzyczy zbulwersowany syn. – Mam prawie jedenaście lat i pamiętaj o tym. Jestem w jednym wieku z Olkiem pamiętasz?

– Jest między wami pół roku różnicy. – mówię znudzony tematem, który mój syn bez przerwy porusza, ilekroć mówię o jego wieku.

– Ale rocznikowo jesteśmy równi, poza tym to ja...

– Tak, tak wiem... ty jesteś tym zajebistrzym, bo ciągle go bronisz i cholera jasna, zawsze wpakujesz się w jakieś gówno! – przerywam Maxowi i chcę już wreszcie wyjść z tego domu i pojechać na te pieprzone urodziny.

– Tato?

– Co?!

– Ty naprawdę jesteś nudny! Wujek ma rację, że ty tylko narzekasz i nic więcej.

– Róża, czy ty to słyszałaś? – zwracam się do żony, która aktualnie krząta się po salonie i zbiera porozrzucane ciuchy Maxa.

– Ja nie mam zdania na ten temat kochanie. Dla mnie jesteś cudownym mężem, ale czasem faktycznie marudzisz.

– Super, dziękuję kochanie. Zawsze mogę liczyć na ciebie, kocham cię pupelko ty moja.

– Czy możemy w końcu jechać?! Spóźnimy się przez was. – Max schodzi ze schodów wypucowany, jakby szedł na wybieg.

Boże dopomóż...

Wychodzimy z domu i jedziemy do Alana, na urodziny jego syna.

Alan kupił piękny dom na obrzeżach Krakowa. Jest tam cicho i cudownie, z dala od życia w mieście i ciągłych korków. Sam chciałem taki dom, ale moje mieszkanie jest ogromne i dobrze nam w nim, więc zawsze, kiedy jesteśmy w odwiedzinach u kuzyna i Lei, to cieszymy się ciszą i świeżym powietrzem.

Na miejscu witamy się z domownikami i przechodzimy do ogromnego salonu, gdzie w najlepsze trwa impreza urodzinowa Olka.

– Więcej gówniarzy się nie dało zaprosić? – pytam Alana, a ten tylko przewraca oczami.

– Judysia zaprosiła połowę swojej klasy.

– Ale przecież to urodziny Olka.

– Ale ta mała ciota nie zaprosiła prawie nikogo z klasy, oprócz kujonów i oczywiście mojego bracha Maxia! Kurwa stary, ale on ma pierdolnięcie w łapie. Zupełnie, jak ty, tylko ty nie potrafiłeś tego wykorzystać, a on ma potencjał do bycia świetnym bokserem. – mówi do mnie podniecony kuzyn, a ja wytrzeszczam oczy i nie wierzę w to, co właśnie słyszę.

– Co ty do mnie rozmawiasz człowieku? Jaki kurwa boks? Co ty go uczysz walić w ryj? Aaaa... to ja już wiem, skąd ten mały diabeł to wszystko umie. On miał iść na studia i zrobić coś pożytecznego, zarabiać duże pieniądze, a nie walić się po mordzie.

– A kurwa przestań! Nie musi być, jak ty! Piękny, sławny i bogaty! Może on chce robić coś innego w życiu? Wiesz co, mam pomysł. – mówi Alan.

– Jaki kurwa znowu?

– Zamieńmy się synami. Olek to jakaś totalna ciota i dosłownie mi ręce opadają. To nie mój syn, ja pierdolę... on się bawi z siostrą laleczkami, ty to czujesz?!

– Ty jesteś pojebany człowieku! Jak ty możesz tak mówić o swoim synu? To kurwa skóra zdjęta z ciebie, a to, że nie jest taki, jak ty to już ci nie pasuje?

– No stary własna siostra musi go bronić, bo on spierdala, jak tylko ktoś do niego podejdzie! Gdyby nie to, że między Maxem, a nim jest pół roku różnicy, to myślałbym, że ty maczałeś swojego chuja w tej robocie, ale to nie możliwe. Ja pierdolę człowieku, Amanda się teraz z grobu ze mnie nabija, razem z tą swoją okularną ciotą. Niech im ziemia lekką będzie, ale to totalna załamka. To dziecko, to jakiś ewenement i eksperyment. Myślałem, że mój syn będzie, jak ja, że będziemy razem ćwiczyć, nasze zainteresowania się pokryją, ale nie... on woli lalki.

– Uspokój się. On ma dopiero jedenaście lat. Mój Max za to nadrabia za wszystkich i przebija nawet ciebie, jak byłeś w jego wieku! – mówię, chcąc pocieszyć troszkę kuzyna.

– No w końcu nosimy takie same nazwiska, a to do czegoś zobowiązuje nie? No może poza tobą i tą męską cipeczką, która aktualnie się bawi z koleżankami mojej córki. Ech... muszę się napić, chodź do kuchni i walniemy kielicha, a oni niech się tu nawet pozabijają. – odpowiada załamany Alan, po czym ciągnie mnie do kuchni.

***

Maxymilian

Boże święty, ale stypa... Namawiałem kuzyna, żeby poprosił wujka, by urodziny Olka urządzić na jakimś torze wyścigowym, albo czymś takim, ale mój kuzyn, woli domowe spędy rodzinne z bandą gówniarzy.

– Judytko, kuzyneczko kochana. Powiedz mi, kiedy urosną ci cycki? – zaczepiam moją młodszą kuzynkę i ciągle jej dokuczam na temat jej piersi, których aktualnie nie posiada. Nie dziwię się z jednej strony, bo ma dopiero dziesięć lat, ale uwielbiam ją denerwować i zaczepiać.

– Spadaj troglodyto jeden! – odpowiada i trąca mnie ręką w brzuch.

– Ej, powiedz to ci pokażę moje seksowne ciałko, a nie robisz do mnie dziecinne podchody.

– Ale ty jesteś głupi, to normalnie porażka.

– Ale i tak mnie kochasz, bo bronię twojego brata.

– Tak i sam wpadasz w tarapaty przez to. Wydoroślej w końcu i nie zachowuj się, jak błazen. – odpowiada i przewraca tymi swoimi ślicznymi, dużymi oczami.

Mam śliczną kuzynkę muszę to przyznać i jak dorośnie, to faceci zwariują na jej punkcie, a wujek nie wyrobi na naboje do dubeltówki.

Wujek to spoko gość i jest moim idolem. Fanie mi się z nim rozmawia i mogę z nim ćwiczyć u niego na siłowni. Pokazuje mi triki bokserskie i obiecał, że załatwi mi najlepszego trenera, żebym mógł zacząć ćwiczyć boks.

Jak twierdzi wujaszek, mam niezłe pierdolnięcie i będą ze mnie ludzie. Wujek ubolewa nad tym, że Olek jest inny. Nie mam nic do mojego kuzyna, bo jest naprawdę spoko, tylko to taka mała cipka, która się wszystkiego boi i zawsze do wszystkich grzecznie się odnosi.

– Maxiu, dziecko ty moje, chodź do wujka na moment, musimy poważnie pogadać. Zostaw tą drętwą imprezę na chwilę i chodź ze mną. – wujek z deka nawalony, wychodzi z kuchni, gdzie alkoholizuje się z moim ojcem i woła mnie na stronę.

Idę za nim, a kiedy przekraczamy próg wypasionej siłowni, jaką ma w domu, moje oczy wychodzą z orbit.

– Wow! Wujek, ale wypasiona siłka, kiedy ją zrobiłeś? – pytam wujaszka podniecony, jak nie wiem co, tym co właśnie mam przed oczami.

– Dziś przywieźli wszystkie sprzęty i chciałem ci pokazać mój raj.

– Zajebista! – mówię.

– Wyrażaj się! – upomina mnie wujek. – Mówi się wyjebana w kosmos! – na jego słowa zaczynam się śmiać.

Mam najlepszego wujka pod słońcem.

– Posłuchaj mnie młody. Ta siłka jest też dla ciebie. Możesz z niej korzystać, kiedy tylko chcesz kapiszi? Oczywiście widzę cię u siebie w klubie na treningach, bo załatwiłem ci trenera, ale tu masz zawsze drzwi otwarte. Tylko gęba na kłódkę, bo mi twój stary pitola urwie, a mi się jeszcze on przyda... no wiesz, co mam na myśli? – wujek szelmowsko się uśmiecha i zaczyna poruszać dwuznacznie biodrami.

– Ha, ha wiem wujek. Żeby wkładać parówkę do bułki. – odpowiadam, a on zaczyna się śmiać.

– Ty jesteś za mądry, ale dobrze chłopie... ucz się, a nie jak twój stary prawiczek do późnej starości.

– O czym ty mówisz? – pytam zaciekawiony tym, co właśnie usłyszałem na temat mojego idealnego tatusia.

– Tylko morda w kubeł! Twój stary stracił dziewictwo w wieku trzydziestu czterech lat z twoją mamą i nie miał innej kobiety.

– Fuj!!! – krzyczę i krzywię się niemiłosiernie.

– Ty jeden wiesz, o czym mówię! Mógłbyś być moim synem.

– Wujek przestań, Olek to super chłopak, tylko spokojny, ale z moją pomocą wyjdzie na ludzi. – mówię i uśmiecham się do wujaszka.

– No i na to liczę. Ja z twojego ojca zrobiłem jebakę leśnego i choć wsadza tylko w jedna dziurkę, to twoja mama nie narzeka co?

– No nie narzeka, wręcz przeciwnie. Oni myślą, że ja nic nie wiem, ale ja już czasami nie mogę wytrzymać ich wrzasków i jęków. Myślą, że jak mi dali ostatni pokój na piętrze, to nic nie będzie słychać, a tym czasem, matka co noc krzyczy, jakby ją mordowali, a ojciec to już nie wspomnę.

– Kurwa, kocham cię chłopcze! Posłuchaj, weź Ola zabierz go gdzieś, no nie wiem, co teraz robi młodzież w waszym wieku, ale wymyśl coś.

– A ty co robiłeś w moim wieku? – pytam zaciekawiony.

– Yyy... nie chcesz wiedzieć.

– Chcę. – odpowiadam.

– Zacząłem interesować się dziewczynami. – odpowiada, a ja zaczynam się śmiać.

– Z czego ryjesz?

– Z ciebie. Ja dziewczynami interesuję się od zawsze i z dnia na dzień coraz bardziej mnie kręcą. Myślałem, że dziś coś wyrwę, ale tu stypa wujku.

– O ja nie mogę, ty jesteś lepszy ode mnie. Współczuję twojemu ojcu. Moja krew! Dobra wracamy, bo zaczną nas szukać. Pamiętaj gęba na kłódkę i pomóż mi rozruszać Olka, co?

– Jaha wujek! Dla ciebie wszystko... Dajesz mi wolną rękę? – pytam, żeby się upewnić, co mogę, a czego nie.

– Masz moje pozwoleństwo na wszystko. Wróć! Tylko nie ćpajcie, bo to może się różnie skończyć, a ze swojej autopsji nie polecam. Aaa... i żadnego alkoholu gówniarze!

– Nudny jesteś! – krzywię się i wychodzę z pomieszczenia, a za mną wujek kopiący mnie po dupie.

– A skopał ci ktoś, kiedyś zad?

– Tak, ty teraz!

– Kurwa mać, jajko mądrzejsze od kury... Dzisiejsza młodzież...

Kochani dziś króciutko, bo uciekł mi pomysł i zwyczajnie zabrakło mi czasu na napisanie, tego, co chciałam. Rozdział miał wyglądać inaczej, ale to dopiero wprowadzenie do kolejnych przygód naszych zwariowanych bohaterów.

Jak się Wam podoba Max? Co myślicie na jego temat? To niezły goguś i myślę, że przebije całkowicie starszych wariatów...

A teraz z innej beczki.... Mam do Was pytanie, bo już sama nie wiem, co o tym myśleć. Otóż dziś na moim profilu, pod jednym rozdziałem „ Mistrza i Małgorzaty" napisała mi pewna dziewczyna, żebym zmieniła tytuł opowiadania.

Zapytałam dlaczego, a ona mi odpisała, czy wiem kim był Michaił Bułhakow i jej zdaniem, to profanacja. Zwariowałam, bo nigdy w życiu, nie sądziłam, że tym tytułem książki, mogę kogoś obrazić, albo coś w tym stylu. Pisząc tą książkę, nie miałam w żadnym wypadku na celu obrazić nikogo. Książka także w żadnym wypadku nie jest podobna do książki o tym tytule i po prostu nie wiem, co mam robić. Powiem tak, miałam już nieprzyjemności związane z usunięciem mojej książki i nie mam ochoty przechodzić przez to po raz kolejny, bo to moja ciążka praca i czas poświęcony, na to co robię i nie chcę tego stracić. Chcę uniknąć jakiejkolwiek najmniejszej szansy, na to, że ktoś może mnie zgłosić, że znowu coś tam naruszyłam. Dlatego pytanie do Was... Czy Wy uważacie, że to profanacja dla tego autora?

Pozdrawiam gorąco Alicja...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro