Rosja x Toshiko - Wesoła Ekipa
-Martynaaaaa - Zawołała Toshiko, siedząc z niecierpliwością w Vanie. -Daleko, jeszcze?
-No wiesz, jesteśmy w Meksyku a jedziemy do Stanów Zjednoczonych. Więc tak jeszcze troszeczkę.
-Zdrzemnij się, czas szybciej ci minie. - Powiedziała Yuko. -Niki, i jak się prowadzi?
-Nawet dobrze ale, jestem już zmęczona.
-Nie martw się, za chwilę postój, i Martyna prowadzi.
-Zabiję się, jeśli ona będzie prowadzić. - Ożywiła się dotychczas, śpiąca Kasia.
-To jeśli chcesz to ty będziesz prowadzić. - Obróciła się do tyłu, siedząca koło kierowcy, Martyna. Po tych słowach zielono oka poszła dalej spać.
-Okej.
Od kąt wszystkie ukończyły 18 lat, razem jeżdżą sobie po świecie. Mają znajomości w Azji, Europie, a nawet Afryce. Teraz, jadą do U.S.A a na razie wyjeżdżają z najbliższego, portu w Meksyku. Właściwie to jadą do chłopaka Yuko, Alfreda. Tam zostają na 5 dni aby odpocząć. Ale chyba właśnie coś poszło nie tak jak chciały:
-Kurna! Głupi grad!- Powiedziała wychodząc z samochody Nikola i kopnęła go w oponę.
-Hym? co się dzieje?- Zapytała się Kasia, słysząc krzyki jej siostry.
-Chyba, złapaliśmy gumę. No nic trzeba coś z tym zrobić.- Powiedziała odpinając się i wychodząc z Vana, czarnowłosa i dzwoniąc gdzieś.
-Gdzie dzwonisz Yuko?
-Do Alfreda, Toshiko.- Tym czasem mądra Martynka wyciągnęła mapę.
-Dobra, ktoś wie gdzie jesteśmy?
-Niby jak mamy to wiedzieć jak jesteś w samym środku polu kukurydzy, geniuszu?
-Nie wiem Kasia, nie wiem. Yuko! A masz numer do personifikacji Meksyku?
-Raczej nie, ale Alfred powinien mieć. Spytam się go.
-Zgłodniała. Wyciągniemy sobie kocyk i żarcie?
-Właściwie to chyba wszystkie jesteśmy głodne, Toshiko. Wyciągnę żarcie i koc, a ty obczaj jakieś miejsce, ok?
-Ok. - Martyna wyciągnęła wszystkie potrzebne rzeczy i czekała aż Toshi-Chan wskaże jakieś miejsce na rozłożenie koca. Toshiko dosyć długo szukała miejsca zacienionego, w końcu jednak zdecydowała się na polną drogę.
-Tu?
-Tu.- Martyna wręczyła jedzenie dla Toshiko a koc dla Kaśki, która posłusznie rozłożyła go na drodze.
- Yuko? Masz ten numer do Meksyku?
-Tak. Pisaj. - Yuko podała numer a potem sama zaglądając do karteczki i sprawdzała czy wszystko jest zapisane poprawnie. Po chwili upewniania się czy wszystko jest dobrze, zadzwoniła.
-... Halo? Meksyk? Tu Yuko. Alfred musiał Ci mówić o mnie. ... No to dobrze. Wiesz o wszystkim?... Yhym. ... Na taiem dużym polu kukurydzy. Zaraz po Matamoros. ... A okej. To czekamy do zobaczenia~
-I jak? -Zapytała się Toshi-Chan
-No mamy szczęście bo jest niedaleko i gdzieś tak za 40 minut będzie.
-No to mamy szczęście. Martyna! Idziesz jeść? Mamy już wszystko załatwione! - Nic pustka. Nikt się nie odezwał.
-Idę po nią. Pewnie jest zafascynowana mapą. - Kasia poszła po Martynę.
-Martyna! chodź tu! Nie wygłupiaj się! Idź jeść! No oddaj mi tą mapę!!
-Ziu!!!! Ziu!! Ziuuuuuuuu!!!!! - W oddali dało się słyszeć rozpaczliwe "Ziu!" Martynki, co świadczyło o tym, że jak najbardziej była zafascynowana mapą, a Kaśka postanowiła temu zapobiec. Gdzieś można też było usłyszeć głos Kaśki wyrywającą jej mapę.
-Chwała jej za to, że jej się udało wyrwać Martynie tą mapę. Mam nadzieje, że nic nie jest Kaśce. -Zaśmiała się Nikola.
-Ziuuuu.- Wydała z siebie Martyna idąc przed Kaśką.
-A mówiłam, że jak nie po dobroci to będzie boleć.- Po tych słowach wszystkie wybuchły śmiechem. Zaczęły rozmawiać i jeść. Po chwili Meksyk już dotarł, z liną i swoim autem. Zapakowały koc i papierki do auta.
-Dobra. To jedziemy do Ameryki? Okej. Tylko trzeba przywiązać linę do waszego i mojego samochodu.- Zawiązali linę i ruszyli. Nikola i Yuko poszli do auta Eduarda (Nie wiem jak on ma na imię, ale chyba tak) a Kasia, Martyna i Toshiko zostały w Vanie. Jechali tak chyba z parę godzin, aż w końcu dojechali.
-Yuko!
-Alfi! - Alfred tak się ucieszył, ze aż wziął Yuko na ręce.
-Alfreeed możesz mi powiedzieć gdzie będę spała? Jestem straaasznie zmęczona. -Ziewnęła Martyna.
-No niestety, ale nie mam już wolnych pokoi. Jedynie co wiem to to, że Kaśka będzie spała z Nikolą.
-... Nie chcę.
-Ale mam tylko 1 wolne łóżko.
-Ona może spać na podłodze. -Powiedziała Toshiko.
-Mnie to nawet pasuje.
-Mi też. -Potwierdziła Kaśka.
- Okej to może wejdźmy do środka. Robi się chłodno.- Zaproponował nam Ameryka. Wszystkie przystałyśmy na tę propozycje. Gdy już weszłyśmy do środka było tam pełno przyjaciół Alfreda.
Przywitały się z nimi i ustaliły, że Kasia będzie spać na podłodze, Yuko oczywiście z Alfim, Nikola z Kaśką tyle, ze ona na łóżku, Martyna z Dimitrim, bratem pewnego Rosjanina, któremu Toshiko wpadła w oko, co za tym idzie Toshiko i Ivan, bo tam miał na imię owy Rosjanin, będą spać razem. Gdy już wszyscy spali, a Toshiko dopiero skończyła się myć, poszła do sypialni, gdzie czekał na nią Ivan.
-Hej- Zagadała Toshiko do Ivana
-Hej. Co u ciebie?
-Dobrze. A u ciebie?
-Też dobrze przez pewna osobę, która niedawno tu przyjechała~- Powiedział po czym podszedł to Toshiko i przyciągnął ją do siebie. Brązowowłosa, zarumieniła się lekko. Ivan specjalnie złapał ją za podbródek i kazał patrzeć w jego fioletowe oczy.
-Lubie patrzeć jak się rumienisz, Toshi-Chan.- 18- latka chciała jakoś wybrnąć z tej sytuacji, choć podobało jej się to.
-A ja lubię patrzeć na słoneczniki. Martyna, ma kwiaciarnię w której są prześliczne słoneczniki.
-Ja też je lubię. - Powiedział widocznie szczęśliwy wypowiedzią zielonookiej.
Toshiko korzystając z chwili nieuwagi Rosjanina, puściła go i położyła się na łóżku.
-Ivan, choć spać. - Tylko... był jeden problem. A ty problemem było łóżko. Było tylko jedno. Mimo to Ivan zgodził się na tą propozycję. Położył się twarzą do Toshiko.
-Toshi-Chan, masz przepiękne zielone oczy.- Rozmarzył się fioletowo oki. Gładził dłonią jej policzek, po czym Toshiko obróciła się tak aby być nad Ivanem. Schyliła się do niego a on pocałował ją długo i namiętnie. Ich pocałunki zaczęły przeobrażać się w coś więcej,ale nie w coś TAKIEGO.
-Toshiko?
-Tak?
-Ja Tjebja lublju.
-Ja Ciebie też, kochanie. - Po czym znów Ivan zasypał Toshiko namiętnymi pocałunkami.
Koniec~
Kurde jestem z siebie dumna. Prawie 1000 słów. Mam nadzieję, ze mi wybaczysz Toshi-Chan~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro