Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Felix x Reader - 11 Listopada

Czasy Wojny 1915. r 11 Listopada

Drogi pamiętniku. 

Dzisiaj jest kolejny dzień tej ohydnej wojny. Siedzę teraz w mojej kryjówce, w której znajduje się ranny blondyn. Nie znam go, ale wiem, że to Polak. Przyszłam tutaj z rana i zastałam go nie przytomnego, sprawdziłam puls po czym zaczęłam go reanimować. Po krótkiej akcji ratowniczej, otworzył oczy, jednak widział w jego oczach, że był on bardzo wyczerpany i nie miał nawet siły mówić. Opatrzyłam go i pomogłam mu usiąść na ziemi pościelonej kocem w kratkę, po czym dałam mu trochę wody i chleb. Widać, że był bardzo głodny i od dawna nic nie jadł. Nie ma gorączki, a gdy patrzę na niego czuję wewnętrzną potrzebę wyjścia z tej prowizorycznej chatki, znajdującej się na obrzeżach miasta i walczenia o swój kraj. Wydaje się być znajomy. Jeśli to naprawdę personifikacja Polski, wyjdę z tond gdy tylko on wyzdrowieje i zacznę walczyć. Bez względu na wszystko. Jest nadzieja, że gdy wojna się skończy, Polska powróci na mapy świata! Teraz jak tak o tym myślę, mam ochotę opuścić to miejsce i wyjść, ale nie mogę. Jest tutaj ten blondyn, którym na razie muszę się zaopiekować. 

Chłopak po chwili otworzył oczy, a dziewczyna odstawiła swój pamiętnik z wyblakłym śladem pisma. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i podeszła pomagając mu usiąść.

-Jak się czujesz? - zapytała z troską i zmartwieniem w głosie.

-Dobrze... - odparł wycieńczonym i zachrypłym głosem. Był blady, a jago usta popękane z pragnienia. Dziewczyna widząc to, szybko podała mu termos z wodą. Wypił połowę i oddał jej to. 

-Dziękuję. Bardzo mi pomagasz. - uśmiechnął się do niej  słabo, a jego głos lekko się polepszył - No nic, trzeba wracać i walczyć. - wstał i się zachwiał, na co ta złapała go. 

-Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tu i odpoczywasz. - rzekła stanowczo i poważnie, na co chłopak się zaskoczył i usiadł posłusznie z powrotem. - Po której stronie walczysz? - zapytał.

-Po stronie ententy. A ty? 

-Po stronie państw centralnych. Jednak wydaje mi się, że to entente wygrają. - oznajmił. 

-To dlaczego nie przyłączysz się do nas? -spojrzała na niego. Zamilkł i odwrócił wzrok. Widziała, że nie chciał odpowiadać na to pytanie. Porozmawiała z nim, po czym poczuła się zmęczona i zasnęła. 


Koniec wojny, odzyskanie przez Polskę niepodległości 1918. r 11 Listopada 

 Drogi pamiętniku! 

Nareszcie koniec! Koniec wojny, koniec strzelania do ludzi i koniec widoku jak niewinni ludzie giną! Tak się cieszę! Polska wróciła na mapy świata po 123 latach. Wreszcie odzyskaliśmy niepodległość! Spaceruję teraz ulicami Warszawy patrząc jak ludzie rozbrajają żołnierzy państw centralnych i widząc co tu się dzieje, chce mi się płakać ze szczęścia. Tyle ludzi poświęciło swoje życie, żebym teraz mogła żyć w spokoju i cieszyć się wolnością. Gdy chodzę po tych ziemiach, po prostu czuję miłość do tego miejsca a przede wszystkim dumę, że jestem Polką i mogę patrzeć na te wspaniałe kamienice, dzieci bawiące się razem w końcu bez zmartwień i na przepiękny pałac. Stoję przed nim właśnie teraz a przez moje serce przepływa ogromne ciepło i fala historii związanej z tym miejscem. Mam nadzieję, że będzie tutaj stał już po sam kres Polski, jak i świata. 

Dziewczyna stała przed pałacem królewskim i uśmiechała się radośnie, do ludzi którzy przechodzili obok niej. Płakała ze szczęścia widząc, że to miejsce w końcu jest wolne. Postała tak jeszcze troszeczkę i odwróciła się uśmiechnięta, aby iść do kamienicy w której mieszkała, jednak na jej drodze stanął niejaki niski blondyn i ją przytulił. 

-Cześć [Imię]! - mocno się do niej przytulił i nie chciał puścić, ona z resztą też nie chciała, aby ją puszczał. Uśmiechnął się do niej, a ona się rozpłakała. Wiedziała, ze jest to personifikacja Polski i teraz już nic nie grozi krajowi który tak kocha. Wtuliła się w niego mocno. - Już dobrze [Imię]. Nic już nam nie grozi. - zapewniał ją głaszcząc po głowie. Popatrzyła się na uśmiechniętego polaka i cmoknęła go w usta. 

-Felek, ja się tak o ciebie martwiłam! - przytuliła go. Polska był ewidentnie w szoku. Podniósł ja z jeszcze większym uśmiechem i pocałował kręcąc się z nią w okół własnej osi. 

-A myślisz, że ja nie, kochanie? - zaśmiał się i ją postawił - Kocham Cię. I nie tylko za to, ze jesteś patriotką. - pocałował ja w czoło. Uśmiechnęła się i odparła wesoło nadal płacząc:

-Też Cię kocham! - przytuliła go i razem patrzyli się na piękny krajobraz Warszawy. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro