Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Z góry przepraszam za arta, ale nie mogłam się powstrzymać. Cudny jest (mam go z Pinteresta jak coś)

Regulus delikatnie otworzył powieki gdy ujrzał Evie która delikatnie trząsła jego ramieniem.

- Co ty odwalasz? - mruknął wszystko inne zlewając chcąc tylko spać.

- Nie chciałam Cię budzić, ale musisz wstać. Dotarliśmy do Hogwartu - odparła dziewczyna na co chłopak tylko delikatnie pokiwał głową nieświadomie się uśmiechając, a dziewczyna odwzajemniła ten gest ciesząc się że chłopak od razu jej nie zwyzywał.

Po chwili chłopak wstał i jego uśmiech momentalnie znikł gdy odzyskał świadomość tego co się dzieje, po czym od razu wyszedł zabierając rzeczy.

- A MOŻE JAKIEŚ DZIĘKUJĘ CO?! - wrzasnęła za nim dziewczyna po czym prychnęła. - No tak... Czego można było się spodziewać po Regulusie Blacku... - wymruczała do siebie po czym zaczęła zabierać się z przedziału nie widząc większych potrzeb, aby zostać w przedziale.

- Witaj Wycievie - powiedział jakiś męski głos na co dziewczyna mocno zacisnęła szczękę.

- Czego Darren? - warknęła Harris dobrze wiedząc czym zazwyczaj kończą się jakiekolwiek rozmowy z chłopakiem.

- A to już nie można się przywitać ze swoją ulubioną szlamą? - zapytał chłopak patrząc na dziewczyna z głupim uśmiechem, na co Evie gwałtownie się odwróciła w jego stronę podchodząc do niego prędko.

- Po co? Po to abyś mnie pobił? Podziękuję - odparła dziewczyna po czym odwróciła się zaczynając się kierować w stronę wyjścia, gdy poczuła że w jednym momencie opada na ziemię. Darren kopnął ją, po czym po prostu przeszedł nad nią depcząc jej przy tym jej rękę, a zaraz za nim cała jego banda depcząc biedną mugolaczkę która leżała zastanawiając sobie czym sobie na to wszystko zasłużyła.

- Zapamiętaj sobie durna szlamo. To ja zawsze wychodzę pierwszy później moi ludzie, a później tacy ludzie jak ty i wszelcy podobni do Ciebie - warknął na nią chłopak po czym odszedł zostawiając leżącą na ziemi dziewczynę. A pomyśleć że to dopiero początek. Dziewczyna powolnie zaczęła wstawać i chciała się odgryźć wiedząc że teraz szybko ucieknie, ale chłopaka już nie było.

- Kurde bele mole - wymruczała do siebie zaczynając pod nosem wyzywać swojego dręczyciela, po czym wytarła z nosa krew gdyż jeden z towarzyszy chłopaka kopnął ją bardzo mocno w nos. - Niech ich diabły wezmą - dodała po czym prędkim krokiem odeszła nie mając zamiaru męczyć się sprzątaniem własnej krwi. Ktoś tam musiał sprzątać i pewnie robić to różdżką więc dziewczyna opuściła pociąg.

- Evie co Ci się stało? - zapytał głos prosto przed nią.

Cholera jasna pomyślała dziewczyna ten to zawsze znajdzie sobie moment do pogawędki dodała jeszcze po czym spojrzała na nauczyciela pełnym szczęścia uśmiechem, czyli jak zwykle.

- Tylko przez przypadek się wywróciłam panie profesorze - odparła ze śmiechem krukonka na co Slughorn również się zaśmiał.

- Te mugolaki chyba mają coś do wywracania się... Panna Alies, panna Hunt, a teraz i panna! - zaśmiał się nauczyciel łapiąc się za brzuch, a dziewczyna mimo że niechętnie również się zaśmiała. Kojarzyła obie dziewczyny i naprawdę się co chwila wywracały, a ona wmawiała to wszystkim nie chcąc dać chłopakowi satysfakcji że nie daje sobie sama rady.

- Wie Pan różnie bywa, niektórzy rodzą się z sieroctwem, a inni z talentem do eliksirów jak profesor. A cóż z pańskim zdrowiem? - zapytała Harris która naprawdę lubiła naprawdę specyficznego nauczyciela.

- Ah! Starość nie radość moja droga, ale jeszcze żyje - powiedział Slughorn na co dziewczyna uśmiechnęła się z niedowierzaniem wsiadając do powozu z nauczycielem.

- A co będziemy robić na kolejnych eliksirach? A co ważniejsze na spotkaniu klubu Ślimaka? - zapytała Evie naprawdę ciekawa tego co tym razem wymyślił nauczyciel.

- Cóż... To ma być niespodzianka... - zaczął Slughorn zmieszany, przerwał swoją wypowiedź nie do końca wiedząc jak się z tego wyplątać.

- Ależ nalegam - powiedziała krukonka, a Horacy westchnął.

- Na tej lekcji mam zamiar pokazać wam ponownie Amortencje i macie spróbować ją uwarzyć, lecz tylko na lekcji, a co do klubu... Chciałbym nauczyć was pewnego tańca w dobranych parach - przyznał po walce z samym sobą nauczyciel, a dziewczyna wytrzeszczyła oczy na mężczyznę.

- A z kim ja mam tańczyć? Niestety ta osoba będzie miała mocno podeptane nogi, gdyż nie umiem tańczyć - oświadczyła od razu dziewczyna z nadzieją że jak tak powie to nie będzie musiała tańczyć. Pomyliła się.

- Cóż... To dostaniesz lepszego partnera - powiedział mężczyzna na co dziewczyna w duchu zaczęła przeklinać jak tylko potrafiła.

- Jak profesor chcę - westchnęła dziewczyna po czym opuściła powóz gdyż się zatrzymał. - Do widzenia! - krzyknęła krukonka po czym odeszła jak najszybciej tylko mogła.

Gdy tylko zgubiła Slughorna jej krok momentalnie stał się wolniejszy i spokojny.

Spojrzała na wielki zamek przez co jej serce zaczęło szybko bić, a buzia delikatnie się otworzyła z zachwytu. Zawsze tak reagowała na cudowny zamek który jako mała dziewczynka zawsze chciała posiadać.

- On jest piękny - westchnęła do siebie po czym przekroczyła próg Hogwartu i skierowała się do swojego stołu w wielkiej sali.

- Cześć - usłyszała głos na co dziewczyna momentalnie się zatrzymała.

- Hej - powiedziała dziewczyna po chwili, ujrzawszy jednego z trojaczków Taylor, nie potrafiąc rozpoznać czy rozmawia z Chuckiem czy Calebem.

- Jestem Caleb Taylor, a ty? - zapytał chłopak wyciągając do niej rękę.

- Evie Harris. Co Cię do mnie sprowadza? - zapytała krukonka nie przyzwyczajona do rozmów ze ślizgonami i fakt że była przez nich dręczona sprawiał że nawet jak chłopak miał dobre intencje dziewczyna miała pewne wątpliwości.

- Zauważyłem, że często przesiadujesz sama, więc postanowiłem się z tobą zakolegować - powiedział ślizgon, a dziewczyna lekko zmarszczyła brwi nie wiedząc czy może mu wierzyć. - Nie ma się czego bać. Moja rodzina nie popiera ani ideologii czystej krwi, ani Voldemorta - dodał chłopak, na co krukonka ponownie pokiwała głową.

- Cieszy mnie że o mnie pomyślałeś, ale nie doskwiera mi samotność - odparła dziewczyna średnio przekonująco, a chłopak tylko pokręcił głową.

- Bez obrazy, ale nie wierzę - powiedział Caleb, nie chcąc jej urazić, ale w żadnym stopniu jej nie wierzył.

- A jak chcesz. Możemy się zakolegować, ale nie obiecuje że nie wiadomo jak będę się starać. Będę normalna i naturalna - zapowiedziała od razu, a chłopak pokiwał głową.

- I bardzo dobrze. Chcę poznać Ciebie, a nie kto wie kogo - powiedział Caleb, przez co dziewczyna uśmiechnęła się do niego ciesząc się że rozumie. - Może wpadniesz po uczcie do mnie i mojego rodzeństwa? Poczekam przed pokojem wspólnym Slytherin'u.

- Musi być Slytherin'u? Krukoni chętnie poznają nowe osoby - powiedziała Evie nie chcąc się pakować w kłopoty, idąc do pokoju osób nietolerujących Mugolaków sama będąc nim.

- Nie ma się co bać. Nic nie zrobią. Grożą, grożą, a skutków żadnych - powiedział chłopak, ale mimo to dziewczyna spojrzała na niego z powątpieniem.

- Zaufam Ci - odparła dziewczyna praktycznie pewna że popełnia błąd, ale Caleb uśmiechnął się do niej.

- Do zobaczenia później - powiedział chłopak machając jej ręką na pożegnanie, a ona mu odmachała.

Może ten rok nie będzie taki zły?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro