Rozdział 17
Regulus obudził się w parszywym humorze, głównie przez sen, do którego miał mocno mieszane emocje. Z jednej strony mu się podobał, a z drugiej wiedział, że tak nie powinno być i na dobicie zobaczył zaraz obok siebie brunetkę, która siedziała na krańcu jego łóżka, przez co znowu dziwnie się poczuł.
- Jak się czujesz? - zapytała Evie, delikatnie przejeżdżając dłonią po włosach Regulusa, a on mimowolnie się uśmiechnął.
- Szczerze mówiąc, może jednak z Ciebie jakaś uzdrowicielka będzie - powiedział szczerze się uśmiechając. Jedyną rzeczą jaką zrozumiał przez noc było to, że ona nie jest zła oraz że lubił ją bardziej niż innych ludzi. A w sumie to w ogóle nie lubił ludzi, a Evie była jakimś wyjątkiem i naprawdę bardzo ją lubił, a przynajmniej tak mu się wydawało. Lubił jak gładziła jego włosy, jak uśmiechała się do niego, zwracała się do niego w inny sposób, czy jak po prostu mówiła jak nienormalna o wszystkim i mimo, że Regulus nigdy nie lubił gadulstwa u niej było ono jedną z ulubionych rzeczy na świecie.
- Cieszę się w takim razie - powiedziała z uśmiechem Evie, a Regulus już nie próbował być ani wredny, ani miły. Po prostu był taki jaki był, pomimo tego, że wiedział jak bardzo wściekły na siebie później będzie, za to że po prostu był sobą i nic nie ukrywał, ani nic nie pokazywał celowo. Po prostu się na nią patrzył. Delikatnie z zawachaniem chciał złapać jej dłoń, która dalej spoczywała w jego włosach, ale koniec w końcu odpuścił i westchnął głęboko, a dziewczyna zaskoczona jego westchnięciem spojrzała na czarnowłosego i zabrała rękę.
- Musisz już się zbierać - powiedziała Evie delikatnie się podnosząc z łóżka. - Spotkamy się na eliksirach - powiedziała dziewczyna mrugając do chłopaka oraz skierowała się do wyjścia. - Masz przyjść, bo pożałujesz - powiedziała wymachując w jego stronę palcem, a zaraz odwróciła się do drzwi chcąc je otworzyć.
- No to chyba nie przyjdę - stwierdził Regulus do pleców Evie, a ona się odwróciła w jego stronę wymachując znowu palcem wskazującym, próbując zrobić groźną minę.
- Tylko spróbuj, to ja nie wiem co Ci zrobię - powiedziała i szybko wyszła, a Regulus zaczął się do siebie śmiać.
- Słowa w innym języku chyba mają jednak większe znaczenie - powiedział do siebie Regulus tracąc cały swój dobry humor, dlatego, że Vie w języku francuskim oznaczało życie. W ten sposób książę Slytherin'u ponownie załamany obrócił się na łóżku twarzą w poduszkę.
***
- Gdzie się Evie tak podziewa? - zapytał Chase, a w odpowiedzi uzyskał ciszę oraz wzruszenie ramion Caleba.
- To mnie akurat nie dziwi, że znowu jej nie ma nigdzie - mruknęła Alex.
- Odkąd jakiś typ pisze te liściki do niej wiecznie jej nigdzie nie ma - mruknął Chase, a Eveline zdawała się być oburzona ich nastawieniem.
- Evie prawie dwa miesiące temu, w październiku, bo z tego co widzę już nie pamiętacie, że wtedy zginęła jej babcia. Ten ktoś pomaga jej, nie chodzi smutna, więc powinniście się ogarnąć oraz cieszyć się, że ktoś potrafi ją pocieszyć - powiedziała Lina, a rodzeństwo spojrzało na nią zaskoczone. Widać było po nich, że się tego nie spodziewali.
- Dobrze, przepraszamy - powiedziała Alex, której kłótnie w tamtej chwili nie były największym pragnieniem, a wtedy zaczęła iść i osoba za którą tak się rozglądali. Evie jak gdyby nigdy nic szła w stronę krukońskiego stołu i usiadła na miejscu nakładając sobie trochę jajecznicy, więc podeszli do brunetki siadając w miarę możliwości blisko niej.
- Hej, co tam? - zapytał Caleb, a dziewczyna z uśmiechem spojrzała na całą czwórkę.
- Świetnie - powiedziała Evie cała w skowronkach z uśmiechem oraz rozmarzonym oczami. Przypominała w ten sposób trochę Pandore, tylko problem był taki, że Monte po prostu taka była, a Harris już nie. - A jak wy się macie? Dawno z wami nie rozmawiałam - przyznała i tym zdaniem zaczęła się ich rozmowa.
Dowiedziała się, że niedługo Taylorowie wyjeżdżają na święta, co ją na początku zaskoczyło, ale zaraz potem okazało się, że jadą do najstarszego brata oraz jego dziewczyny i zjedzie się tam cała najbliższa rodzina. Evie cieszyła się z ich szczęścia, ale ciągle z uśmiechem wpatrywała się w drzwi od Wielkiej Sali wyczekując na ujrzenie pewnej osoby. I tak też się stało z jakieś piętnaście minut po tym jak ona weszła do Wielkiej Sali. Ujrzała Regulusa i uśmiechnęła się szeroko oraz szczerze. Działał na nią w taki sposób, że zawsze się cieszyła. Uważała, że bardzo możliwe było, że wszystkiemu winna była śmierć babci oraz brak atencji, co Regulus jej doskonale dawał. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że to jest jedną przyczyną z rzeczy dużo głębszej.
- Co teraz mamy? - zapytała Vie przerywając w ten sposób Alex, która coś opowiadała.
- Transmutacje - odpowiedział Caleb, a Evie zaczęła się pakować. - Ale o co chodzi? - zapytał Caleb który kompletnie nie rozumiał o co jej mogło chodzić.
- Pójdę już przed klasę. Do zobaczenia później - powiedziała Evie i prawie śpiewając dotarła przed klasę transmutacji i czekała na to jak lekcja się zacznie i się skończy, oraz zacznie i skończy i tak w kółko, aż do eliksirów. Lubiła się spotykać z Regem od kiedy był milszy jeszcze bardziej niż wcześniej, chciała już kompletnie przebić jego skorupę, a przynajmniej tak jej się wydawało. Lekcje o dziwo zeszły jej dosyć szybko i wydawało jej się, że zaraz stała przed salą od eliksirów czekając na ostatnią lekcje.
- Panno Harris? Już panna tu stoi? - zapytał zaskoczony Slughorn gdyż naprawdę nie spodziewał się ujrzeć pełnej entuzjazmu brunetki, którą rozpiera energia.
- Tak. Dzień dobry - odpowiedziała Evie z uśmiechem, a Slughorn wpatrywał się w dziewczynę z zaskoczniem nie rozumiejąc o co jej chodzi. - Mogłabym wejść do klasy? - zapytała, a Horacy dalej wpatrywał się w dziewczynę.
- Nie powinienem Cię tu wpuszczać - odpowiedział Slughorn nie wiedząc do końca jak ma się zachować.
- No panie profesorze! Przecież ja nic nie zrobię złego - powiedziała lekko zdenerwowana Harris.
- Jak chce Pan profesorze, mogę pobyć tam z nią jak aż tak bardzo chce. Mogę zapewnić, że dopilnuje aby wszystko trzymało się należytego porządku - powiedział jakiś inny głos, a dziewczyna obróciła się aby ujrzeć Regulusa i uśmiechnęła się do niego szeroko i szczerze, a on ledwo co powstrzymał się od uśmiechnięcia do niej.
- No dobrze. Jak tak stawiacie sytuację. Dwoje moich najlepszych uczniów raczej da radę siebie upilnować nawzajem - powiedział Slughorn śmiejąc się, a Evie energicznie pokiwała głową.
- Oczywiście Profesorze - powiedział Regulus próbując zachować kamienną minę, ale coraz cięższe to było widząc uśmiech dziewczyny.
- Ale pozwólcie, że was tutaj zamknę, ponieważ jak ktoś będzie chciał wejść, może wyjść nie ciekawa sytuacja - powiedział Slughorn.
- Niech profesor robi co trzeba - mruknął Regulus, któremu już trochę mniej podobała się opcja zamknięcia z dziewczyną w jednym pomieszczeniu.
- No to chyba możecie wejść - powiedział Slughorn, a dziewczyna weszła dosyć spokojnie do klasy, a Regulus zaraz za nią.
- Dziękujemy profesorze - powiedział Regulus, a dziewczyna z uśmiechem położyła torbę na swoim miejscu.
- Ależ nie ma za co - odpowiedział Slughorn oraz zamknął klasę.
- Dzień dobry słoneczko - powiedziała z uśmiechem do Regulusa, gdy słyszała, że Slughorn odszedł i nie byłby w stanie ich usłyszeć. Dziewczyna delikatnie opierała się o ławkę która stała za jej plecami i uśmiechała się w ten sposób, przez który Regulus wiedział, że coś wykombinowała.
- Cześć - odpowiedział nie wiedząc co więcej mógłby jej więcej powiedzieć.
- Co Cię tutaj przywiało? - zapytała Evie podchodząc powoli do Regulusa.
- No lekcja - powiedział ze śmiechem Regulus, próbując zakryć swoje niekorzystne położenie w sytuacji. Ale sam się zgodził.
- Napewno? Bo mam wrażenie, że powinieneś iść na obiad - powiedziała dziewczyna stając przed chłopakiem.
- Nie jestem głodny - odpowiedział Black, ale dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Jak mam być szczera to mocno w to wątpię - powiedziała Evie łapiąc go za rękę posadziła na pobliskim krześle.
- Dlaczego? I czemu mnie sadzasz na krześle? - zapytał Regulus, a dziewczyna uśmiechnęła się.
- Nie dosięgam twoich loczków, dlatego Cię sadzam. A dlaczego wątpię? Mój drogi obserwujesz mnie od rana i ciągle za mną chodzisz. Opuściłeś nawet lekcje aby przyjść za mną - powiedziała Evie dalej bawiąc się jego loczkami, a chłopakowi zrobiło się wstyd jak nigdy. Był pewny, że go nie widziała, a jednak było inaczej, a on sam nie wiedział dlaczego za nią chodził.
- Ja... - zaczął Regulus, ale nie wiedział co powiedzieć, a dziewczyna dalej bawiła się jego loczkami. - Lubię kiedy tak robisz - palnął nie wiedząc co może powiedzieć, a kiedy już to wypowiedział, zdał sobie sprawę że to było strasznie głupie.
- Co? - zapytała zaskoczona i wybita z rytmu Evie. - Jak Ci się podoba to mogę tak robić. Zresztą sama lubię tak robić - powiedziała po chwili zawachania dziewczyna.
- Evie - powiedział Regulus zaczynając w duchu siać panikę, ale w tamtym momencie czuł, że musi to zrobić.
- Tak? - zapytała, nie przerywając zabawy loczkami chłopaka.
- Pamiętasz jak obiecałaś mi, że jak wypije ten obrzydliwy eliksir zrobisz wszystko co chcę i kiedy chcę? - zapytał Regulus, a głos delikatnie mu drżał.
- To było wczoraj. Ciężko żebym nie pamiętała - powiedziała Evie, a Regulus podniósł na nią wzrok.
- Przytulisz mnie? - zapytał Black, a Harris spojrzała na niego zaskoczona.
- Pewnie. Zrobilabym to nawet bez obietnicy, a nawet więcej - powiedziała niepewnie, nie wiedząc jak może na to wszystko zareagować. Objęła Regulusa, a on w ciszy też delikatnie ją objął.
- Co masz na myśli przez więcej? - zapytał Regulus, a Evie odsunęła się i spojrzała na niego.
- Nie ważne - odpowiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
- Co się tak cieszysz? Co masz na myśli? - zapytał wstając chłopak i zaczął podchodzić do dziewczyny, która odsuwała się z każdym jego krokiem, aż już nie miała takiej opcji przez ścianę. - Co masz na myśli? - zapytał, a dziewczyna głośno westchnęła.
- Nie ważne - odpowiedziała ponownie wyjątkowo cicho jak na nią.
- Ważne. Chcę wiedzieć co masz przez to na myśli. Co więcej niż przytulenie byś dla mnie zrobiła? - zapytał. Evie przełknęła ślinę, a Regulus upartym wzrokiem wpatrywał się w nią. - Odpowiedz - powiedział, a Evie delikatnie wypuściła powietrze.
- Dziesięć minut po eliksirach spotkajmy się w tym samym miejscu co zawsze, to Ci pokaże - powiedziała Evie, a Regulus westchnął.
- Niech Ci będzie - powiedział Regulus i delikatnie się odsunął od zarumienionej dziewczyny. - Tylko Ty byś tego dla mnie nie zrobiła. Nie odsunęłabyś się, nie odpuściłabyś - powiedział.
I chyba dlatego tak Cię lubię pomyślał Regulus. Już mu nawet na myśl nie przychodziło, aby się z tym kłócić.
- Nie potrafiłabym. Jestem za ciekawska - powiedziała Evie czerwieniąc się na twarzy jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Wiem, Vie - powiedział Regulus. Skierował się do swojego stołu, a jak na zawołanie usłyszeli dźwięk otwierania drzwi. A tak właściwie Regulus usłyszał, bo Evie słyszała tylko głośne bicie swojego serca.
Trochę dłużej dzisiaj niż zwykle, ale czytania nigdy za dużo. Miłego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro