#4
- No hej śliczny.
Miałem ochotę sam siebie skarcić, uderzyć i wyśmiać za taki tekst. Czarnowłosy nie zareagował w żaden szczególny sposób, więc w hukiem uwięziłem go pomiędzy moimi rękoma. Spojrzał na mnie nieco wystraszonym wzrokiem. Nachyliłem się do niego stykając czołem.
Wokół nas zrobiło się już niezłe zbiorowisko. W końcu takie ciacho jak ja zainteresował się takim szaraczkiem jak on, prawda?
- Czemu milczysz, księżniczko? - mruknąłem prosto w jego usta.
Yuri wyglądał jakby miał zaraz zapaść się pod ziemię. Wybacz. Takie zadanie.
Jego oczy. Takie intensywne, czekoladowe, błyszczące wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem, ale jednocześnie krzyczały wręcz o pomoc kogoś z boku. Na jego skroniach pojawiły się małe kropelki potu, które swobodnie spłynęły po jego twarzy.
- J-ja.. - szepnął cicho. Nikt nigdy nie słyszał jego głosu. Do teraz. Melodyjny, brzmiący, roztrzęsiony.
- Myślę, że mógłbym się w Tobie zakochać. - powiedziałem łapiąc go za podbródek.
Uniósł go posłusznie. Bez zbędnych ceregieli wpiłem się w jego usta. Chłopak niemal od razu jęknął przeciągle zatracając się w moim pocałunku. O to chodziło.
Dłoń chłopaka spoczęła na moim policzku drażniąc swym zimnym dotykiem moją skórę. Drugą rękę zaś zarzucił na moją szyję przyciągając mnie do siebie. Sam swoją jedną dłoń zatopiłem w czarnych i miękkich włosach chłopaka, a drugą otoczyłem jego talię. Nieznacznie rozszerzyłem mu nogi by stanął w rozkroku, a następnie pośrodku umieściłem swoją nogę, biodrem naciskając na jego krocze.
Kolejny, stłumiony jęk przekonał mnie w fakcie, że ta zabawa jest niebezpieczna. Yuri nie traktował tego jak przypadkowy, nic nie znaczący całus. Wręcz przeciwnie. Wyczuwałem jak zatracał się coraz bardziej, wręcz rozpływał się pod wpływem mojego dotyku. Wybacz mi, Yuri...
Rozszerzył delikatnie usta, a językiem przejechał po moich wargach prosząc o więcej. Tym razem to ja mruknąłem uśmiechając się przez pocałunek. Wykonałem jego niemą prośbę. Mój język penetrował wnętrze jego jamy ustnej. Co chwila gładziłem jego podniebienie, policzki, dziąsła, a z jego językiem walczyłem o dominację. Czułem jak strużka naszej wspólnej śliny ścieka mi po podbródku, by skapnąć po chwili na podłogę w szkolnym korytarzu.
Lekko uchyliłem powieki badając teren dookoła nas. Tak jak spodziewałem się tłum gapiów otoczył nas szepcząc pomiędzy sobą, śmiejąc się, dyskutując czy robiąc zdjęcia. Tym ostatnim głównie zajmował się Phichit, który fleszem raził mnie po oczach.
Nie wiem nawet kiedy całowanie chłopaka zaczęło mi się podobać. Niby taki cichociemny, a całuje wręcz zabójczo dobrze. Nie do opisać się tego słowami. Trzeba to poczuć by zrozumieć jaką ekstazę przeżywało moje ciało w tej chwili. Mógłbym całą wieczność tak stać i doprowadzać go do szału dopóki nie zabrakłoby nam tchu. Tyle mógłbym, ale tego nie zrobię. To tylko głupi zakład by udowodnić... no właśnie co? Że jestem "lepszy"?
Zacząłem powoli się od niego odrywać przy okazji głaszcząc czarne kosmyki włosów. Spojrzałem na jego czerwoną, rozgrzaną twarz, która wyrażała wszechobecny spokój. Otworzył powoli czekoladowe oczy delikatnie rozszerzając usta. Nie kłamałem. Był śliczny.
Odsunąłem się od niego na krok wzdychając ciężko.
- Mógłbym się w Tobie zakochać, ale tego nie zrobię. - wzruszyłem ramionami. - Sorry?
*Chatting z grupą Chłopaki Do Wzięcia*
WesołyGnom: Stary trochę przesadziłeś.. xD
Nikusiek: Miałem poderwać i rzucić, tak? Zrobiłem to? Tak. Więc co się czepiacie?!
Rusek: Poniekąd wykonałeś zadanie. Szkoda tylko, że Twa "księżniczka" uciekła z płaczem i do końca dnia nikt już jej nie widział.
SexyMen: W życiu nie widziałem by aż tak ryczał! Stary przegiąłeś pałę!
PoszłemSe: Jak ty to mówisz to nie czuję się pewnie...
OtaCool: Jak patrzę na Twój login to tracę energię do życia...
Rusek: O to to!
OtaCool: To?
Rusek: TO!
Nikusiek: Teraz to już mnie po fakcie możecie w dupę pocałować >.<
WesołyGnom: Wolę nie... ;d
Westchnąłem chowając okienko chatu na dolny pasek menu. Przejechałem dłonią po moich srebrnych włosach zaczesując je przy okazji do tyłu. Źle się z tym czułem. Okropnie, strasznie jak ostatni debil pragnący zapunktować u kumpli. Idiota ze mnie.
Kliknąłem na okienko chatu, ale nie otworzyłem rozmowy grupy, a rozmowę z Darkym. Obiecałem napisać, a chociaż z nim nie chcę zawalić..
*Chatting z Darky*
Nikusiek: Heeej <333
*Darky ustawił login Nikusiek na Zjeb*
Zjeb: No ej...
Darky: Jesteś najgorszym facetem jakiego w życiu poznałem!
Darky: Ty w ogóle interesujesz się uczuciami innych?!
Darky: Jesteś skończony, rozumiesz?! S-K-O-Ń-C-Z-O-N-Y!
Zjeb: O co chodzi..?
Darky: O tą pojebaną akcje Nikiforov! Wiesz jak on teraz może się czuć?!
Zjeb: Ty też będziesz mi wypominał?...
Zjeb: To był tylko zakład!
Darky: Aha to kurwa genialny. Brawo. Wysłać Ci nagrodę nobla pocztą czy kurierem?
Zjeb: Nie chciałem! Celowo bym go nie zranił!
Darky: Potraktowałeś go jak szmatę! Rozumiesz?! Jak pierdoloną ścierkę, którą po zużyciu wyrzuca się do kosza! Wiesz w ogóle jak to jest?! Postaw się na miejscu Yuuriego! Jestem pewny, że teraz płacze w swoich pustych czterech kątach, samotny, bez przyjaciół i jakiejkolwiek osoby, z którą mógłby porozmawiać! Wypłakać się w ramię! On nie ma nikogo! Rozumiesz co teraz zrobiłeś czy nie? Gdy przez chwilę poczuł jak smakuje szczęście i dostał nadzieje ty najzwyczajniej w świecie dałeś mu kopa w dupę!
Darky: Jesteś potworem! Nienawidzę takich ludzi! Nienawidzę Cię!
Zjeb: Znasz Yuriego?
Zjeb: Daj mi jego login. Proszę!
Darky: Nie ma Chattingu. Nie znam go.
Darky: Gardzę Tobą, Nikiforov.
*Darky opuścił Chatting*
Złość. Odczuwałem tylko złość na siebie. Za to co zrobiłem. Za to jak się zachowałem. Za to, że wykonałem to zadanie, ale przy okazji zraniłem bardzo wrażliwą osobę.
- Cholera! - warknąłem do siebie pięścią uderzając w biurko. - Cholera...
***
Hey!
Nachodzą mnie coraz to nowe pomysły :o
Może zrobić z tego dramat?
Albo nie... xD
Oczywiście to jeszcze nie jest koniec ich cudownej kłótni <3 Mam parę tekstów, które muszę wykorzystać! Tak Miszczu_Stefan to te teksty. xD Trzeba pomyśleć gdzie je wcisnąć :P
Dziękuję Wam za wszystko <3
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro