#26 EPILOG
Położyłem kolejną ramkę ze zdjęciem na komodzie. Trochę już minęło, prawda? Będzie jak nic z 5 lat. Dokładnie w tym dniu jest nasza rocznica. W tym dniu się poznaliśmy. I to w tym dniu zakochałem się na zabój.
- Długo będziesz się wpatrywał w tę fotografię? - zapytał Yuri przytulając mnie od tyłu.
- Tak. - zaśmiałem się. - W końcu to nasze pierwsze zdjęcie jakie sobie zrobiliśmy.
- Poprawka. TY zrobiłeś to zdjęcie i to z partyzanta! - warknął czarnowłosy odsuwając się i zabierając kartonowe pudło. - Nie będę wszystkiego niósł sam! Nie będziesz się wylegiwał jak ostatni jełop tylko mi pomożesz!
- Czasami myślę... - westchnąłem podnosząc z ziemi kolejne pudełko wypełnione książkami Japończyka. - ..że jesteś w ciąży.
- Chciałbym. - prychnął. - Nie denerwuj mnie nawet.
Zmarszczyłem brwi. Ruszyłem za chłopakiem, który błyskawicznie zbiegł po schodach zostawiając mnie w tyle. Chcąc ponowić jego wyczyn, również próbowałem zbiec, ale zakończyło się to odwrotnym skutkiem. Sturlałem się na sam parter.
- Ja pierdole... Victor! Ty idioto! - Yuri podbiegł do mnie i ukucnął przy mym truchle. - Nic Ci nie jest?
- Czy jesteś Aniołem? - uśmiechnąłem się promiennie za co zdzielił mnie w łeb. Prychnął pod nosem i położył się obok mnie. - I teraz tak leżymy?
- Pocałuj mnie. - wypalił wdrapując się na mnie. Usiadł ukradkiem na moim brzuchu, a swoją twarz przysunął do mojej.
Nie mogłem mu odmówić tej czynności. W końcu to mój ukochany narzeczony, z którym dzielę się resztą mojego marnego życia. Zbliżyłem się do niego, po czym namiętnie go pocałowałem. Chłopak bardzo angażował się w pocałunek. Co chwila podgryzał moje wargi lub przejeżdżał po nich językiem. Jeśli będzie dalej to ciągnął to dobrze wie do czego to dojdzie..
- Szatanie. - oderwałem się od niego głęboko przy tym oddychając. - Co zrobiłeś z moim słodkim Yurim?
- Wypadłem z nim przez okno. - zaśmiał się.
Odwróciłem od niego wzrok. Dobrze wiedział jak bardzo krępowałem się tej sytuacji, która zaszła w akademiku.
- Nie naśmiewaj się ze mnie. - mruknąłem.
- Ależ ja się nie naśmiewam! Ty jesteś moim bohaterem, który mnie złapał, a potem wyskoczył! - przytulił się do mojej klatki piersiowej. - Dobrze, że jednak była tam ta trampolina. Bo inaczej bym Cię zabił.
- Milutko. - burknąłem.
- Ale nigdy nie zapomnę tego, że jak tak sobie spadaliśmy... Zacząłeś śpiewać.. - Oh nie... Błagam nie rób mi tego. - Rozpędzeni prosto w stronę ziemi! Mamy siebie i chuj to zmieni!
- Przestań. - zaczerwieniłem się. - Głupi byłem.
- I nadal jesteś debilem.
- Ale Twoim. - uśmiechnąłem się otulając go ramionami. Właśnie trzymam tu cały swój świat... I 2550 jenów, które mi wisi za wywołanie zdjęć.
A TERAZ COŚ DLA TYCH, KTÓRZY UPODOBALI SOBIE ROZDZIAŁ #25 JAKO EPILOG XD KOCHAM WAS LUDZIE XD
Epilog #2
Trzymałem go mocno. Wiatr rozrzucał moje włosy na wszystkie strony świata. Sam miałem twarz zanurzoną w czarnych, miękkich włosach Yuriego. To jest nasz koniec, prawda?
Płakałem. Łzy spływały po moich policzkach jakbym wrócił dopiero co z wielkiej ulewy. On też płakał. Czułem jego ciepłe, gorzkie łzy na dłoni. Nie płacz kochany. Zrobię wszystko by Cię ratować.
Nie ważne czy Twoją prawdziwą osobowością jest Darkym czy Yurim. Ty to ty. I to w Tobie się zakochałem. Z Tobą chciałem spędzić życie. Tylko ono jest krótkie. Cholernie za krótkie. A teraz właśnie nam się kończy.
Może nie byłem dla Ciebie odpowiedni? W końcu tyle przeze mnie wycierpiałeś.. Ale nie zaprzeczysz też, że razem mieliśmy też cudowne chwile. Jak tam w deszczu przy fontannie. Twój uśmiech, który zobaczyłem pierwszy raz w życiu.. Był taki piękny, ciepły i szczery. Zakochałem się w tym uśmiechu. Chciałbym, żebyś jeszcze kiedyś tak się uśmiechnął do osoby, którą pokochasz.
Ból był ogromny. Bo to ja Cie osłoniłem. To ja upadłem na ziemię trzymając Ciebie w ramionach. To ja zginąłem i zostawiłem Ciebie całkowicie samego. Żyjesz. Choć o tym jeszcze nie wiesz. Oddychasz. Ale bardzo słabo.
Patrzę na Ciebie z góry i czuwam. Dopilnuję byś pewnego dnia poczuł się w pełni szczęśliwy. By nikt Cię już więcej nie skrzywdził. To dzięki Tobie mogłem na chwilę cieszyć się tym nudnym życiem. Korzystaj kochanie. Będę Cię odwiedzał w snach.
Możliwe, że będziesz płakał, miał myśli samobójcze, a nawet sam się mścił. Ale ja wciąż będę. Chcę byś żył. Chcę byś umarł w spełnieniu. Już za późno na moje przeprosiny, ale.. Mam nadzieję, że przyjmiesz moją rekompensatę za to wszystko.
Kocham Cię.
Żegnaj, Yuri.
***
Hey!
O Boże... Kochałam to opowiadanie. :')
Szczerze. Uwielbiałam to opowiadanie aż do szpiku kości.
Aż smutno mi, że zrobiłam tego epilog... Będę przeżywać ;-; Ale kiedyś musiało to nastąpić, prawda?
Dziękuję Wam wszystkim! <3 Za komentarze, gwiazdki, odsłonięcia, poprawki, rozjebania mózgowe, bunty na Victora.. ZA WSZYSTKO!
Uwielbiam Was <333333 Ta pisanina nie odda tego jak jestem wam wdzięczna!
jvsdkgbvsdhgsigh <-- napad szczęścia autorki.
Jeśli ktoś ma jakieś pytania, zastrzeżenia lub czegoś nie dociągnęłam w książce, a jest ciekawy może śmiało zostawiać komentarze tutaj ^^ <---
Lub ewentualnie w razie wstydu na Sarahah xD
Jestem dumna, że dotrwaliście... Mimo picia rozpuszczalnika i wgl xD (tak czytam wszystkie komentarze choć nie odpisuje).
Tymczasem jak już pisałam wcześniej mogę Was jedynie zaprosić do kolejnego opowiadania Victuri pt. Danger or nah? (postaram się urozmaicić charakter Victora, bo go tak pokochaliście tutaj, że najchętniej byście go po prostu zajebali xD)
Mam nadzieję, że do następnego!
Sashy ;3
PS/ HYHYHYHYHYHYHYHYHY
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro