#21
Był już wieczór kiedy wróciliśmy do naszego akademika. Musieliśmy zostać na dodatkowych badaniach by stwierdzić czy nic nam aby na pewno nie jest. Oprócz wielkiego plastra na czole nie widać śladów większych uszkodzeń. Głupi ma szczęście, prawda?
Wchodząc do budynku spotkaliśmy Minako, która widząc nas szybko przeskoczyła przez biurko i stanęła przed nami.
- Wooo, wooo, wooo.. WO! Co wy się kurwa w szpital bawicie?! - warknęła głośno. - Beze mnie?!
- Aktualnie mieliśmy wypadek... - mruknąłem.
- O mój Boże! Yuri nic Ci nie jest?! - zaczęła dotykać czarnowłosego po policzkach.
- Nic mi się nie stało, Pani Minako. - uśmiechnął się lekko.
- Ta.. mi też nic nie jest. Mam tylko plaster na..
- Czy ktoś Ciebie pytał o zdanie? - kobieta przerwała mi bezczelnie w połowie zdania. Moje zdrowie to już się nie liczy, tak? Jak milutko...
- MÓWIŁAM CI BYŚ NIE PROWADZIŁ PO PIJAKU TY RUSKA PIJACZYNO! - wydarła się na mnie. Rozszerzyłem oczy. Ale, że to niby ja prowadziłem ten pociąg?
- Jestem Rosjani...
- A w dupie mam Twoje pochodzenie!
- Ale to...
- Nie przerywaj mi! Czy ja Ci przerywałam?! Nie? To się zamknij! - odgarnąłem dłonią niesforne kosmyki mojej grzywki. To będzie ciężkie do przeżycia. - Nie dość, że taki zwiotczały chuj to jeszcze pakuje w to tego małego słodziaka! Jak masz problemy dam Ci namiary na ginekologa, okey?!
- Jechaliśmy pociągiem. - powiedział szybko Yuri. - Victor nie zrobił nic złego, więc proszę na niego nie wrzeszczeć i nie obwiniać o problemy narządów płciowych... A raczej ich brak.
- No kur.. - pisnąłem. - Jedne gorsze od drugiego!
- To wszystko wina Nikiforova. On przyniesie Ci pecha, zobaczysz! Ten cham jeszcze mi nie kupił mojego paska z jednorożcem!
- Wykupili! - krzyknąłem i pociągnąłem za sobą Yuriego. - Idziemy się reścić!
- Co to niby za słowo?! - krzyknęła za nami, ale w ekspresowym tempie zniknęliśmy jej z pola widzenia.
Z każdym dniem starości coraz z nią gorzej. Co zrobisz jak nic nie zrobisz?
- Możesz mnie puścić? - usłyszałem ciche pytanie. Przeniosłem wzrok na Katsukiego, który wyczekiwał aż puszczę jego przedramię. Zmieszany poluźniłem uścisk i odwróciłem głowę. - Ja idę do siebie..
- Na pewno wszystko jest w porządku? - spytałem zagryzając wargę. Chłopak kiwnął głową, po czym zostawił mnie samego na korytarzu.
Odetchnąłem głęboko i otworzyłem drzwi do swojego mieszkania. To co w nim zastałem przeszło wszelkie moje oczekiwania. Wszędzie walały się puste butelki po wódce oraz zgonowane ciała moich przyjaciół. A sam król imprezy wisiał półnagi w oknie. Phichit wraz z Chrisem zalegali na kanapie, JJ spał głową w umywalce kuchennej, Otabek wręcz przywitał mnie w drzwiach... A raczej był przyklejony do nich.
- Yuuuuuuuuriooooooo...! - krzyknąłem aż się zerwał o mało nie wypadając. - Ta "imprezka" była u mnie?!
- Nasza Victoria wróciła!! - wydarł się podbiegając do mnie. W ostatniej chwili odsunąłem się, a blondyn wpadł na Otabka, który odkleił się i opadł na podłogę.
- Wypierdalaj mi w chaty! - warknąłem. - Ty i reszta!
- A cjo ty tjak najebany? - zaśmiał się Pilsetsky wstając spod Otabka.
Chwyciłem jedną z pustych butelek po czym podchodząc do Yuria złapałem go mocno za ramię. Spojrzał na mnie tymi swoimi zalepionymi ślepiami i zaśmiał się cicho.
- Davai mi tą dupę. - powiedziałem, na co chłopak rozszerzył oczy i z piskiem wybiegł z mojego mieszkania. Ukucnąłem przy truchle Altina i wręczyłem mu butelkę. - Yurek na Ciebie czeka. Goń go!
Kazach stał w mgnieniu oka i pobiegł za nim. Podobnie odprawiłem pozostałych niezapowiedzianych gości, a raczej wyjebałem ich wściekły za drzwi. Pozbierałem wszystkie puste butelki do worka na śmieci, a ocalałe pochowałem po szafach, by się nie zmarnowały. Posprzątałem ewentualny bałagan jaki narobili i zmęczony opadłem na łóżko. Co się dzieje z tym światem...
Chwyciłem telefon i otworzyłem Chatting. Darky mi jeszcze nie odpisał.. Może coś się stało... Albo się na mnie obraził. Chociaż niby za co? Możliwe, że znowu coś powiedziałem nieodpowiedniego.. Ohh.. Cholera. Same problemy.
Postanowiłem napisać do Yuriego. Skoro chłopak założył specjalnie dla mnie ten Chatting to trzeba korzystać prawda? Szybko odnalazłem jego login, po czym otworzyłem okienko wiadomości.
*Chatting z Yurata*
Nikusiek: Hej Yuri! Czy aby na pewno wszystko w porządku?
Yurata: Już Ci mówiłem...
Yurata: Nic mi nie jest. Nie musisz się martwić ^^
Yurata: To ty sobie rozwaliłeś łeb i nic nie zmądrzałeś <3
Nikusiek: Dzięki za przypomnienie... A już przestawało mnie to irytować.
Nikusiek: Idziesz jutro do szkoły?
Yurata: Chyba sobie odpuszczę i odpocznę po tych przeżyciach.. A ty? No chyba nie zamierzasz...
Nikusiek: Owszem zamierzam :P
Yurata: Jesteś pojebany.
Nikusiek: Kropka nienawiści?
Yurata: .
Nikusiek: hahahaha
Nikusiek: Kogoś mi tym przypominasz...
Yurata: Serio? Kogo?
Nikusiek: Nie mogę sobie przypomnieć...
Yurata: Jakby to była jakaś nowość xD
Yurata: Ja będę spał... Dobranoc ;*
Nikusiek: Dobranoc ^^
Nikusiek: Śnij o mnie!!!
*Yurata opuścił Chatting*
Byłem już po nudnych zajęciach klasowych. Oczywiście byłem SAM jak palec. Yuri odpoczywał, a cała moja paczka leczyła kaca. Kac morderca nie ma serca... A trzeba było tyle pić?! Nawet nie chcę wiedzieć co tutaj mogło się dziać podczas mojej nieobecności. Boję się dotykać tych splugawionych mebli przed dokładnym egzorcyzmem...
Nagle dostałem dźwięk wiadomości, która była od Darkyego. Szybko odblokowałem telefon i dołączyłem do konwersacji.
*Chatting z Darky*
Darky: Byłem na spotkaniu z rodziną i odpoczywałem.
Darky: Nie musiałeś się martwić idioto -.- Chat to nie życie.
Nikusiek: JESTEŚ!!!
Darky: +20 za spostrzegawczość. Dawaj dalej może mnie rozkochasz.
Nikusiek: Ale ty już mnie uwielbiasz <333
Darky: Wmawiaj sobie dalej. Ja Cię szczerze nienawidzę <3
Darky: Zabijam Tobą czas
Darky: Chociaż masz jakieś pozytywne strony...
Nikusiek: Tak? ^^
Nikusiek: Jakie? ^o^
Darky: Jesteś głupi i można się z Ciebie pośmiać
Nikusiek: ...
Darky: ...
Nikusiek:... Dzięki.
Darky: Nmzc (*o*)
Nikusiek: Wiesz... Udało mi się namówić Yuriego na Chat.
Darky: Ooo... Czyżbyś go upił albo otumanił?
Darky: A może podałeś mu narkotyki?
Nikusiek: ...
Nikusiek: To siła miłości <333
Darky: Pff.
Nikusiek: Pff?
Darky: Nic, nic...
Nikusiek: Tak właściwie... Dlaczego by nie połączyć chatów? Chciałbym żebyście obaj się poznali! Tobie między innymi zawdzięczam to wszystko, więc chcę Cię przedstawić ^^ Co ty na to? Napiszę do Yuriego i zrobimy grupkę by gadać we trójkę!
Darky: Co?
Nikusiek: A jak nie wypali to pójdę do niego i będziemy pisać tak dwa na jeden ^^ Ok?
W tym momencie po drugiej stronie ściany coś upadło, a raczej się zbiło. Przestawiłem uszy do ściany. Co żeś zrobił Yuri? Znowu...
- Wszystko ok?! - krzyknąłem do ściany.
- Taaaak! - odpowiedziała mi. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Jesteś pewny?! Mogę przyjść i Ci pomóc jak coś!
- Nie, dzięki!
Zaśmiałem się. Cały Katsuki.. Nie potrzebuje żadnej pomocy, a już szczególnie ode mnie. Spojrzałem jeszcze raz na Chatting. Dlaczego Darky nie odpisuje...?
***
Hey!
Jak tam co tam? Spać i za błędy przepraszam xD jest noc oke?
To się nazywa... Nadrabiam bo mam czas xD
i jestem u dziadków :P tutaj mam spokój, a nie jak w domu "Sandra choć tutaj" "Miałaś Vitye pilnować" "Chciałaś kota to teraz masz" "Wyjdź z nim na dwór" Kuźwa chyba sobie poradzi, tak?!
Dziękuję Wam za wszystko <333
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro